"Wcześniejsze rozmowy pilotów mogą wiele wyjaśnić" – można było przeczytać słowa pułkownika Klicha o godzinie 14-ej.
Płk Edmund Klich uważał, że analizując ostatnie sekundy lotu polskiego Tu-154M trzeba brać pod uwagę m.in. wcześniejsze rozmowy pilotów i przyjęte przez nich założenie, że będą odchodzić na autopilocie.
Mówił dalej, że oceny psychologów wymaga określenie, jak długo czekali na podjęcie kolejnej decyzji - czyli o ręcznym wyprowadzeniu samolotu.
Trudno stwierdzić czy wypowiedź Protasiuka "odchodzimy" była komendą, czy np. "zapytaniem, sugestią" – zastanawiał się pułkownik Klich.
„ Trzeba by było sprawdzić, jaka była intonacja” – dodał Klich.
I dwie godziny później o godzinie 16-ej w Gazecie Wyborczej ukazała się informacja, w której czytamy, że polscy eksperci odczytali kolejne zdanie z zapisu czarnej skrzynki Tupolewa 154 M.
Słowa "nic nie widać" padają mniej niż sekundę przed komendą kpt. Arkadiusza Protasiuka "Odchodzimy."A "Odchodzimy" kapitana Protasiuka również pada na mniej niż 1 sekundę przed potwierdzeniem przez drugiego pilota "Odchodzimy", które znamy z dotychczasowej wersji stenogramu z zapisu czarnej skrzynki.
A więc decyzja „odchodzimy” była bezpośrednią reakcją na „nic nie widzimy”.
Jakie będzie następne posunięcie pułkownika Klicha?
Płk Grochowski wprowadził jedną poprawkę: cała ta sekwencja wypowiedzi "Nic nie widać", "Odchodzimy", "Odchodzimy" pada nie w 22 sekundzie przed zderzeniem, jak obliczyliśmy w sobotniej gazecie, lecz ok. 15 sekund przed rozbiciem się samolotu (8.41.04.06).
Inne tematy w dziale Polityka