Jan Filip Libicki i Marek Migalski
Być etycznym z własnego punktu widzenia, a bardziej: uważać siebie za etycznego, demonstrować różnice między sobą a innymi, między swoim postępowaniem a postępowaniem innych – czy jest to równoznaczne z: zawsze i wszędzie być sobą?.
Pytanie czy Migalski jest sobą? Czy Libicki jest sobą?
Oczywiście mam na myśli ich teksty.
Otóż w moim przekonaniu i tak i nie.
Obaj w podobnym wieku, politycy „średnio-młodszego” pokolenia. Byli członkami PiS, który opuścili w sytuacji konfliktu z Jarosławem Kaczyńskim. Obaj znaleźli się w grupie na usługach PiS, tworzącej „nową jakość”, której celem było odciągnięcie jakiejś części elektoratu od PO. Zamiar się nie powiódł. Obaj znienawidzeni przez ksenofobiczne, obskuranckie środowisko PiS.
Migalski, „bezpieczny” w momencie opuszczania PiS, jako europarlamentarzysta, został wiceszefem PJN. Libicki opuścił PJN, wystartował w wyborach do senatu i został senatorem PO.
PJN zszedł na margines polityczny.
PO jest partią rządzącą.
I Libicki i Migalski prezentują publicystykę, która dowodzi wahań, pewnej niespójności miedzy tym, co jest dotykającą ich rzeczywistością a tym, co naprawdę im w duszy gra. Obaj robią wrażenie ludzi, których dusi gorset przywdziany przez nich na pewnym etapie ich życia, I od czasu do czasu widać wyraźnie w ich tekstach, jak luzują sznurówki, jak łapią oddech.
Właśnie wtedy najwyraźniej można dostrzec różnice między nimi.
Libicki wyzwalając się na moment z krępujących konwenansów polityki daje upust swojemu głębokiemu katolicyzmowi, potrzebie manifestowania swojej wrażliwości. Libicki w takich momentach brzmi jasno, klarownie, brzmi etycznie.
A Migalski odwrotnie.
Właśnie wtedy, w takich chwilach rozsznurowania widać najwyraźniej, jak cynizm, egoizm, i co tu dużo mówić, karierowiczostwo, obecne w mentalności Migalskiego.
I żeby była jasność – moja opinia o Migalskim jest ugruntowana od dawna. Pisałam o nim już kilka lat temu, w początkach prezentowania jego tekstów w Salonie 24.,
Tu mała uwaga: obaj panowie blogi w Salonie 24 traktują bardziej, jako słupy ogłoszeniowe, jako miejsca wtórne dla prezentowania treści pochodzących z ich błogów głównych w innych miejscach.
Libicki nie czuł się dobrze w zatęchłym od kłamstw, kiepskim intelektualnie postPZPRowskim środowisku PiS. Nie czuje się też najlepiej w świecie PO, gdzie istnieje duża swoboda ideologiczna, a partię tworzą ludzie często o przeciwstawnych poglądach na jedne sprawy, których łączą wspólne poglądy na inne sprawy. Libicki jest człowiekiem, którego system etyczny zbudowany jest na szlachetnej zasadzie: niech mowa twoja będzie tak-tak, nie – nie. Szuka więc dróg pogodzenia ukształtowanego mocno światopoglądu, z koniecznością politycznego pragmatyzmu zawodowego polityka i z własną potrzebą zapewniania sobie obecności w polityce.
Migalski w PiS wśród miernot Kaczyńskiego czuł się wspaniale. Jak się okazało – zbyt wspaniale. On robi wrażenie, że czuje się wspaniale wszędzie. Nie mają dla niego żadnego znaczenia ideologie – jest gotów bronić każdej, jeśli tylko jest ideologią ugrupowania, które akurat jest jego ugrupowaniem. I nie jest to przejaw lojalności politycznej, ale koniunkturalizm, który ma mu zapewnić dobre życie, dochody i nazwisko traktowane jako marka, jako znak towarowy.
Jeśli trzymać się porównań dziedziny merkantylnej – Libicki jest producentem własnego produktu dobrej jakości, który czasem opakowuje w etykiety, na których wbrew sobie, ale rozumiejąc prawa rynku, zamieszcza elementy reklamowe.
Migalski to sprzedawca każdego towaru, bez względu na jego jakość, w opakowaniu nawet z innego produktu.
Dlaczego akurat o tym dzisiaj piszę?
A dlaczego nie?
Przecież zawsze piszę o PiS.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka