Jeszcze tydzień temu Gazeta Wyborcza informowała w artykule zatytułowanym „Koczowisko przed kancelarią premiera”, że „niekonwencjonalne obozowisko ochrzczono miasteczkiem namiotowym U Premiera”.
Czy dzisiaj ktokolwiek by się odważył nazwać obozowisko „koczowiskiem”.
A czy jakikolwiek pracownik TVN24 mógłby białe miasteczko nazwać obozowiskiem ? Dzisiaj w TVN24 obowiązuje - białe miasteczko. Łączymy się z białym miasteczkiem, przenosimy się do białego miasteczka, w białym miasteczku ....
Koczowisko – obozowisko – miasteczko namiotowe – białe miasteczko.
Jeszcze tydzień temu można było przeczytać w GW:
„na pasie zieleni naprzeciwko kancelarii, tuż przy ogrodzeniu Łazienek, protestujący zaczęli rozkładać pierwsze pomarańczowe igloo. Nikt nie wiedział, skąd się pojawiły, choć nalepka na jednym z tropików głosiła: Federacja Młodych Socjalistów. Szybko zniknęła.”
Dzisiaj pomarańczowe igloo jest białe, a miasteczko apolityczne.
Gazeta wyborcza donosiła:
„Do manifestantów wyszli politycy lewicy, m.in. Marek Borowski, Izabela Jaruga-Nowacka i Wojciech Olejniczak. Prócz przemów zaserwowali im gorące parówki i hamburgery. Syci demonstranci znów zaczęli skandować i śpiewać: "Bo wszyscy medycy to jedna rodzina".” i „Ludzie zaczęli walić pałkami i plastikowymi butelkami w metalowe ogrodzenie.”
Dzisiaj żaden dziennikarz nie odważyłby się napisać, że „ w białym miasteczku ludzie walą pałkami i plastikowymi butelkami”.
Już wiemy, że politycy z SLD prócz przemów zaserwowali dwieście hamburgerów. Koczowisko nawiedziła także deweloperka Jolanta Kwaśniewska z TVN Style z różą.
Czytamy dalej:
„Po 23 w obozowisku pojawił się strażnik miejski. - Wysłała go do nas prezydent Warszawy - obwieściła przez megafon Krystyna Ciemniak. - Pyta w jej imieniu, czy jest nam potrzebne jedzenie i jakaś pomoc. Teraz podziękowałam, ale powiedziałam, że pomoc przyda się rano.”
Łza się w oku kręci.
I jeszcze fragment wywiadu – posłankę Szc
zypińską przesłuchiwała Kublik z Wyborczej:
Związkowcy twierdzą, że w sprawie podpasek miała pani zapytać: "co w zamian?".
- To kłamstwo. Nie wiem, czy potrzebują podpasek. Żadna z pielęgniarek nie sygnalizowała mi tego.
Przecież powiedziała pani, że o podpaskach usłyszała pani wczoraj w nocy.
- A teraz mówię, że nie nie pamiętam, co było na tej liście. A dlaczego mnie o to pani pyta?
Bo podkreślała pani w czwartek w Sejmie, że to pani koleżanki pielęgniarki i jest pani z nimi w stałym kontakcie.
- Nic nie wiem, że potrzebują podpasek. Co chcą, dostają. Sama zaniosłam dwie paczki. Gdyby pielęgniarki chciały przekazać podpaski, toby przekazały.
Najwyraźniej nie, skoro prosiły panią o podpaski o trzeciej nad ranem.
- Nie wiem, czy prosiły o podpaski.
To teraz już pani wie. Czy im je pani zawiezie?
- Nie, bo jeśli ich nie potrzebują, to nie będę zawoziła.
Co by się stało, gdyby w odruchu kobiecej solidarności przyniosła im pani paczkę podpasek?
A kto pamięta karmienie łososiem pielęgniarek, aferę z zagłuszaniem – podobno pielęgniarki podupadły na zdrowiu od tego, a kto pamięta jak policjanci „zepchnęli brzuszyskami pielęgniarki ze środka jezdni … lza kreci się w oku …
A dzisiaj – przesunęli, zapanował ład porządek, spokój, ludzie bili brawo … szczyt hipokryzji, kalizm w ksystalicznej postaci ...
Gazeta. PL (rozmawia Urszulas z gazety - 2007-06-20,)
Pielęgniarka o policji: To byli bardzo brutalni ludzie
- Jak zachowywała się policja? Czy byli brutalni?
To byli bardzo brutalni ludzie. Powiem tylko tyle, że kiedy koleżanka straciła przytomność i dostała zawału serca, nie pozwolono przejechać karetce.
- Może panie powinny wziąć kilofy i kamienie do ręki? Wtedy rząd będzie miał większy szacunek.
Inne tematy w dziale Polityka