/Propozycja/
Szanowna Pani,
zapewne ma Pani w ostatnim czasie sporo podobnych propozycji, niemniej
liczę na to, że moja Panią zainteresuje.
Otóż przygotowuję tekst dla "Rz" do Plusa Minusa i liczę na Pani udział i
pomoc. Piszę o - najogólniej mówiąc - sporej aktywności w przestrzeni
blogerskiej ludzi, których twórczości nie sposób zdefiniować jako czysto
blogerską, bo jest na tyle politycznie zaangażowana, że równie dobrze
można ją uznać za agitacyjną (oczywiście, często dotyczy to osób, które
jasno się politycznie określają, a nawet nie ukrywają swojej formalnej
przynależności do bliskich im formacji, choc nie jest to regułą).
Niewątpliwie jest Pani jednym z takich blogerów - moim zdaniem jednym z
najbardziej wyrazistych.
Dlatego sporo miejsca chcę poświęcić Pani osobie. Jestem pewien, że dzięki
kontaktowi z Panią, tekst będzie znacznie ciekawszy i mniej narażony na
uproszczenia.
Temat, wcześniej niszowy, przestal nim być, odkąd Pani słowa zacytował
publicznie premier Donald Tusk, i to w sytuacji na wskroś politycznej i
zgoła nie niszowej. Moim zdaniem od tej pory pani twórczość blogerska
przestała być prywatną i stała się - niezaleznie od Pani intencji -
oddolną racją, argumentem politycznym, albo narzędziem, polityczną gardą -
w zależności od tego jak kto postrzega rzeczywistość. Do tego dochodzi
ciekawy podkontekst w jakim pani słowa zostały upublicznione (sprawa posła
Niesiołowskiego). To kolejny powód, dla którego zalezy mi szczególnie na
kontakcie z Panią. Otóż - znów szczerze - uważam, że zważywszy na język i
temperament w polemikach politycznych obojga Państwa, pan profesor przy
Pani to łagodny baranek. Inaczej mówiąc, moim zdaniem, pan premier silnie
zaryzykował, bo to trochę tak, jakby gasił pożar benzyną. To rodzi
okreslone konsekwencje zarówno polityczne, jak i publicystyczne. Mniemam
zresztą, że nie dziwi Pani taki punkt widzenia, bo z pewnością już z
podobnymi opiniami się Pani zetknęła.
Tak, Pani twórczość uważam za kontrowersyjną. Rozmach Pani wywodów może
fascynować, ale razić - apodyktyczność Pani sądów. A kontrast między sporą
wiedzą i intelektualną sprawnością a brutalnym językiem, nierzadko
zaskakuje.
Tym bardziej ciekawi mnie Pani osoba. Stąd pytanie, czy dzięki
niespiesznej, wielowątkowej rozmowie (nie wywiadowi) mógłbym poznać Panią
bliżej i dowiedzieć się m.in.:
- kim jest Renata Rudecka-Kalinowska, jaka ma przeszłość i jaką może mieć
przyszłość
- co skłoniło Ją do tak płodnej i bezkompromisowej aktywności blogerskiej
- jaki ma klucz do dialogu na blogach (i czy jest to dialog?)
- co myśli o sferze blogerskiej i innych blogerach (szczególnie tych z
drugiej strony barykady, którzy się z Nią ścierają)
- co myśli, gdy nazywana jest "traktorzystką Frosią" czy "antysemitką"? I
czy drży Jej ręka, gdy sama nie przebiera w słowach?
- czy wiara w swoje racje pomaga obiektywnie rejestrować rzeczywistość,
czy możę być tego przeszkodą?
Liczę na Pani otwartość, więc z góry przepraszam, ale prosiłbym o to, by
nie stawiała Pani warunków brzegowych. Nie interesuje mnie także rozmowa w
formie maili (moim zdaniem jeszcze żaden ciekawy tekst w ten sposób nie
powstał). Mam nadzieję na żywą, swobodną - czesem lekką, a czasem twardą -
rozmowę telefoniczną (mam czas od jutrzejszego wieczora, może być też
piątek, sobota lub niedziela - porę dostosuję do pani chęci i możliwości.
Ze swojej strony gwarantuję szczerość, uwagę i autoryzację (jeśli sobie
jej Pani zażyczy).
Liczę na Pani rychłą odpowiedź
- z poważaniem
Piotr Kobalczyk
/telefony prywatne pomijam - RRK/
tel. do redakcji w Warszawie (22) 463 01 22
fax do redakcji w Warszawie (22) 622 75 90
RZECZPOSPOLITA
Dział Krajowy
Presspublica Sp. z o.o.
ul. Prosta 51
00-838 Warszawa
www.rp.pl
/Odpowiedź/:
Szanowny Panie,
Co to jest twórczość „czysto blogerska?
Jak Pan to rozróżnia? Samo zaangażowanie polityczne blogera wystarczy Panu do takiej oceny? Dlaczego szuka Pan tak daleko, mając tyle doskonałych przykładów we własnej gazecie? Czym są teksty Rafała Ziemkiewicza, Bronisława Wildsteina, Piotra Zaremby, Piotra Skwiecińsakiego, Cezarego Gmyza, Pawła Lisickiego, Piotra Gabryela, Joanny Lichockiej, Piotra Goćka, Agnieszki Romaszewskiej, Piotra Gursztyna, Piotra Semki i wielu innych - czy o nich też Pan powie, ze są przejawem : „sporej aktywności w przestrzeni blogerskiej ludzi, których twórczości nie sposób zdefiniować jako czysto blogerską, bo jest na tyle politycznie zaangażowana, że równie dobrze można ją uznać za agitacyjną”?
Z Pana listu przebija chęć uderzenia w Donalda Tuska, niejako za moim pośrednictwem, uderzając we mnie. To niedobra taktyka. Uderza Pan bowiem rykoszetem, przede wszystkim w środowisko blogerów promowanych szeroko w samej „Rzeczpospolitej”, w „Uważam Rze” oraz w brukowcach wszelkiej maści w rodzaju gazetek Sakiewicza czy Faktu lub SuperExpressu..Uderza Pan w blogerów, którzy za swoje pisanie, jako publicyści, biorą pieniądze. Czy można w takim razie powiedzieć, że uprawiają działalność agitacyjną, jako płatni propagandyści PiS?
Mimo, że bardzo się Pan stara być sympatycznym, wyczuwam w Pana słowach tę programową niechęć do przyszłej ofiary, jaką mam się dla Pana stać.
I nie zmyliły mnie pochwały pod moim adresem – bo towarzyszą im słowa jasno określające Pana stosunek do moich tekstów, których chyba Pan nie czytał – bo gdzie Pan w nich znajduje ów „brutalny język”?
Pisze Pan:
„Tak, Pani twórczość uważam za kontrowersyjną. Rozmach Pani wywodów może
fascynować, ale razić - apodyktyczność Pani sądów. A kontrast między sporą
wiedzą i intelektualną sprawnością a brutalnym językiem, nierzadko
zaskakuje.”
To zabawne, bo czyż w tekstach blogowych zwolenników PiS, owych aktywistów od agitacji politycznej na rzecz PiS, których wymieniam, nie znalazł Pan apodyktyczności ich sądów ani brutalnego języka? I co? Jakoś tam Pana to nie razi? Tam nie widzi Pan gaszenia pożarów wywołanych przez PiS, benzyną dolewaną do kaczyńskiego kotła?
Pisze Pan:
„Temat, wcześniej niszowy, przestal nim być, odkąd Pani słowa zacytował
publicznie premier Donald Tusk, i to w sytuacji na wskroś politycznej i
zgoła nie niszowej. Moim zdaniem od tej pory pani twórczość blogerska
przestała być prywatną i stała się - niezaleznie od Pani intencji -
oddolną racją, argumentem politycznym, albo narzędziem, polityczną gardą -
w zależności od tego jak kto postrzega rzeczywistość”
Myli się Pan. Dla mnie nic się nie zmienia – nadal mam blog i nadal piszę teksty o tym, co uznaję za warte opisania. Nadal zachowuję prawo do swojej prywatności. Natomiast to, jak moje teksty są oceniane i wykorzystywane - to jest poza mną. Proszę zapytać Zaremby, Warzechy, Ziemkiewicza, jak emocjonalnie i z jaką wściekłością zareagowali na fakt przeczytania mojego tekstu przez premiera, jak się popisali chamstwem, wyzwiskami, bluzgami zgoła niepublicystycznymi – a tak typowymi dla komunistycznych aparatczyków partyjnych w dawno minionych ( a może jednak nie całkiem minionych w pewnych środowiskach) czasach – w których UPRAWNIENI do zabierania publicznie głosu niszczą niepokorną jednostkę.
Czyż to Panu nie wystarczy do zrozumienia, że moje teksty są ODPOWIEDZIĄ na nieustający atak, brutalny, podły, przepełniony kłamstwem i chamstwem kamuflowanym mniej lub więcej udolnie, takich właśnie propagandystów pisowskich?
Pyta Pan, co myślę o atakach na mnie? Nic, Zupełnie nic nie myślę. Odnotowuję je, zauważam. Oczywiście nie wszystkie, bo tyle tego jest. - czasem są zabawne, najczęściej podłe i głupie. Założył Pan błędnie, ze kierują mną emocje, takie na poziomie personalnych odniesień? To najczęstszy błąd popełniany w ocenie tego, co piszę.
Zastanawia się Pan, „- czy wiara w swoje racje pomaga obiektywnie rejestrować rzeczywistość, czy może być tego przeszkodą?”
O jakim obiektywizmie Pan mówi? Uważa Pan siebie i swoją pracę za obiektywne? Obiektywny jest jedynie sam fakt. Pan nie jest obiektywny, ani ci wymienieni przez mnie pisowcy propagandyści, sami siebie uważający za „niezależnych” i obiektywnych publicystów, ani ja – nikt, kto ocenia, osądza, wyraża zdanie, pogląd, opinię, komentarz – przetrawione przez własną osobowość – obiektywny nie jest.
Pan oto postanowił sobie całkiem subiektywnie walnąć w premiera Tuska i uznał Pan, ze „kontrowersyjność” mojego bloga doskonale Panu do tego posłuży. I oczekuje Pan, że w „żywej, swobodnej, czasem lekkiej, a czasem twardej rozmowie telefonicznej” dostarczę Panu argumentów przeciwko sobie, ale przede wszystkim przeciwko Donaldowi Tuskowi?
Dlaczego Pan sam się ustawił, jako STRONA w tej sprawie?
Daje mi Pan czas aż do niedzieli na podjęcie decyzji, co do rozmowy z Panem.
Wykorzystam więc narzędzie, którego skuteczność spowodowała tak gwałtowną reakcję głównie środowisk propagandy PiS i Pana zainteresowanie - mój blog
Poproszę o poradę innych blogerów, komentatorów oraz czytelników – czy powinnam zadzwonić na któryś z podanych przez Pana numerów telefonu i przeprowadzić z Panem tę rozmowę, o którą Pan zabiega, gwarantując mi jedynie swoją „ szczerość, uwagę i autoryzację (jeśli sobie jej Pani zażyczy)”.
Z poważaniem
Renata Rudecka-Kalinowska
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka