Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
3267
BLOG

Tusk: „Lisa biorę” – Kaczyński podziwia SB - o skuteczności

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 92

Dwa zdarzenia wczorajsze, niby nienajważniejsze, a jednak wiele mówiące i pokazujące przepaść między Donaldem Tuskiem a Jarosławem Kaczyńskim.

Pierwszy - mąż stanu, uhonorowany tytułem Człowieka Roku tygodnika „Wprost” i drugi, marny polityk z przerostem ambicji i marzeniami o posiadaniu władzy, która sankcjonowałaby metody Służby Bezpieczeństwa PRL.

To zresztą Kaczyński próbował realizować w swoim rządzie, tworząc tajną policję CBA z oddanym tajnym członkiem/współpracownikiem PiS Mariuszem Kamińskim na czele, która podejmowała działania oparte na metodach SB, czyli ze swobodnym przekraczaniem prawa, nieliczeniu się z nim, skutecznie realizując cele polityczne braci Kaczyńskich. Próbowano także, poprzez obsadzenie swoimi ludźmi prokuratur, zabezpieczyć urzędowa formę aprobaty dla takich metod.

Na szczęście, w demokracji, komunistyczna mentalność Kaczyńskiego i jego brutalne i brudne metody rozprawiania się z przeciwnikami politycznymi nie znalazły dostatecznej aprobaty społecznej i naród pogonił go przy pierwszej, nadarzającej się okazji, usuwając raz na zawsze od bezpośredniego sprawowania władzy. Taki sam los czekał sprzyjającego i uległego mu, pozwalającego na wpływanie za swoim pośrednictwem na polską politykę, jego brata, prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego notowania w sondażach przedwyborczych, przed śmiercią w katastrofie smoleńskiej spadły na łeb na szyję.

Został przy Kaczyńskim elektorat spadkobierców PRL, świadomych, że PiS jest postkomuną, partią PZPRowców, że udaje prawicowość, antykomunizm, katolicyzm, konserwatywny patriotyzm, by pozyskać głosy naiwniaków politycznych. Zostali też propagandyści, karierowicze, ludzie robiący dziwne interesy, wazeliniarze liczący na profity i udziały w dość sporych pieniądzach pozyskiwanych jeszcze za czasów Porozumienia Centrum, i ulokowanych we wspólnych  z PZPRowcami biznesach.

To elektorat zwany żelaznym. Elektorat nauczony w komunie, że dobrze, gdy się co innego ludziom mówi, a co innego robi. Gotów aprobować każde świństwo, każde kłamstwo, każde oszczerstwo, znajdować tysiące usprawiedliwień dla „swoich” i niezmiernie wrogi większości Polaków.

Każda kompromitacja Kaczyńskiego, każde jego wystąpienie dekonspirujące prawdziwe poglądy osadzone w stalinowsko-leninowskiej ideologii, jak rzadko, u kogo w dzisiejszych czasach – znajdują wyraz aplauzu u jego zwolenników.

Nie inaczej jest z wczorajszymi słowami Kaczyńskiego, świadczącymi o szacunku, wręcz podziwie Kaczyńskiego do SB i jej metod i braku szacunku do obecnej, polskiej policji z powodu BRAKU stosowania przez nią takich metod.

A to oznacza, że Kaczyński nie ma poszanowania dla państwa demokratycznego, dla Rzeczypospolitej Polskiej,  w której przestrzega się prawa, także wobec ludzi, którzy stają się obiektem pracy policji i organów śledczych.

Skuteczność w rozumieniu Kaczyńskiego, to prawo do stosowania bezprawia.

Czytając teksty blogowe i komentarze zwolenników PiS – widać jak na dłoni, że poparcie dla Kaczyńskiego jest już jedynie modlitwą o to, by sąsiadowi dorodna mleczna krowa zdechła, ukradli mu samochód, stracił pracę, spalił mu się dom, żona się puściła, a dzieci zostały narkomanami.

Ten sąsiad – to większość Polaków.

To my wszyscy, którzy poparliśmy inną Polskę – bez skuteczności bezprawia SB, bez kłamstw, bez władzy opresyjnej. Polskę, w której premier zasiada do rozmowy z ludźmi i przez siedem godzin wraz z przedstawicielami rządu słucha, pyta, tłumaczy…

Mamy premiera, który po raz pierwszy w historii wolnej Polski, nie tylko przetrwał pełną kadencję, ale który zyskał nasz mandat na kadencję następną. Który potrafi przyznać się do błędu i którego zachowania pryncypialne nie są wymierzone przeciwko nam. To jest skuteczność, jaka podoba się Polakom.

Nic więc dziwnego, że sukces polityczny Donalda Tuska zaowocował tytułem Człowieka Roku 2011 nadanym przez tygodnik „Wprost”.

Oglądałam wczorajszą uroczystość wręczenia nagrody. Laudację wygłosił Michał Lisiecki, wydawca tygodnika. I on także mówił o skuteczności:

premier Donald Tusk wygrywając w ubiegłym roku drugie z kolei wybory parlamentarne dokonał sztuki niezwykłej. I właśnie to zdecydowało o przyznaniu tego tytułu Tuskowi po raz drugi (poprzednim razem Tusk otrzymał to wyróżnienie za rok 2008). - Nie zmogły go ani kryzys, ani klęski żywiołowe, ani katastrofa smoleńska. Dziś niezależnie od tego, co sądzimy o rządach Platformy, przyznać należy, że tak skutecznego polityka Polska jeszcze nie miała - powiedział Lisiecki.

Uroczystość była skromna. Ale znamienna, bo nie było na niej Tomasza Lisa, redaktora naczelnego „Wprost”, który przewodził kapitule dokonującej wyboru. Zastąpił go nowy szef tygodnika – Michał Kobosko.

Tę nieobecność a zarazem swoja wdzięczność wobec Tomasza Lisa, Donald Tusk podkreślił kładąc na mównicy maskotkę, małego, pluszowego lisa mówiąc:

„Mam poczucie, że kogoś dzisiaj na tej scenie zabrakło, staram się to nadrobić na skalę moich skromnych możliwości” – po czym, dziękując, dedykował nagrodę nam wszystkim. Polakom.

Ale kiedy Donald Tusk mówił : „cztery lata, które minęły od czasu, gdy odebrałem ten tytuł po raz pierwszy, pokazały, że wielki zbiorowy wysiłek ochronił Polskę przed złym scenariuszem". – widziałam twarz Jarosława Kaczyńskiego wypowiadającego swoje słowa podziwu dla innej skuteczności, dla skuteczności metod SB

*Czytając różnego rodzaju opracowania IPN natrafiłem na projekty śledztw przygotowywane Służbę Bezpieczeństwa. Jakieś ulotki, napisy na murach. I rzeczywiście są dziesiątki punktów, szerokie działania, rzetelnie przygotowywane. Trzeba się cieszyć, że SB nie ma, ale niestety policja nie potrafiła przejąć tych metod. Tamci byli skuteczni. /podkreślenia RRK/

Schodząc ze sceny Tusk zawrócił i powiedział: „Lisa biorę” zabierając maskotkę z mównicy.

Ten żart, jego lekkość, ale i poważny sens, stają się wyznacznikiem różnicy klas między pojmowaniem świata polityki, stosunkiem do urzędu, świadomością wolnej demokratycznej Polski, siły władzy - między Donaldem Tuskiem a Jarosławem Kaczyńskim.

Zapamiętajcie to dobrze.

Niech nigdy Polską nie rządzi nikt, kto podziwia skuteczność metod SB

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (92)

Inne tematy w dziale Polityka