Nieodwracalnie skończyła się era „przedsiębiorstwa Smoleńsk”. Tego produktu już nikt nie kupi. Na placu boju pozostają wprawdzie kabaretowe postaci, w rodzaju Ewy Stankiewicz piszącej „na żywo”, z udziałem co bardziej fanatycznych wyznawców, scenariusze do swoich filmów z gatunku political fiction o zabarwieniu socrealistycznym, w których opowiada o sowieckich metodach przeprowadzania zamachu stanu…w Polsce – ale na tym pieniędzy ani powodzenia wyborczego PiS nie zrobi.
Jarosław Kaczyński coraz bardziej przypomina krzykacza wiecowego z bolszewickich propagandówek - jednak i on w obliczu zagrożenia polityką Jacka Kurskiego, szuka dla siebie „nowego wizerunku”..
Kurski postawił na pozbawionego charyzmy (czytaj: wrzaskliwości Kaczyńskiego) nijakiego, niemrawego Zbigniewa Ziobrę, licząc na to, że ta miękkość Ziobry okaże się na tyle silnym przeciwstawieniem prezesowi PiS, by przyciągnąć i struktury i elektorat PiS.
I całkiem dobrze mu ta koncepcja się udaje.
Ankiety w Salonie 24 służą badaniom środowiska PiS, którego skoncentrowanie w tym miejscu pozwala na dość dobrą ocenę nastrojów, emocji i tendencji. Ostatnia ankieta wskazuje, że tutejsze środowisko pisowskie podzieliło się.. Ubyło znacznie zwolenników Kaczyńskiego – jest ich już 64 %. Ziobro pozyskał aż 24 % z nich. Jak na stosunkowo krótki okres działalności SPZZ – można mówić o sukcesie. Potwierdzają to wyniki sondaży prezydenckich, gdzie różnica między oboma rywalami wynosi zaledwie 3 punkty procentowe – obu zresztą nie dając żadnych szans na wygranie wyborów, ale na wejście do drugiej tury, jeśli takowa się okaże potrzebna – już tak.
Oczywiście dla Kaczyńskiego walka z Ziobrą jest szalenie upokarzająca. Natomiast dla Ziobry, każdy punkt procentowy zdobyty na Kaczyńskim oznacza niekwestionowany sukces, mierzony w kategoriach walki o przejęcie elektoratu.
Salon 24 nie jest „Polską w soczewce", jak to kiedyś zakładano. Ale jest niewątpliwie „PiS w soczewce” i wszelkich PiS-bis powstałych z rozpadu partii Kaczyńskiego.. Dlatego tu właśnie najwyraźniej można obserwować, co się w tym środowisku dzieje i jak ono ewoluuje.
Ostatnie odejścia lub usunięcia stąd ludzi propagujących najbardziej fantastyczne formy bytu politycznego PiS, propagandystów prezentujących najniższy rodzaj publicystyki obliczony na umysł czytelnika mediów Sakiewicza lub przepełnionych programową nienawiścią zwolenników Kaczyńskiego – przy równoczesnym zamilknięciu lub ograniczonej aktywności, jakby w oczekiwaniu na wydarzenia, wielu członków PiS – staje się powoli miejscem bardziej cywilizowanych form wypowiedzi na tematy polityczne.
Oczywiście są tu wciąż prominenci PiS, starający się swoimi tekstami zwrócić uwagę partyjnego szefa na swoją lojalność i oddanie ( ach, te wieczne zabiegi o dobre miejsce na listach wyborczych!). Są też niczego nierozumiejący, przepełnieni emocjami członkowie sekty, których stosunek do PiS mieści się w kategoriach religii i wiary, a nie polityki. Jest też paru karierowiczów, którzy związali swoje plany życiowe z PiS i wciąż mają nadzieję na ich realizację.
Jednak jasno widać, że co bardziej światli dotychczasowi zwolennicy PiS przestali widzieć szansę na zwycięstwo Kaczyńskiego i podzielają pogląd o.Rydzyka, że młodszy Ziobro stwarza w dłuższej perspektywie większe nadzieje.
Właściwie ta pobieżna analiza sytuacji w Salonie 24 jest jedynie odzwierciedleniem tego, z czym mamy do czynienia w realnym świecie polskiej polityki. Koniec Kaczyńskiego, jak „lidera opozycji” jest przesądzony. To budzi strach. A strach szczególnie, gdy wydaje się, ze jeszcze nie wszystko stracone, podpowiada próby ratowania się z opresji i walkę o każdy głos. Stąd powstają teksty, w których prezentuje się opisy sytuacji zgoła baśniowe i oparte o życzeniowość. Takim tekstem jest tekst Janiny Jankowskiej, komiczny w swojej wymowie. Bo jest on obroną Jarosława Gowina, wyrastającego na czołową postać polskiego konserwatyzmu, przed…Donaldem Tuskiem.
Komu mądremu może przyjść do głowy pomysł, że Donald Tusk walczy z wiceprzewodniczącym własnej partii i ministrem w swoim rządzie? Mając taką władzę i możliwość swobodnego doboru ludzi? Ano tylko komuś, kto wpisuje się w nurt opowiadania bredni o konfliktach Tusk – Komorowski czy właśnie Tusk- Gowin lub poszukując dowolnych personifikowanych zarzewi walki wewnętrznej w PO.
Napaść medialna na Gowina – to fakt. Jednak ta napaść, sięgająca czasem wręcz histerycznych rozważań o naturze rzekomego sporu – nie jest dziełem PO i Tuska.
Wystarczy spojrzeć, którzy dziennikarze są w nią zaangażowani. Tak. To środowisko PiS odkryło, ze w sytuacji odrzucenia Kaczyńskiego i mimo rosnącej w siłę pozycji Ziobry – żaden z nich, nie wspominając o pomniejszych JKM czy Marku Jurku – nie ma szans na przejęcie roli lidera prawicy. Szansę taką ma Jarosław Gowin.
A to nie oznacza automatycznie rozpadu PO – ale wręcz przeciwnie – może oznaczać znaczne wzmocnienie PO. Wzmocnienie poprzez przejęcie tej części pisowskiego elektoratu, która zniechęcona nieustającymi przegranymi Kaczyńskiego i jego polityką nieszczęścia, klęski i nienawiści, a równocześnie bez wiary w sukces Ziobry – może chcieć zagłosować na ludzi wskazanych przez Gowina. Krótko mówiąc Gowin oznacza dla PiS i SPZZ zepchnięcie ich pod ścianę na marginalną pozycję sejmowego planktonu.
Jeśli więc możemy rozważać geniusz polityczny Donalda Tuska – to proszę zauważyć, że perspektywa stworzenia przez niego, wyłonionej z PO lewicy Palikota i prawicy Gowina – rysuje na wiele, wiele następnych lat niepodzielną władzę PO w Polsce.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka