Nosy dziennikarskie spuszczone na kwintę, minorowe miny i krzywe uśmiechy, wzrok skierowany w stronę gości i komentatorów spode łba - czyli markotne media.
Oto stan nastrojów w zaprzyjaźnionych z PO stacjach TV. Do grona przyjaciół PO dołączyła TVP 1. Przez bite dwadzieścia minut w TVP 1 relacjonowano wyniki tak, jak byłaby to stacja regionalna.
Gronkiewicz i jej siedziba, i jej sztab i jej wynik. W pierwszej rundzie i przegrana Bieleckiego i zwycięstwo PO, i jednak PiS popierało, a nie popierało, a Marcinkiewicz miał więcej i tak sobie opowiadano i łączono się i rozłączano i potem Kraków i Łódź.
Kogo w Polsce - oprócz bezpośrednio zainteresowanych - to obchodzi?
Od razu można było się domyślić, że wynik ogólnopolski nie jest zachwycający, że PO dostało "po kulach" (używając języka naszego politolożka salonowego).
Skoro przygotowuje się taki grunt przez prawie pół godziny to należało oczekiwać … – i w końcu wyksztuszono i okazało się – 33 do 27, czyli różnica prawie żadna, biorąc pod uwagę sondaże.
Show padł.
We wszystkich trzech stacjach. Kondolencji nie będzie, gdyż funkcyjne studia zasłużyły na to. Być może różnica się zmniejszy, być może zwiększy – ale wieczorny show po prostu zdechł.
A Migalski pisze o Prawie i Sprawiedliwości: „Szczególny łomot zebrało ….”.
Otóż politologu Migalski, jeżeli PiS zebrało łomot gdzieś, a wynik jakim nasz folklorowy politolog dysponował (33% – 27%), to wniosek powinien być oczywisty dla każdego kogo nienawiść nie zaślepia, że są takie miejsca, takie regiony, gdzie to PO zebrało „łomot”.
Gdy w TV pokazywano, jaki wielki sukces PO odniosło na zachodzie Polski, to przecież wiadomym było, że musi się wyrównać w łódzkim i mazowieckim. I wyrównało się.
Dlatego klęskę poniosło PO. We Wrocławiu zostało znokautowane. Dlaczego w studiach opowiadano o Warszawie, Łodzi i Krakowie, skoro samorządność wygrała we Wrocławiu?
Jak to leciało – NIE RÓBMY POLITYKI?
Inne tematy w dziale Polityka