Nie da się w demokracji utrzymywać kultu jednostki i żerować na umysłach ludzi, jak w Marcinkowicach. Nawet przy wsparciu niemądrych księży obrażających własny naród wołaniem do postawionego przed kościołem bożka-zbawiciela : „Panie premierze ratuj Polskę przed Polakami”.
Nawet z dyrektorką szkoły dowodzącą, że kadra pedagogiczna na wsiach bywa na poziomie intelektualnym Hofmana Błaszczaka i Girzyńskiego – co jest równoważone jedynie tym, że zarazem jest na poziomie moralnym Hofmana, Błaszczaka i Girzyńskiego.
Do niedawna „szło” sprzedawanie ludziom kitu – bo PiS jawił się partią mocną, zwartą siłą nie tyle ideologii, bo tej nigdy tam nie było, ale siłą swojego wszechgłoszonego kłamstwa. Hierarchia, statut i dyscyplina – odwzorowane na PZPR – miały być gwarancją potęgi.
Ale, jak to w komunie – zawiódł „czynnik ludzki” i dawny PiS się rozpadł już na trzy oficjalnie istniejące ugrupowania.
Nie wracałabym do wydarzeń w Marcinkowicach, traktując je jako skansen nie tylko polityczny, gdyby nie rola owego „bożka-zbawiciela”, który nie waha się stawać ponad wydarzeniami dla Polaków najważniejszymi, rocznicami bolesnymi dla milionów, świętami narodowymi, które dla narodu są święte, radosne i budujące poczucie wspólnoty oraz patriotyzmu.
Ileż trzeba mieć w sobie buty, arogancji i lekceważenia Polski, by w rocznicę ogłoszenia wojny jaruzelsko-polskiej, rocznicy wydarzeń tragicznych, śmierci, nieszczęść, krzywdy – organizować imprezę służącą jedynie prywatnym zyskom politycznym, wywyższaniu samego siebie w charakterze „wodza prawicy” prowadzącego swoje własne hufce w wydanej przez siebie większości rodaków wojnie polsko-polskiej.
I nie jest to tylko moje zdanie:
To niszczenie pamięci o ofiarach komunizmu – mówi o inicjatywie część działaczy opozycji z czasów PRL.
„…Próba wykorzystywania tragicznej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego do bieżących politycznych rozgrywek jest niedopuszczalna i prowadzi do niszczenia pamięci o ofiarach systemu komunistycznego – mówi "Rz" Kornel Morawiecki, lider Solidarności Walczącej, w okresie PRL jednej z największych opozycyjnych organizacji antykomunistycznych. I zaznacza, że nie godzi się z wypowiedzią Sikorskiego, a publiczna dyskusja o sytuacji UE jest potrzebna. – Ale nie w formie marszu ulicznego i nie 13 grudnia. Ten dzień powinien być poświęcony przypominaniu o zbrodniach komunizmu, o cierpieniu Polaków i walce o wolność, a nie doraźnej politycznej awanturze… „
„…Podobnego zdania jest Leszek Moczulski, wieloletni przywódca KPN, w okresie PRL więzień polityczny. – To jest rocznica ogromnej tragedii, zbrodni na narodzie. 13 grudnia nie ma nic wspólnego z Sikorskim czy UE …”
"…Rocznica stanu wojennego jest wspólna dla wszystkich, niezależnie czy z PO, czy z PiS" – uważa też Wojciech Borowik, prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa, skupiającego działaczy opozycji demokratycznej i solidarnościowego podziemia. Tak napisał na Facebooku w dyskusji, jaka się wywiązała pod jego wpisem. Jak zaznaczył w nim, nie podoba mu się, że niektórzy politycy i partie próbują ten dzień wykorzystać do swoich celów….”
„…Zastrzeżeń wobec inicjatywy PiS nie kryją też młodzi ludzie z Fundacji Odpowiedzialności Obywatelskiej organizujący m.in. rekonstrukcje historyczne. – Uwaga mediów skupi się na tym politycznym wydarzeniu, a kwestia upamiętnienia ofiar stanu wojennego zejdzie na dalszy plan – mówi Maciej Górski….”
Z kim więc pójdzie Jarosław Kaczyński na ten SWÓJ marsz?
Pójdą z nim oczywiście funkcjonariusze i aktywiści partyjni, senatorowie i posłowie, których pozycja w partii zależy od widzimisię jej szefa, co można naocznie obserwować aktualizowaną według zmieniającej się oceny zasług odległością od prezesa w zajmowanych fotelach sejmowych. Część z nich, by lepiej wypaść w oczach wszechmogącego zabierze na ten marsz swoje rodziny i dzieci.
Pójdą ci, co zawsze, emeryci a zwłaszcza emerytki z Klubów Gazety Polskiej zindoktrynowani i omotani propagandą pisowską, w poczuciu swojej pełnej goryczy i nienawiści misji: „ojczyznę wolną racz nam zwrócić panie”.
Pójdą, być może, niektórzy działacze dawnej „Solidarności”, którym podobała się rola bojówki pisowskiej pod rządami Janusza Śniadka, z wyjazdami do Warszawy brzuchatych, wypasionych „związkowców” palących opony i rzucających mutrami w urzędy publiczne zajmowane nie przez tych, których oni by chcieli, lub buczących na Powązkach podczas uroczystości, na których honory pełnili ich „wrogowie”.
Związek Zawodowy „Solidarność” oficjalnie świętować będzie na Śląsku. Oto opis przygotowań do uroczystości z niezwykłym rozmachem trzydziestej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, nad którymi honorowy patronat objął prezydent RP Bronisław Komorowski. Do udziału w obchodach 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego zaproszeni zostali wszyscy premierzy III Rzeczypospolitej od Tadeusza Mazowieckiego do Donalda Tuska oraz Lech Wałęsa.
http://solidarnosckatowice.pl/pl-PL/zblizaja_sie_obchody_waznej_rocznicy.html
I takim uroczystościom „konkurencje” robi Jarosław Kaczyński.
Któż jeszcze pójdzie w tym jego marszu?
Pójdą zapewne ludzie, których kariery zawodowe uzależnione są od powiązań z ludźmi PiS a względy pragmatycznej lojalności przeważają u nich nad poczuciem przyzwoitości.
Pójdą, być może, żądni zadymy kibole, jeśli ktoś opłaci im przejazdy, piwo i coś do zjedzenia lub „działkę” – w roli patriotycznej „dorodnej młodzieży” w szeregach PiS nie ma kim ich zastąpić.
I nie zdziwię się jeśli na czele tego marszu falangistów Kaczyńskiego pójdą dzieci z Marcinkowic ustawione w pierwszym szeregu z pieśnią na ustach wraz z tym swoim bluźnierczym proboszczem stając się żywą tarczą., której żaden policjant ruszyć się nie waży.
A media zachwycone sensacją skupią swoją uwagę na wydarzeniach w Warszawie.
I w ten prosty sposób zafałszowana zostanie historia, zniszczona prawda o bohaterach polskiej opozycji niepodległościowej i ich ofierze dla Polski.
Bohaterowie zostaną zastąpieni przez Jarosława Kaczyńskiego, który z tamtymi wydarzenia sprzed trzydziestu lat nic wspólnego nie ma, nie był ich uczestnikiem i któremu towarzyszyć będą ci, którzy są teraz obok niego we władzach PiS – a w tamtych latach stali tam, gdzie stało ZOMO: Stanisław Kostrzewski skarbnik i członek najwyższych władz PiS, w jaruzelskiej PZPR do samego jej końca; cień i prawa ręka Kaczyńskiego Wojciech Jasiński szef płockiego WSW, SBckiej szpicy; komunistyczny sędzia stanu wojennego Janusz Wojciechowski i wielu innych PZPRowców, obecnie członków PiS.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka