Czy umiecie wyciągnąć wnioski z tego, co widzicie, słyszycie? Czy ulegając atmosferze takich imprez, jak wczorajsza manifestacja w Warszawie jesteście pewni, że jesteście uczestnikami akurat tego, co zapowiedziano i co się wam wydaje dzieje się dokoła was?
Tak przy niedzieli, widząc jak na stronie głównej goszczą wprowadzające was w zamierzony i celowy błąd wulgarne kłamstwa pisowskiej propagandy, jak grają waszymi emocjami, gdy chamstwo wylewa się z promowanych tekstów, a wazelina zawodowych, płatnych „blogerów” nie wam, ale im zapewnia awans, o który usilnie zabiegają, wyzbywając się resztek honoru i przyzwoitości – chcę wam otworzyć uszy i oczy na to, co przed wami jest ukrywane, maskowane bzdurą, blagą i opowiastkami skupionymi na tym, co akurat zupełnie nieważne.
Bo czyż ważne jest, czy było dwadzieścia, trzydzieści czy więcej tysięcy ludzi, którzy zjechali, oszukani kłamstwem o tym, że chcą katolikom zabrać telewizję Trwam?
Przybyli w dobrej wierze – ale bez wiedzy, że nic tej telewizji nie zagraża. Że istnieje i istnieć będzie. Że sam o.Rydzyk w przekonaniu, że poza tym, iż jego telewizja może nadawać bez przeszkód, ma też szansę otrzymać koncesję na nadawanie cyfrowe - złożył już do KRRiT wniosek do rozpatrzenia przy następnej transzy przyznawania miejsc na Multiplexie. Że nie uważał za stosowne być obecnym w Warszawie, bo uznał, ze sprawy w Chicago są dla niego ważniejsze. Pewnie tam zbiera pieniądze – a marsz miał mu posłużyć jako argument powalający i przekonywający potencjalnych donatorów: patrzcie ilu ludzi chce TV Trwam na multiplexie – więc dajcie mi kasę, bo inaczej nic z tego nie będzie, a ten multiplex – to są duże pieniądze dla mnie i mojej spółki Lux Veritatis. Tak, o.Rydzyk chciał być w chwili marszu w Chicago, by pokazując obrazki z telewizji zyskać przewagę i powagę w prowadzonych negocjacjach.
I to jest zrozumiałe. Każdy ma prawo walczyć o swoje. Chociaż duchowny katolicki okłamujący katolików to świństwo i grzech. Ale nich mu będzie…
Jednak czy z pewnością widzieliście marsz w obronie biznesów o.Rydzyka?
Czy nie widzieliście kolejnego spędu pisowskiego?
Czyż nie chodziło o wojnę dwóch ugrupowań, które stoczyły na waszych oczach śmiertelną walkę o względy ojca dyrektora – w istocie walkę o przejęcie całej, tak zwanej, prawicy i jej elektoratu?
Kaczyński swoimi słowami zachęty do powrotu postawił Ziobrę w sytuacji bez dobrego wyjścia. Cokolwiek potem powiedział Ziobro – przez jego ludzi i przez elektorat musiało zostać odebrane fatalnie. Teraz musi do akcji przystąpić jedyny bystrzak w dość tępawym środowisku SP – Kurski. Musi odkręcać czarować, bujać, rzucać chwytliwymi bon motami, by zatrzeć fatalne wrażenie po występie tego, którego sam namaścił na lidera nowego ugrupowania i ocalić resztki wmawianej na siłę charyzmy „Zbyszka”
Wybór, czy wyjść na palanta, który daje sobą poniewierać i wyrzucony na zbity pysk z partii łasi się do nóg, które dały mu kopniaka – czy wyjść na durnia, który unosi się fałszywym honorem i stoi na przeszkodzie zjednoczenia prawicy pod silnym przywództwem – to wybór dramatyczny.
Wydaje się więc, że Kaczyński zawłaszczając wczorajszy spęd w Warszawie, lekceważąc ludzi i wywyższając się ponad innych, chociażby ostentacyjnym opuszczeniem marszu po własnym wystąpieniu, rżnąc męża stanu – wygrał.
Czy rzeczywiście?
Pomińmy niesmak wielu ludzi, którzy odczuli, ze ich wykorzystano, zlekceważono, że posłużyli jako pożyteczni idioci sprawie, która nie była ich sprawą i celem ich obecności i w żadnym przypadku nie dotyczyła sprawy wolnych mediów.
Skupmy się na tym, dlaczego Kaczyński MUSIAŁ zrobić to, co zrobił? Czyż nie jest to dowodem, że sytuacja w PiS nie jest dobra a jego przywódca wspierany tragicznymi miernotami, które umieją jedynie wrzaskliwie bełkotać to, co on im każe - żadnych gwarancji na nawet mały sukces wyborczy nie daje? Że musi stawać w szranki, bo struktury w terenie mu się sypią, przecież Ziobro nie zasypia gruszek w popiele i walcząc o elektorat, buduje na gruzach pisowskich – swoje własne, przejmując ludzi, których wpływy lokalne mają zapewnić jego partii przyszłe głosy poparcia.
Kaczyński udawał, że jest czymś więcej niż Ziobro. W istocie pokazał, że tak nie jest. Że Ziobro jest dla niego śmiertelnym zagrożeniem. Że bez podstępu, nieczystej gry, cwanej intrygi, kłamstwa a przede wszystkim bez oszukania ludzi – nie ma szans większych od swojego rywala.
Ma sporo racji Marek Migalski opisując wczorajsze wydarzenia. Patrzy na to okiem trzeciego rywala, tego, któremu się nie powiodło, nie udało się stworzyć siły zagrażającej Kaczyńskiemu. Ale czy Migalski sprzyja Ziobrze? Czy pisząc o bezprzykładnym prostactwie reżyserki–propagandystki pisowskiej Stankiewicz, prowadzonej przez Sakiewicza – jedynie stwierdza fakty – czy też bierze udział w walce stając po stronie tego, w kim dostrzega przyszłego zwycięzcę?
Tak czy siak patrzyliście wczoraj na to, co tak często nazywa się, ale mało kto wie, jak dokładnie wygląda i na czym polega – na walkę buldogów pod dywanem.
Walkę, w której kły zatapiane są bez głośnego warczenia – ale z zamiarem: zagryźć.
Patrzyliście na to, jak stary wyga MUSIAŁ, a młody CHCIAŁ.
Ludzie, jak ludzie. Przyjechali, przemaszerowali i rozjechali się.
Spektakularnych efektów żadnych nie ma.
Pozostało poczucie niesmaku i przeczucie ostatecznej klęski.
Teraz do pracy przystępują propagandyści, którzy będą starali się wam wtłoczyć w głowy obraz sytuacji, której nie było, żeby ocalić jeszcze, co się tylko da.
Ale już dzisiaj wam mówię, że niewiele się da ocalić.
I jeśli miałabym stawiać dolary przeciwko orzechom, kogo wybierze o. Rydzyk – postawiłabym na Ziobrę.
To Kaczyński wczoraj przegrał bitwę.
Nawet, jeśli pozornie wygląda inaczej.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka