W historycznym dniu dla polskiego parlamentaryzmu, gdy po raz pierwszy marszałkiem sejmu została kobieta, Ewa Kopacz; gdy premierem polskiego rządu, pierwszy raz w polskiej historii ponownie, na drugą, kolejną kadencję zostaje desygnowany Donald Tusk; gdy wszystko wskazuje na doskonałą współpracę między rządem, parlamentem a Prezydentem RP – mam poczucie ogromnej satysfakcji.
Mam poczucie satysfakcji, kiedy widzę, jak nerwy puszczają Jarosławowi Kaczyńskiemu i nie jest w stanie wysiedzieć w Sejmie, gdzie tryumf święcą opluwani od lat przez niego „wrogowie” – i wychodzi, by nie patrzeć na własną klęskę.
Klęskę polityki kłamstwa, agresji i nienawiści.
W poprzedniej kadencji zaczęli od 166 posłów.
W dniu inauguracji Sejmu VII kadencji jest ich zaledwie 138.
I na nic wysiłki ogłupiałych mikrofoniarzy ( bo przecież nie da się tego tłumku nazywać dziennikarzami) goniących z durnymi pytaniami za politykami – nawykłych, by rozdmuchiwać sprawy, które od dziś nie będą miały żadnego znaczenia. Nie da się już z nich robić atrakcyjnych niusów. „Setki” kręcone dla efektu w dotychczasowym stylu, obliczone na emocje – tracą sens. Opozycja parlamentarna – to już nie jest, jak dotąd, przy niemrawym Napieralskim, tylko PiS.
Teraz Jarosław Kaczyński ma równorzędnego partnera, i będzie musiał się napracować, by mu dorównać jakościowo – to Janusz Palikot.
Są „ziobryści” – mają swój klub – ale nie mają wicemarszałka sejmu.
Paradoksalnie, nie życzę im powodzenia, ale nie ulega wątpliwości, że będą starali się wyciągnąć z klubu PiS następnych posłów. W każdym razie posłowie PiS nie muszą się już obawiać niełaski Kaczyńskiego – bo mają gdzie przejść. To Kaczyński będzie musiał teraz dbać o to by za bardzo nie osłabić swojego klubu. Chociaż prawdę mówiąc – co zresztą głoszę od dawna, liczebność własnej partii nie jest dla Kaczyńskiego najważniejsza.
Perspektywę dla tego sejmu wyznacza rok 2015. Głównie ze względu na wybory prezydenckie. I wszystko, co się będzie działo, szczególnie w podzielonym PiS, będzie temu podporządkowane. Kaczyński będzie pracować albo na siebie samego, albo na bratanicę – a „ziobryści” na Ziobrę.
W moim przeczuciu – jedni i drudzy bez szans na powodzenie.
„Po drodze” w 2014 roku będą wybory do Parlamentu Europejskiego i wybory samorządowe. One zapewne ustalą skład liczebny obu frakcji PiS i przesądzą o wynikach wyborów parlamentarnych.
Ale już dziś odliczanie zaczęte.
Nowa kampania wyborcza ruszyła.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka