Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
3490
BLOG

Skutki wyznania Ludwika Dorna

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 209

 

Ludwik Dorn przytacza na swoim blogu treść swojej odpowiedzi do prezesa IPN Janusza Kurtyki domagającego się udostępniania kopii dokumentacji tak zwanej komisji Ciemniewskiego i zawartych w nich materiałów dotyczących Lecha Wałęsy.

Z treści listu wynika, że Ludwik Dorn, jako ówczesny Marszałek sejmu RP – takiej zgody udzielił, kierując zarazem posiadających certyfikat korzystania z informacji niejawnej pracowników IPN do działu archiwalnego Biblioteki Sejmowej.

Równocześnie Ludwik Dorn informuje, że nikt z IPN nie zgłosił się po te materiały.

Tyle pisze Dorn.

Tekst Ludwika Dorna stwarza bardzo szerokie pole rozważań, ż których najbardziej oczywistym wnioskiem jest, że książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka – nie jest wartościowym opracowaniem historycznym, ale jest kłamstwem pisanym na zamówienie polityczne, mającym celowo i świadomie szkalować i uderzyć w osobę Lecha Wałęsy.

Jest kłamstwem - bowiem udowodnionym przez Ludwika Dorna autorom książki jest fakt, że napisali, jakoby Dorn nie wyraził zgody na skorzystanie z dokumentacji przechowywanej w Sejmie.

Kłamstwem jest twierdzenie autorów, że skorzystali ze wszystkich dostępnych źródeł, by wszechstronnie i szczegółowo naświetlić postać Lecha Wałęsy – kiedy z faktu, że nikomu z IPN, włącznie z Januszem Kurtyką, mającym nadzór nad rzetelnością firmowanej przez IPN książki, wynika, że nikomu na rzetelności i sprawdzeniu wszelkich dostępnych źródeł nie zależało.

A jeśli nie zależało, to albo…zainteresowani podejrzewali bądź znali dokumenty przechowywane w archiwum sejmowym ( a mogli znać chociażby z (nieuprawnionego) wglądu w „zbiór zastrzeżony IPN) – to być może, prawda tych dokumentów mogła zepsuć koncepcję oczernienia i splugawienia  Lecha Wałęsy, bądź nawet cieniem położyć się na KONKRETNYCH współpracownikach Lecha Wałęsy z czasów pobierania przez niego do wglądu dokumentów z IPN. Tych, z których zginęło kilkanaście stron. Stron nie wiadomo przecież przez kogo wyrwanych i PO CO wyrwanych.

Być może prawda zawarta w pełnym materiale źródłowym nie tylko zaprzecza koncepcji, ze Wałęsa to „Bolek” – ale może nawet wskazuje kto naprawdę „Bolkiem” był. Wiadomo, że pod tym pseudonimem widnieje w IPN ponad pięćdziesiąt dokumentów. Mówi się też, że „Bolków” było WIĘCEJ NIŻ JEDEN.

Kłamstw w książce firmowanej przez IPN i Janusza Kurtykę osobiście (o wstydzie, pośmiertnie spadającym na jego pamięć) - jest sporo – ale najbardziej tragikomicznym jest „uśmiercenie” w książce postaci SBka Edwarda G, którym autorzy posłużyli się by „dobić” Wałęsę.

Na 692 stronie ww. książki stwierdzono, że świadek Edward G. nie żyje, a data śmierci jest nieznana. Przy jego nazwisku napisano też, że to on zwerbował Lecha Wałęsę.

Kiedy sprawa się „rypła” i okazało się, ze świadek żyje i co więcej, zaprzecza słowom naszych zleceniobiorców na „prawdę historyczną” - 18 listopada 2008 roku Edward G. został przesłuchany przez prokuratorów IPN w obecności Lecha Wałęsy (miał on w tym śledztwie status pokrzywdzonego) oraz swego pełnomocnika. W konsekwencji IPN zmuszony został do wydania oficjalnego sprostowania.

IPN potwierdził, że b. oficer SB Edward G. zeznał, iż nic mu nie wiadomo o zarejestrowaniu Lecha Wałęsy jako agenta. Miało to miejsce w toku śledztwa IPN w sprawie fałszowania przez SB akt mających dowodzić, że Wałęsa był agentem o pseudonimie "Bolek".

Instytut Lecha Wałęsy w oficjalnym kom unikacie stwierdza: "IPN świadomie pominął ten kluczowy fakt w swojej pracy". "Uśmiercenie świadka to manipulacja historyczna autorów książki zaakceptowana przez kierownictwo IPN" W ocenie Instytutu, "to nadużycie warsztatowe potwierdza złą wolę autorów książki i kierownictwa IPN, którzy odrzucili kluczowe źródło informacji, aby udowodnić zaplanowaną tezę". "Zeznania świadka podważyłby oskarżenie przez IPN Lecha Wałęsy zawarte w ww. książce".

I to jest smutna prawda o kłamstwach IPN z czasów prezesury Janusza Kurtyki, jego ścisłej współpracy z braćmi Kaczyńskimi oraz o angażowanych w IPN do pracy przeciwko Lechowi Wałęsie wnukach autentycznych UBków.

PS. Na marginesie tekstu Ludwika Dorna i mojego – zdumiewające jest, że najwięcej o Wałęsie do powiedzenia mają, zgodni w opiniach, człowiek Kaczyńskiego i człowiek Millera. Jakby wspólnie KOGOŚ bronili, wspólnymi siłami oskarżając nadal Lecha Wałęsę.

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (209)

Inne tematy w dziale Polityka