Pisujący komentarze polityczne „specjalnie dla Wirtualnej Polski” Łukasz Warzecha jest w rozterce. Bo jak tu pozbyć się łatki pisowskiego propagandysty, czym stał się z własnej nieprzymuszonej koniunkturalności i skłonności do usług politycznych? Jak wrócić do pozorów obiektywizmu w ocenach i znowu udawać obiektywnego dziennikarza, szczególnie, że wszystko się sprzysięgło przeciwko temu panu, którego wulgarne ataki na ludzi PO stały się powszechnie (zwłaszcza na Twiterze!) znane?
Oddany sprawom propagandy członek formacji okołopisowskich organizowanych między innymi przez Pawała Szałamachę, także udającego jeszcze do niedawna „niezależnego” eksperta politycznego, obecnie nagrodzonego przez PiS stołkiem parlamentarnym ( jak kiedyś „niezależny politolog” Marek Migalski, czy jak udający urzędników państwowych Mariusz Kamiński lub Witold Waszczykowski) – ma duży problem: PO nie zaszkodziła żadna z tak skrzętnie, nie bez pomocy takich, jak ten pan, organizowanych i nagłaśnianych odpowiednio, dętych „afer”.
Redaktorujący w „Fakcie” gazecie, której właścicielami jest niemiecki koncern, ten pan w swoim ostatnim felietonie popada w głęboki dysonans poznawczy. W tekście napisanym pod wpływem ostatniego sondażu, niekorzystnego dla PiS : „Jarosław Kaczyński ma problem” ujawnia nie tyle problem Jarosława Kaczyńskiego, problem z nieskutecznością kreciej roboty przeciwko Polsce, ale swój własny problem.
I jest to problem nie tylko tego pana, ale wszystkich tych panów, którzy przez ostatnich kilka lat zawierzyli swoje kariery i dochody „Prawu i Sprawiedliwości” – licząc na schematyczny rozwój wypadków w polityce, który z reguły doprowadza do zmienności woli elektoratu w kolejnych wyborach.
Pierwszy w historii RP przypadek, ze elektorat po raz drugi z rzędu powierzył władzę tej samej formacji – to coś, co doprowadziło do głębokiego zaniepokojenia. Ale prawdziwą rozterkę, wręcz frustrację, wywołuje perspektywa, że i za trzy lata ( a już te trzy lata rządów PO i premiera Tuska to nieznośnie długi czas dla tych panów) kolejną, już trzecią kadencję może rządzić także PO ze swoim niezatapialnym premierem Tuskiem.
A „zatopić Tuska”, „zatopić PO” – to hasło naczelne PiS i braci Kaczyńskich, funkcjonujące od 2005 roku. Siedem lat, siedem długich lat, nie udaje się to w żaden sposób, mimo starań nadzwyczajnych i posuwania się w tych działaniach do łamania prawa, oszczerstw, insynuacji, kłamstw, pomówień, znieważania i preparowania fałszywych podłych oskarżeń.
Ten pan ponosi więc klęskę jako profesjonalista, ale przede wszystkim ma powody obawiać się o swoją przyszłość w zawodzie, który niewątpliwie w miarę upływu czasu będzie pozbywać się ze swoich szeregów tandetnych propagandystów, na rzecz pokoleń młodych niezdemoralizowanych dziennikarzy, pojmujących zawód jako usługowy wobec społeczeństwa a nie wobec szefa formacji politycznej. I nie będzie to wynikiem nadzwyczajnego wzrostu etyki zawodowej, ale etyka ta będzie wymuszana przez nadchodzącą zmianę struktury i funkcjonowania mediów w Polsce. A to się już teraz zaczyna.
Zalecając więc Szanownym Czytelnikom baczną obserwację tego, co się od jesieni zacznie dziać w polskich mediach – zachęcam przy okazji do przeczytania także następnych moich tekstów. Chcę w nich na przykładzie tekstu tego pana wykazać, jak działa w praktyce zasada: panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. Nie jest bowiem trudno pisać o zajmowaniu stanowiska na rzecz jednej strony. Ale ciekawe jest opisać zjawisko, gdy ktoś włazi się na barykadę i siada na niej okrakiem, tak, by na wszelki wypadek zapewnić sobie możliwość zeskoczenia na właściwą: stronę, gdy przyjdzie co do czego, czyli gdy na dwoje babkę wróżącą szlag trafi i zostanie już tylko wstyd i poczucie klęski.
c.d.n.
http://sondaz.wp.pl/kat,27417,wid,14900572,wiadomosc.html
http://sondaz.wp.pl/
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka