W telewizorze przyczynę katastrofy od dawien dawna zna pani Milewicz i pani Olejnik, Wołek przede wszystkim. Redakcji z Czerskiej pod przewodnictwem Jarosława Kurskiego dwa miesiące temu kostki domina się złożyły.
Lis, Żakowski czy Durczok, a także Pochanke – szkoda gadać. Kuczyński oraz Rymanowski doskonale się uzupełniają.
Werner i Kużniar – dziennikarskie wilczki tefałenu – wiedzą posiadły z promptera czy ze słuchawki i wielokrotnie zdążyły się nią podzielić.
Wspólni eksperci - powyżej wymienionego towarzystwa (medialnego) – krążyli od studia do studia, od redakcji do redakcji - i budowali narracje, pisali legendy.
A według pana prezydenta Komorowskiego sprawa jest „arcyboleśnie prosta”.
Tylko ta prawda oczywista, sprawa arcybanalnie prosta (przejęzyczenie freudowskie Żakowskiego) jakoś nie trafia do społeczeństwa.
Elita społeczeństwa, część najbardziej zaangażowana w politykę udzieliła odpowiedzi - osiem miesięcy po katastrofie:
WPolityce jest sondaż i oto jego wyniki:
Czy w roku 2011 dowiemy się prawdy o przyczynach smoleńskiej tragedii?
Nie, zbyt potężne siły zainteresowany są jej ukryciem - 278 czyli 79%
Tak, nacisk społeczny to wymusi – 58 czyli 16%
Wątpliwe. To sprawa zbyt skomplikowana - 18 czyli 5%.
Inne tematy w dziale Polityka