Kiedy pisałam poprzedni tekst o przyszłości polskiej polityki – kreśląc sytuację przyszłej nowej „trójpolówki”partyjnej, nie wzięłam pod uwagę dwóch rzeczy.
Po pierwsze, że opisując plany powstania nowej partii, nazwijmy ją „Partią Brukseli” ze względu na jej skład personalny, zdradzam przedwcześnie coś, co przecież jeszcze jakiś czas miało pozostać w sferze delikatnych posunięć, łapania przyczółków, tworzenia think tanków, budowania zaplecza intelektualnego i biznesowego, przyciągania klienteli i elektoratu.
Po drugie, nie dość jasno wyjaśniłam zwolennikom Jarosława Kaczyńskiego fakt, że są brutalnie mówiąc, robieni w bambuko. I oni i sam Jarosław Kaczyński.
Nie ulega bowiem wątpliwości, że mamy do czynienia i to nie od dziś, z faktem powstawania nowej partii (bardziej) lub przejmowania starej (mniej) , która wyłoni się z dotychczasowej partii Kaczyńskiego. Zostały zaangażowane duże siły i środki w powstanie tego nowego tworu. Mnóstwo ludzi, wciąż deklarując swoją lojalność wobec Kaczyńskiego, prowadzi skupioną i bardzo mocno zaangażowaną pracę na rzecz nowego tworu politycznego, którego liderem ma być Zbigniew Ziobro.
Promocja samego Zbigniewa Ziobro jest przygotowana na dużą skalę i będzie powoli wprowadzana w życie. Każdy taki krok będzie towarzyszyć kolejnym potknięciom Kaczyńskiego, prowadząc jego zwolenników do nieuchronnego przekonania, że stary prezes się już wypalił, wyczerpał i nie tylko już się nie nadaje, ale wręcz szkodzi własnej formacji.
Oczywiście, nie da się tego dokonać metodą rewolucyjną, bo to utwardziłoby tylko zwolenników Kaczyńskiego na pozycjach prokaczyńskich i zmniejszyłoby znacznie efekt powolnego, ale trwałego przechodzenia na pozycje proziobrowe.
Muszę przyznać, że obserwując dużą pracę, jak została włożona przez „Brukselczyków” w przejmowanie struktur, w budowanie siły frakcyjnej, w tworzenie nowych nici powiązań i zależności, na dodatek tak, by się ani elektorat, ani aktywni zwolennicy, ani księża, ani nikt w ogóle nie kapnął, co jest grane – patrzę na Jarosława Kaczyńskiego, bezradnego w tej nowej sytuacji nie bez współczucia ale i nie bez satysfakcji.
Współczuję człowiekowi, którego cały wysiłek, jaki włożył w zbudowanie siły politycznej rozmywa się, a on nie może temu przeciwdziałać. Ale ta nielojalność ludzi, których sam wyniósł na szczyty popularności i dał im pozycję liderów – jest także jego osobistą „zasługą”.
Bo o ile naturalne jest, że w partiach ludzie dążą do osobistego awansu – to dążenie to wspierane jest walorami osobistymi, a nie wolą prezesa. I zazwyczaj tak się dzieje, że przebijają się ludzie wartościowi – a tych Kaczyński ze swojej partii pozbył się skutecznie.
I nawet Ludwik Dorn nie chce w nowym sejmie być członkiem Klubu PiS – zachowując pozycję outsidera woli poczekać na rozwój wypadków. Być może także licząc, że jakaś część obecnego PiS wpadnie w jego ręce.
Gdzieś tam z boku, pozornie najmniej aktywny, ale wcale nie najmniej sprytny czeka także na swoje pięć minut Paweł Kowal.
A Adam Lipiński w tej grze o wszystko? A o.Tadeusz Ryzyk? A Tomasz Sakiewicz i cały ten światek skupiony przy Antonim Macierewiczu?
Rozgrywka jest pasjonująca. Wariantów rozwiązania sytuacji jest co najmniej kilka.
Zabawna nieświadomość dotychczasowych zwolenników PiS i Jarosława Kaczyńskiego, którzy w dobrej wierze odbierają wszystko to, co się dzieje wokół Zbigniewa Zbiory, których zaskakują słowa Tadeusza Cymańskiego, odbierane, jako przejaw nielojalności lub nieodpowiedzialny wybryk, którzy z niedowierzaniem patrzą na pojedyncze wydarzenia, nie widząc całości sprawy - to także, jako przedmiot obserwacji, jest bardzo interesujące.
Będzie o czym pisać.
I żebyście nie mówili, że nie uprzedzałam...
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka