Kiedy piszę swoje notki, wiem która nie zostanie „zauważona” i nie znajdzie się na stronie głównej. Wiem, jakie słowa, określenia a nawet przytoczone fakty uznane zostaną za zbyt ostre. Zbyt ostre wobec PiS.
Ale nie zamierzam rezygnować z prezentowania czytelnikom mojego bloga tekstów, w których nazywam rzeczy po imieniu, na rzecz tekstów mdłych, zacierających sens opisywanych spraw, owijających je w bawełnę poprawności politycznej – by za cenę promocji umniejszać szkodliwą dla Polski rolę PiS i jego szefa.
Dzieje się tak, ponieważ sam Kaczyński nie zamierza wobec swoich oponentów, rządu a szczególnie premiera Tuska, stosować owej taryfy ulgowej, której środowisko pisowskie wraż ze swoim idolem nauczyło się domagać dla siebie od wszystkich.
Skandaliczne, prostackie, pełne inwektyw, pomówień i kłamstw słowa Kaczyńskiego – dzisiaj wywołują już tylko niesmak, dowodząc, że agresja szefa PiS rośnie wraz ze świadomością, że wszystko, a władza w szczególności, wymknęły mu się z rak ostatecznie.
Gdyby jednak szło jedynie o słowa…
Tak nie jest.
Bowiem za „niebywale wręcz skandalicznymi” słowami szefa PiS kryją się tak samo „niebywale wręcz skandaliczne” czyny.
Takie jak mobilizowanie, organizowanie, nakłanianie różnymi metodami, różnych środowisk do ekscesów antyrządowych.
I nie mam tu na myśli emerycko-postPRLowskich środowisk starych ludzi, często byłych pracowników służb i aparatu PZPR, skupionych wokół o. Rydzyka, czy Klubów Gazety Polskiej – gdzie są karmieni kłamstwem, propagandą jak za Stalina opartą na oszustwie, rozdawanymi do poczytania i rozkolportowania paszkwilami – co opisałam w jednym z moich tekstów.
Tym środowiskom, którymi tak łatwo manipulować, indoktrynować je, żerować na wzbudzanych w nich emocjach, środowiskom słabym intelektualnie – nie dziwię się.
Z nich Kaczyński zrobił swoją tarczę.
Mam na myśli inne środowiska, z których Kaczyński przez lata robił swoje zbrojne ramię: NSZZ”Solidarność” z zasiadającym dzisiaj w Sejmie RP, w nagrodę za lata pracy dla PiS Januszem Śniadkiem, który posługując się jakimiś Guzikiewiczami czy Jaworskimi zrobił z legendy polskiej opozycji brzuchatych, wypasionych, szmatławych „oponiarzy” i „mutrowców” wrzeszczących, co nakazane, pod urzędami państwa. I który o mały włos nie doprowadził do tego, by na Zjeździe „Solidarności” sfałszowano historię polskiej opozycji „zastępując” Lechem Kaczyńskim – Lecha Wałęsę.
Drugim zbrojnym ramieniem, obliczonym na porwanie młodych ludzi, z natury skłonnych do zachowań radykalnych – to środowisko kiboli. Nie mylić z kibicami. Bandyckie, handlujące narkotykami, „zmilitaryzowane” i podporządkowane swoim gangstero-szefom, gotowe dla pieniędzy i wyżycia się na wszystko.
W przypadku „Solidarności” wystarczyły słowa prawdy spontanicznie wypowiedziane przez Henrykę Krzywonos i związek pozbył się Śniadka raz na zawsze.
W przypadku odrażających grup kibolskich, które otoczone zostały troską prominentów pisowskich i pieniędzmi z bliżej nieokreślonych źródeł – nie da się liczyć na samooczyszczenie. Pozostaje konieczność reakcji państwa i jego instytucji. Reakcji na to, co stanowi istotę zaprogramowanych działań, będących łamaniem prawa, sprowadzonym do brutalnej zadymy z biciem ludzi i aktami wandalizmu. Bandziorów PiS wykorzystał w kampanii wyborczej nasyłając ich na Tuskobus, specjalnie w tym celu zorganizowanym ( za czyje pieniądze?) Tóskobusem, po to by psuli efekty spotkań premiera z Polakami.
Sam Kaczyński cieszył się z efektami „pracy” swoich najmłodszych, wyznających taką samą ideologię brutalnej przemocy, podopiecznych. Szczególnie głupawe hasełko o matole, którego rząd obalą kibole – zdawało się wprawiać Kaczyńskiego w „niesłychanie” wielkie zadowolenie. Tym większe, że stwarzało pozory skuteczności i dawało nadzieję na rzeczywiste obalenie znienawidzonego przez Kaczyńskiego konkurenta do władzy, Donalda Tuska.
Wiemy, że to nie Tusk, a Kaczyński przegrał.
Dzisiaj Kaczyński odcina się od chuliganów i bandytów stadionowych, zaprzeczając „oczywistej oczywistości” – o której sama piszę na tym blogu od kwietnia tego roku, na bieżąco komentując związki kiboli z PiS.
Wzywanie Donalda Tuska do udowodnienia związków Kaczyńskiego z bojówkami, które działały i wciąż jeszcze działają na rzecz PiS – jest żałosną próbą odcięcia się od tego, co w razie zwycięstwa „lidera opozycji” stałoby się „środowiskiem młodych patriotów”, „szlachetnej polskiej młodzieży” skutecznie używanym do zastraszania kogo trzeba – teraz, w sytuacji klęski za klęską ponoszonych przez Kaczyńskiego, stało się ściągającym go na dno polskiej polityki, hańbiącym balastem.
A balastu Kaczyński pozbyć się musi.
On już wie. Wie, że nowy rząd Donalda Tuska – to rząd do zadań specjalnych, który ma posłużyć premierowi do wyczyszczenia wszystkich spraw, dotąd niewyczyszczonych. Do rozwiązania spraw nie tylko ustrojowych, które wymagają reform – ale także oczyszczenia polskiej polityki z brudu nawarstwionego latami działań w polityce postkomuny, do której także Kaczyński się zalicza, chociaż tak żarliwie się od niej ( jedynie w słowach, nigdy w czynach) odcina..
Odejście z PiS Ziobry, Kurskiego, Kempy, Cymańskiego, czyli postaci, które dotąd były bulterierami Kaczyńskiego – pozbawia go ochrony, skazując na nieporadne odstraszanie zbliżających się prawa i sprawiedliwości przez pozostające przy nim ratlerki.
Brzydki jest upadek Kaczyńskiego.
Brzydki i pozbawiony godności.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka