rekontra rekontra
2198
BLOG

Postkolonialne widma i upiory z Czerskiej

rekontra rekontra Polityka Obserwuj notkę 30

 

Jacek Kuroń: „Wypuściłem dżinna z butelki i nie umiałem sobie dać z nim rady. Ilu ludziom zrobiłem w ten sposób krzywdę? Życie wiele z tego skorygowało. Nie jest to jednak dla mnie żadne usprawiedliwienie”. ("Wiara i wina" - J.Kuroń o walterowcach)
 
Czy można sobie wyobrazić niegodziwość, z którą prędzej czy później spotkamy się w jakimś artykule gazetowym?
Pomyłki - polski obóz koncentracyjny – to normalka. Przeciwieństwem, nie jest oczywiście niemiecki obóz koncentracyjny – tak się nie pisze, ale nazistowski.
Czy można natrafić na dowolnie plugawą analogię w gazecie?
Przed chwilą przeczytałem skandaliczne (najłagodniejsze określenie) słowa Kuczyńskiego (LINK -"Boję się przebudzeń narodu") – podzielę je na dwa akapity:
„Te groźne bakcyle na początku mogą wyglądać niewinnie, nawet sympatycznie, jak ten chłopiec z Hitlerjugend śpiewający słodką piosneczkę w filmie "Kabaret", jak dzieci przebierane za powstańców czy inscenizowane bitwy, w których się zawsze wygrywa z wrogiem”.
 
W tym akapicie Waldemar Kuczyński tydzień po naszym święcie narodowym dokonuje bezczelnej manipulacji (zbitki) pisząc - „jak ten chłopiec z Hitlerjugend …” i polski odpowiednik  „jak dzieci przebierane za powstańców”.
I pisze dalej:
„A wrogiem jest sąsiad. To bywa dobrą zabawą, dopóki pewnego razu nie wplata się w nią coś, co z zabawą nie ma nic wspólnego. Ja tego właśnie wymiaru narodu się boję, boję się zaciskania pięści pod biało-czerwonym sztandarem w czasach, w których także dla dobra narodu, ale przede wszystkim dla dobra ludzi, właściwe jest zakasywanie rękawów”
W salonie 24 nie muszę dokonywać analizy, co też Kuczyński w ten sposób chciał osiągnąć, jaki cel sobie znalazł. Czerska dla wielu blogerów to zwykła inwektywa.
Kuczyński zrównał wychowanie na wzorach patriotycznych powstańców, kultywowanie pamięci o nich z wychowaniem w Hitlerjugend.
Zaciskanie pięści pod biało-czerwonym sztandarem dostrzegł Kuczyński. Odświeżę mu pamięć, przypomnę, o jakim to dżinie myślał Kuroń. Chociaż Czerska pisze na nowo historię i w ostatnio wydanej książce Hanny Świdy-Zięba „Młodzież PRL portrety pokoleń w kontekście historii”  robi się już z Kuronia ofiarę: „Jego zapał i wiara zostały użyte do zniszczenia tradycyjnego harcerstwa, a gdy stał się niepotrzebny, zniszczono jego dzieło” (s. 368)
Dziwne, że sam Kuroń się za ofiarę nie uważał i przepraszał walterowców za to, co im uczynił.
„Coraz trudniej było być pełnoprawnym walterowcem z tak zwanych małych kadr i grup działania. Od tych wymagano pełnego poświęcenia wielkiej sprawie” i patrz początkowe słowa – zrobiłem krzywdę.
Kuroń – jeden z założycieli hufca walterowców w „Winie i Karze” pisze:
„Walterowcy uważali się za komunistów i obnosili się z tym. Nosili czerwone chusty, śpiewali rosyjskie piosenki, a także - co wcale nic lepiej — ukraińskie i żydowskie, obok innych, które już mniej raziły prze­chodniów, innych harcerzy, nauczycieli i urzędników. Nic szanowali władzy, nie uznawali hierarchii. Byli koedukacyjni i antymilitarni. Naśmiewali się z wszelkiej pompy i celebry.
Przede wszystkim jednak mieli poczucie misji — pragnienie zbawienia świata - bo ten, jaki był, bardzo im się nic podobał. Musieli mieć przeciw sobie niemal wszystkich. Ten rodzaj presji kształtuje w grupie klimat sekty i niezwykle silnej więzi, żarliwej ideowości. Z czym silnie się wiążą wyśrubowane wymagania wobec siebie i dychotomiczna wizja świata, pewna wrogość wobec tych, których uważa się za przeciwników oraz granicząca z pychą duma z własnej grupy”.
I w innym miejscu:
„Grupa zwana komandosami składała się z kilkudziesięciu osób związanych ze sobą kumpelstwem, przyjaźnią, zażyłością powstałą w tych samych szkołach średnich, a nawet podstawowych i w drużynach walterowskich. (…)
W tym miejscu tylko zasygnalizuję parę spraw dość chyba oczywistych. Kilka liceów w centrum Warszawy ma od dawna zdecydowanie elitarny charakter, a to znaczy, że uczęszcza tam młodzież z zamożnych, uprzywilejowanych domów, a wśród takich w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych znaczną część stanowili intelektualiści partyjni, najczęściej żydowskiego pochodzenia. Nic chyba nic ma dziwnego w tym, że wśród tych elitarnych liceów niemało było dzieci właśnie intelektualistów partyjnych.
Po marcu 1968 roku oficjalna propaganda w ramach gry frakcyjnej, o czym będę mówił osobno, obciążała rodziców uczestników wydarzeń marcowych odpowiedzialnością za dzieci i było to wstrętne.
Ale w sposób niezamierzony w pewną prawdę ta propaganda trafiła. Cokolwiek by się złego powiedziało o przedwojennych komunistach, większość tych, których dzieci działały w grupie komandoskiej, umiało stworzyć w swoich rodzinnych domach klimat żarliwej ideowości.
Myślę sobie, że można nawet powiedzieć o wychowaniu w duchu religijnym, jeśli tym słowem określić poszukiwanie sacrum, stałe pytanie o sens życia, o wartości, które są godne ofiary. Przy czym w duchowości lewicy, a o niej tu przecież mówię, sensu życia, wartości, którym ma ona służyć, szuka się w porządku społecznym.
Dlatego właśnie te dzieci trafiały do walterowców, gdzie taki właśnie duch panował. Dzięki walterowcom środowisko to uzyskało niemały dopływ świeżej krwi — młodzieży spoza komunistyczno-żydowskich domów. Nic osłabiało to jednak ekskluzywności tej grupy, a nawet ją wzmacniało.
Była to grupa bliskich sobie młodych ludzi, połączonych wspólnotą doświadczeń, przeżyć, lektur, poglądów, żarliwie ideowych i wychowanych w duchowości lewicy”.
Kuczyński zanim zacznie opluwać patriotyczne wychowanie niech przestudiuje Kuronia. Może coś pod lewicowy czerep dotrze.
Rymkiewicz w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" (LINK - "Elity nie potrzebują Polski" ) na pytanie: 
Dlaczego te narodowe rekolekcje wywołały tak olbrzymią agresję, a potem furię wobec obrońców krzyża?
 odpowiada:
 
