Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
7074
BLOG

Donald Zwycięzca

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 289

I znowu górą. I znowu umocniony. I znowu wszelkie zakusy na rząd spełzły na niczym. Jak on to robi, że mając zaledwie trzygłosową większość sejmową, rozdaje karty, jak chce?

Jakże niezdarnie i śmiesznie wyglądają pohukiwania opozycji i czepianie się drobiazgów, które znaczenia żadnego nie mają. Jakże żałośni są niektórzy luminarze dziennikarstwa „niezależnego” , którzy pełnią rolę propagandystów, głównie pisowskich, oczekujący trzęsienia ziemi – chociaż żadnego trzęsienia ziemi nie będzie. Rząd rządzi. I nie boi się postawić spraw na ostrzu noża.


Ktoś powiedział, że sytuacja przypomina końcowy etap rządów Kaczyńskiego.
Przypomina, bo rzeczywiście w grę wchodzi albo – albo. Albo Pawlak podporządkuje się większemu koalicjantowi, albo będą przyspieszone wybory, których Pawlak właśnie musi unikać teraz, jak diabeł święconej wody. Szczególnie, że ma wybory niebawem we własnej partii.
Oczywiście przyspieszonych wyborów nie będzie.


I w tym momencie wszelkie podobieństwo między zagraniem Kaczyńskiego a zagraniem Tuska się kończy. Kaczyński sprokurował aferę chcąc się pozbyć Leppera i zrobił to wulgarnie łamiąc przy okazji prawo. Tusk wykorzystał sytuację, jaką stwarza nagranie w gabinecie Serafina i po prostu przejął resort, w którym zapewne wprowadzi swoje porządki. A to są twarde porządki.
Ciekawe jedynie, komu one posłużą bardziej w samym PSL – wicepremierowi Pawlakowi czy właśnie zdymisjonowanemu ministrowi rolnictwa Sawickiemu.

Słucham różnych wypowiedzi czytam opinie o sytuacji, której jesteśmy świadkami – i widzę jedynie bezradne bicie piany. Platforma jest na fali wznoszącej. Poparcie wzrasta. I nic, dosłownie nic tego nie zmieni. Ani teraz, ani jesienią, ani w parlamencie, ani na ulicach.

I uśmiechając się chciałabym tym wszystkim, którzy żyją złudną nadzieją podsycaną a to przez Kaczyńskiego, a to przez Palikota a to przez Kalisza powiedzieć wprost: nie dacie rady, moi mili! 

Przed PO trzecia kadencja i lepiej pomyślcie, jak wzmocnić te wasze kanapowe partyjki, żeby w ogóle jakaś opozycja nam się w sejmie ostała.

I skoro uznamy, że sytuację polityczną mamy zdecydowanie przewidywalną – to taka dygresja:
W „Czarodziejskiej Górze” Tomasza Manna leżakujący na tarasach uzdrowisk gruźlicy, opatuleni kocami po szyje, toczą godzinami ożywione dysputy o świecie tam, poza ich wyizolowanym światem, daleko, poza nimi, do którego niewielu z nich kiedykolwiek powróci. Obmawiają tez personel medyczny, krytykując zawzięcie nie tylko jego metody leczenia ale i życie prywatne. Kłócą się i zagłębiają w detale, tocząc te swoje spory jałowe, aż po wzajemne obrazy,  żale, uniesienia honorowe, zerwania dotychczasowych przyjaźni i nawiązywane nowe sojusze. A od czasu do czasu wkracza lekarz i podejmuje decyzje, którym pacjenci poddają się szemrając, sarkając, z lekka się buntując, lecz ulegając konieczności..
Sytuacja opozycji przypomina mi właśnie tamte obrazy.


Marek Migalski doczekał się dzisiaj usunięcia swojego tekstu, w którym oburzał się na język pisowskich komentatorów. Migalski użył języka swoich adwersarzy – i zbytnio poniosły go emocje…

Sens tego o co chodzi Migalskiemu zawiera się w  tym fragmencie:
„… najdociekliwsi z najdociekliwszych, prawdziwi obrońcy demokracji, sól demosu. Porażający jest ten poziom ignorancji, chamstwa, wulgarności, niewiedzy, głupoty. Ale przede wszystkim – brak zainteresowania tym, co robię jako poseł. Zupełnie to nikogo z czytaczy nie interesuje, mają to gdzieś, nie jest to dla nich istotne. Zadowoleni są ze swojego rechotu, który nazywają dowcipem; usatysfakcjonowani są swoimi uprzedzeniami i poglądami i fakty nie są im do niczego potrzebne. I to prawda nie tylko o tej garstce chamów i głupków, którzy upodobali sobie mój blog, jako miejsce do wydalania z siebie swoich obrzydliwości”

„…wyborcy przestają być wyborcami. Nie wypełniają swoich obowiązków. Tak – obowiązków, bo wyborcy także mają swoje obowiązki. A najważniejszy z nich to posiadanie wiedzy do skutecznego, sprawiedliwego, rozsądnego, właściwego osądu polityków. A tego właśnie im się nie chce – wolą być kojeni infotainmentem, pławić się w swoich uprzedzeniach, oddawać się słodkiej drzemce sytych i zadowolonych z siebie głupców.”



I jest w tym sporo racji. Tyle, że ta racja nie jest racją opozycji.. Jest opozycji obca i nieuświadomiona. Opozycja nie wie, że w ten sposób przegrywa wszystko. Przegrywa Kaczyński, przegrywa Ziobro, przegrywa Miller, przegrywa Palikom.  Przegrał sam Migalski. Bo kiedy został po służbie PiS w roli ”niezależnego” politologa, nagrodzony „biorącym" miejscem do Parlamentu Europejskiego  - to ja wtedy pisałam o Migalskim i komentatorach  jego tekstów, tych samych przecież, co dzisiaj, ale jakże odmiennie reagujących na jego słowa:
31 sierpnia 2009 roku  pisałam:

„Pisać lekko, dowcipnie, operując piekielnie inteligentnymi złośliwościami, żonglować słowami, nazwiskami, wprowadzać w tekst emocje i śmiech i powagę, sterować emocjami czytelnika, inteligentnego czytelnika, który doceni erudycję skojarzeń i lotność bon motów. I umieć wpakować w taką formę treść niebanalną, głęboką, budzącą refleksje i szeroki odzew. Mieć dużo do powiedzenia i umieć opowiedzieć o tym, co ważne. Dotrzeć do ludzi z przekazem współczesnej, dziejącej się historii. Współtworząc ją, zachęcić innych do wspólnej drogi, brukując ją słowami. Własnymi słowami. Mądrymi słowami.
 To marzenie Marka Migalskiego nie spełni się nigdy.
 Bo jak zauważył jeden z jego czytelników, zresztą wielbiciel tekstów pana Marka Migalskiego, zwracający się doń w serdecznej i mającej wiele narzucających się zgoła odmiennych od zamierzonych skojarzeń formie „Migal”
 „Panie Marku (Migalu),  witam w drużynie FYM-a, Toyah’a, …Foxxa, M. Figurskiej, … Venissy, Unicorna, Koteusza, Sowińca… Rybickiego, decembra1981, Rosemana, kokosa26, …gw1990, tada9, Maryli (plus spółka),Aleksandra Ściosa (domniemam), oraz wielu, wielu innych, których nie wymieniłem, a wiem, że jesteśmy sobie bliscy w poglądach. „
Marek Migalski dorównał, „doszlusowano” go do „drużyny”. Nie postawiono go przed nią, na czele, jako autorytet, nie stal się wzorem, nie wzbudził szacunku i powagi. Przeciwnie – został klepnięty po plecach jako swój, taki sam, jak reszta bezimiennej ciżby.
 To wina tego marzenia. I tych podejmowanych przez Migalskiego prób, by je zrealizować.
Starczyło tylko na tyle.
Koniec marzeń.
 A tekst? Ten ostatni, który stal się kanwą moich rozważań o rozmienianiu się na drobne potencjalnej legendy, ucieleśnienia nadziei porywającej młodych, wytęsknionego przywódcy gwarantującego starej partii nowe otwarcie?
 Jeśli wyciśnie się ten ten tekst Marka Migalskiego i spłyną słowa puste i bez znaczenia, pozostanie trochę mierzwy niezrozumienia ani polityki, ani polskiego prawa, ani polskich instytucji, ani obywatela, ani Polski.”


Przypominam tamten mój tekst i dzisiejsze rozżalenie Migalskiego po to, by uzmysłowić opozycji, jaka jest perspektywa przed ludźmi, którzy nie umieją oceniać polityki i stają się jedynie głosem wtórnym, echem swoich szefów partyjnych. Którzy z ujadania, inwektyw, złości, nienawiści, frustracji, histerii – chcą zrobić oręż do walki z rządem i co za tym idzie z większością Polaków, z których wolnej, demokratycznej woli, mandatu, ten rząd działa. Licząc na to, że jakimś marszem, wiecem, zgromadzeniem w jednym miejscu tłumu, zorganizowaniem „buntu” – osiągną cel. Po drodze samych siebie mobilizując, utwardzając na pozycjach wrogich „reszcie świata”.


To nie jest dobra droga. To droga klęski. To droga, by podzielić los samego Marka Migalskiego.
Patrząc na Marka Migalskiego, na przykład złamanej kariery politycznej, nie tylko odnotowuję z satysfakcją, że nie myliłam się w 2009 roku oceniając, czym jest opozycja, w której są ludzie tacy, jak Migalski – ale przede wszystkim z satysfakcją zauważam, że na tym tle polityka Donalda Tuska  roku 2012 pozostaje poza konkurencją i rzeczywiście Tusk nie ma z kim przegrać. To po prostu Zwycięzca.
 

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (289)

Inne tematy w dziale Polityka