Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
2963
BLOG

Think tank dla licealistów

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 117

Od dawna jestem wrogiem wszelkich zinstytucjonalizowanych form zbierania i prezentowania ocen, ale także kreowania poglądów opinii publicznej, zwanych think tankami.
Uważam je bowiem za bezproduktywne miejsca pracy za spore pieniądze dla bardzo przeciętnych intelektualnie ludzi. Czasem wręcz miernot, które odwalają swoją robotę w poczuciu własnej siły oddziaływania, która nie jest w żaden sposób współmierna do siły intelektów. Ot, od czasu do czasu, wrzucą jakiś tekścik, jakąś analizę, podpierając ją wziętymi z sufitu „badaniami” lub, jeśli nawet mają jakieś rzeczywiste badania, to i tak wniosków z nich wyciągnąć w żaden sposób nie potrafią. To znaczy potrafią, tyle, że też kierując się własnym widzimisię dochodzą do najzupełniej błędnego przekonania.

Podstawowym zadaniem wszelkich takich „instytutów” jest „obrona Częstochowy”, czyli własnego stanu posiadania przed napływem „obcych”. Burze mózgów, jakim poddają się pracownicy i pożal się Boże, eksperci takich think tanków – przypominają „odwalanie” zadania w II klasie licealnej.

Utrzymywanie takich tworów - to po prostu wyrzucanie pieniądzy w błoto.
Bo ani z tego nie wyrastają kadry do pełnienia najwyższych funkcji w administracji państwa, ani politycznie nie jest towarzystwo przystosowane do pełnienia roli liderów partyjnych. A na dodatek publicystykę działającą na elektorat – to tez pisać nie umie.

Ale pochrzanione w głowach na własnym punkcie, owszem ma.

Wyrasta z tego, co najwyżej trzeci albo czwarty rzut polityków z pretensjami, tak, jak są panny z pretensjami do doskonałego zamążpójścia, chociaż ani urody, ani wdzięku, ani mądrości za grosz.  Członkowie instytutów najczęściej widzą swój mariaż z jakimś dobrze płatnym stanowiskiem wysoko w strukturach państwa.

Wiem, ze zgodnie z prawem część subwencji państwowych przeznaczonych na partie polityczne powinna zasilać owe „instytuty ( ta poważna nazwa działa jak saturator) – tylko naprawdę nie wiadomo po co.

Bo chleba politycznego dla obywateli, nawet jeśli nazywają się „obywatelskimi” – to nie upiecze, ani partii, której służy, wiedzy w żadnej dziedzinie nie przysporzy. A zaszkodzić może.
 
Gdy przyjdzie, co do czego, potrzeba rzetelnej informacji – i tak partie powołają grupy eksperckie z kadr uczelni wyższych. Lub sięgną do opinii uznanych już nazwisk. I zrobią mądrze.

Piszę o tym w kontekście rozczarowującego, bardzo rozczarowującego Instytutu Obywatelskiego.  Jego działalność, jeśli już w ogóle o czymś takim można mówić – robi wrażenie ćwiczeń licealnych, a czasem wręcz gimnazjalnych.
Jak belferski  tekst  Jarosława Makowskiego; „Platformo słuchaj obywateli”. Zbiór banałów, truizmów, odkrywania Ameryki, wyważania drzwi do lasu itp… a to wszystko podlane błędną diagnozą polityczną dowodzącą, ze autor zapewne lepszym jest nauczycielem filozofii, niż znawcą realiów politycznych w Polsce.

 

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (117)

Inne tematy w dziale Polityka