- Ta agresja stanie się zrozumiała, jeśli jeszcze raz uprzytomnimy sobie, że żyjemy w kraju postkolonialnym - a więc takim, w którym błąkają się różne postkolonialne zmory nocne, upiory postkomunistycznego życia, widma naszej niedawnej przeszłości. One ciągle, jak zjawy z Mickiewiczowskich "Dziadów", mają do nas jakiś interes i próbują nas ugryźć. Trzeba je stąd przeganiać, cały czas przeganiać.
rekontra
O mnie rekontra

Ukryta przyczyna zdarzeń jest lepsza od jawnej. Tucydydes rekontrapl@gmail.com BLOG Historia 1. JÓZEF PIŁSUDSKI: Podczas kryzysów powtarzam - STRZEŻCIE SIĘ AGENTUR 2. Byłem w Instytucie Pamięci Narodowej. 3. Polscy pisarze fałszują Katyń. 4. Kuroń: "Lechu, idź w zaparte", a Borsuk wciąż milczy. Polityka 2. Szara eminencja Lesław Maleszka. 3. Utytułowany Lech Wałęsa - kalendarium III RP Przykładowy link do jednej z notek POLIS 1. Rzeczy, które musiały być powiedziane … 2. Świadkowie historii i ludzie tła Przykładowy link do jednej z notek Przykładowy link do jednej z notek ReKontry 1. Bajdy pana Wajdy 1. Polowanie z nagonką na IPN 2. Leszek Kołakowski: "Opinia w sprawie pojęcia wiadomości" 3. Prof. Nałęczowi o Białych Plamach i ranach zabliźnionych podłością 4. Niezwykle utalentowany redaktor Adam Michnik 5. Recenzja recenzji z tezą profesora Friszke 6. "SB a Wałęsa" w krzywym zwierciadle profesora Machcewicza. 7. Komunizm – „Chęć wykradzenia bogom ognia” 8. Dlaczego Adam Michnik chce zlikwidować IPN

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka