Dariusz Gawin napisał, że zakończył się proces rozstawania się z Prawem i Sprawiedliwością grupy określanej jako „muzealnicy”. Muzealnicy to: Paweł Kowal, Lena Dąbkowska-Cichocka, Elżbieta Jakubiak oraz Jan Ołdakowski.
Twierdzi, że wyraźnie rysują się kontury nowej centroprawicowej formacji politycznej.
1. Kowal i Jakubiak jako postacie z pierwszej ligi polskiej polityki.
2. Doświadczenie w pracy parlamentarnej, w rządzie i w kancelarii prezydenta
3. Są popularni i rozpoznawalni.
4. Potrafią łączyć nowoczesność z tradycyjnymi wartościami w warstwie ideowej;
5. Są sprawnymi menadżerami, potrafiącymi zarządzać skutecznie dużymi projektami.
6. Ma solidne zaplecze intelektualne.
„Na tym właśnie polega nowoczesny konserwatywno-liberalny republikanizm – na łączeniu nowoczesności z dbałością o pamięć, na posługiwaniu się językiem kultury nowoczesnej dla propagowania tradycji, na łączeniu indywidualizmu nowego pokolenia, wychowanego już w wolnej Polsce z dbałością o dobro wspólne, o wspólną sprawę Polaków”
Kamińskiego faszystę pokaże się z Pinochetem na piersi, Migalski w sklepie pasmanteryjnym będzie kupował włóczkę, a Mojzesowicz namawiał Renatę Beger do wstąpienia do PJN obiecując ministerstw sztuk dwie.
Po pierwsze – Jakubiak w ogóle nie jest postacią z „polityki”. Jest sympatyczną urzędniczką. Łamiącym się głosem wielokrotnie broniła Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Ale czy potrafi bronić siebie? Znacznie łatwiej jest bronić kogoś. W archiwum TVN jest wiele nagrań Jakubiak. Wyobraźmy sobie (łatwo wyobrażalne), jak Olejnik zażąda od niej odcięcia się od tych czy innych słów, wypowiadanych w jej poprzednim wcieleniu – osoby wiernej Kaczyńskim? Wyciągnie jedno nagranie i drugie. I oblizując nabrzmiałe wargi zapyta – czy dzisiaj powtórzy pani to samo? Odrzucając garść włosów znad prawego oka dorzuci – czy była pani tak zaślepioną? I zażąda złożenia samokrytyki. Odcięcia się.
A Kowal to dobry – a nawet świetny, inteligentny mówca, pod warunkiem, że dojdzie do głosu. Pod warunkiem, że słuchacz czy widz, wie, co on mówi. Wyobraźmy sobie w programie Lisa Niesiołowskiego oraz Kowala – dwóch na jednego. Ile wytrwa? Ile zdań sensownych wypowie?
Zaplecze intelektualne? Popularni i rozpoznawalni? Przecież oni roztopią się w nowej partii. Zapewne w archiwach są zdjęcia – gdy występują w innej roli. Kamińskiego faszystę pokaże się z Pinochetem na piersi, Migalski w sklepie pasmanteryjnym będzie kupował włóczkę, Mojzesowicz namawiał Beger do wstąpienia do nowej partii obiecując ministerstw sztuk dwie.
A sprawnych menadżerów w Polsce jest dostatek, tylko że są bezrobotni.
Do czego zmierzam, gdyż nie ma co się rozpisywać. Nowa partia jest na łasce mediów. Póki jest użyteczna, ma głos – podtyka się pod nosy mikrofony, a wcześniej pudruje i "ulizuje". Używa się w walce z Kaczyńskim.
Przyjdzie dyrektywa – i nowa formacja zostanie zdmuchnięta ze sceny politycznej w kilka dni. Kużniar przestanie się uśmiechać, Morozowski z Sekielskim zakasają rękawy, a Rymanowski z uśmiechem na ustach dokończy dzieło. Skad zlecenie? Skądkolwiek.
Wystarczy jedna stacja TV, by ukatrupić nową partię.
A Joanna Kluzik mówi, że nie chce przedstawiać żadnych podstaw programowych swojego potencjalnego ugrupowania.
Twierdzi, że by móc stworzyć program, trzeba najpierw wypytać "szczegółowo samych zainteresowanych, jakich zmian oczekują".
Posłanka mówi, że dziś najważniejsza jest "realna deregulacja gospodarki, aktywna polityka proinwestycyjna, postawienie na innowacyjność - choćby cyfryzacja i zmniejszenie obciążeń administracyjnych przedsiębiorców".
Oto główne punkty programu tworzonej partii. Pusty śmiech i partia - medialna wydmuszka.
Inne tematy w dziale Polityka