Starannie dobrane socjotechniki skutecznie pomagają w walce o pieniądze, wpływy i władzę. Dobitnym i najprostszym przykładem mogą być brawa, które podczas hitlerowskich wieców były emitowane przez głośniki. Uczestnicy wieców i przechodnie myśleli, że klaszczą ludzie obok nich, podczas gdy wszystko było nadawane z płyty przez " reżysera dźwięku”. Ponieważ ludzie generalnie nie lubią być w mniejszości i są w swej masie konformistami, to w efekcie Niemcy klaskali razem " z gramofonem”, a poparcie dla chorej ideologii Hitlera rosło.
Krzysztof Strzałkowski
Starannie dobrane socjotechniki skutecznie pomagają w walce o pieniądze, wpływy i władzę. Dobitnym i najprostszym przykładem mogą być brawa, które podczas hitlerowskich wieców były emitowane przez głośniki. Uczestnicy wieców i przechodnie myśleli, że klaszczą ludzie obok nich, podczas gdy wszystko było nadawane z płyty przez " reżysera dźwięku”. Ponieważ ludzie generalnie nie lubią być w mniejszości i są w swej masie konformistami, to w efekcie Niemcy klaskali razem z " gramofonem”, a poparcie dla chorej ideologii Hitlera rosło.
Czy jednak w dzisiejszych, rozwiniętych demokracjach można jeszcze na szeroką skalę stosować takie socjotechniki, skoro przecież tyle już o nich wiemy? Wydawać by się mogło, że nie. Jednak w 1982 r. prof. Bernard Nathanson wygłosił w Irlandii słynne przemówienie, w którym przyznał się do udziału w przeprowadzonych w USA i zakrojonych na szeroką skalę, szeregu socjologicznych manipulacji, których dokonał w ramach jednej z organizacji proaborcyjnych. Ta inżynieria społeczna była na tyle skuteczna, że w ciągu kilku lat stworzyła odpowiedni klimat do zmiany prawa aborcyjnego w USA na kolejne 50 lat. Głównym narzędziem tych zmian były przyjazne media oraz sondaże i badania, które opracowywał profesjonalista: matematyk - statystyk.
I. Żydowski ateista z lewicową misją
Na początek kilka sów o bohaterze naszej historii. Bernard Nathanson urodził się w 1926 roku w Nowym Yorku, jako syn żydowskich emigrantów, gdzie również zmarł 13 lat temu, 21 lutego 2011 roku. Był przez większość życia ateistą, uznanym profesorem nauk medycznych. Po skończeniu studiów medycznych, w połowie lat 60. XX wieku, rozpoczął wraz "małą, lewicującą grupą, radykalnych aktywistów" , jak sam przyznał podczas wywiadu udzielonego w Polsce [1], walkę o zniesienie wszelkich zakazów aborcji nie tylko w USA, ale także na całym świecie, działając w organizacji pod nazwą National Association for the Repeal of Abortion Laws (NARAL), czyli Narodowego Stowarzyszenia na rzecz Uchylenia Praw Aborcyjnych. W efekcie tych działań już w 1973 r., w sprawie sądowej Roe v. Wade, Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych orzekł, że w pierwszych trzech miesiącach ciąży aborcja jest dopuszczalna, a jej dopuszczalność w ciągu kolejnych trzech miesięcy powiązał z ochroną zdrowia i życia matki [2]. Był to pierwszy taki wyrok w USA. W sprawie tej powódka, tj. Jane Roe, wniosła do sądu w Teksasie pozew z zarzutem, że ustawodawstwo stanowe, odnoszące się do aborcji, jest niekonstytucyjne. Pozwanym w był prokurator okręgowy Henry Wade z Dallas [2] [21]. Faktycznie Jane Roe nazywała się Norma McCorvey . Podczas procesu poprosiła o fałszywe nazwisko, co uszanowano tym bardziej, że całą sprawę zaczęła, chcąc dokonać aborcji własnego dziecka, pochodzącego rzekomo z gwałtu, co potem odwołała. W trakcie procesu urodziła zdrową córeczką [21].
Problem ze słynnym wyrokiem z 1973 roku polega na tym, że kampanię proaborcyjną przeprowadzono skrajnie nieuczciwie, zgodnie z machiaweliczną zasadą, stosowaną przez agresywne ideologie, że cel uświęca środki, o czym będzie mowa dalej. Ciekawy jest także epilog tej sprawy. Mianowicie Jane Roe stała się zwolenniczką ochrony życia ludzkiego od poczęcia, a swoje wcześniejsze zachowanie tłumaczyła "omamieniem i zmanipulowaniem przez adwokatów i tym, że nie były świadoma tego, co się wokół niej dzieje". Bardzo żałowała skutków społecznych, które wywołała jej sprawa i w efekcie założyła organizację pro-life "No More Roe” ("Nigdy więcej Roe" ) [2] [20] [21]. Temat aborcji będzie z pewnością bardzo ważnym tematem tej kampanii wyborczej w Polsce. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że ją otworzył, sądząc po ilości marcowych sondaży, dotyczących aborcji.
II. Ultrasonograf zdziera zasłonę
W 1982 roku, tj. 9 latach od tego "sukcesu", prof. Nathasnon, który ukończył już badania nad rozwojem płodu ludzkiego przy użyciu powstałego w tamtym czasie ultrasonografu, wygłosił w Irlandii słynne przemówienie pod tytułem "Śmiertelne oszustwo, zaplanowana zagłada", gdzie opisał socjotechniczne techniki, za pomocą których Amerykanie zostali zmanipulowani i tym samym zmienili swoje poglądy na temat aborcji, a czego wynikiem był ów wyrok Sądu Najwyższego z 1973 r. Jest to bodaj pierwszy udokumentowany przykład zmiany prawa przy użyciu inżynierii społecznej w nowoczesnym, demokratycznym społeczeństwie. O zastosowanych technikach manipulacji i wpływu mówił osobiście prof. Nathanson podczas pobytu w Polsce w latach 90. XX wieku, co można usłyszeć na wciąż dostępnym w sieci filmie:
III. Ludzie mediów - czyli naiwność pożytecznych idiotów
A oto techniki masowej manipulacji poglądami społeczeństwa przy użyciu mediów, ujawnione przez prof. Nathansona (na przykładzie aborcji) [3] [1] [4]:
1. Przekonanie ludzi mediów do siebie
Jak sam prof. Nathason mówi w wywiadzie [1], dojście do mediów okazało się bardzo łatwe, gdyż w tamtych czasach media były zdominowane przez młodych ludzi o nastawieniu feministycznym. Dzisiaj, gdy czytam czołowe polskie portale internetowe, widzę że sytuacja wcale nie jest inna – sympatie światopoglądowe są aż nadto widoczne zza dziennikarskiej "obiektywności". Nawet, jeśli ktoś powołuje się na wyniki badań publikowanych w uznanych czasopismach, to jeśli tematyka dotyczy myśli "lewicowej", okazuje się że pojawia się problem rzetelności tych artykułów. Udowodniło to trzech amerykańskich naukowców: Helen Pluckrose, Peter Boghossian i James Lindsay, którzy do listopada 2018 napisali 20 pseudonaukowych, wręcz groteskowych publikacji, niepopartych żadnymi uwiarygodnionymi badaniami i wysłali je do amerykańskich uznanych czasopism naukowych, publikujących teksty z zakresu feminizmu. 7 z tych "prac" zostało opublikowanych, a więc uwiarygodnionych. Największym dowodem szaleństwa lewicowych ideologów feminizmu jest to, że jeden z ww. artykułów powstał na podstawie przeredagowania rozdziału 12 tomu I "Mein Kampf", autorstwa znanego wszystkim szaleńca z przedziałkiem na głowie. Sprawę opisał "New York Post", jedna z dziesięciu największych gazet codziennych w USA, wydawana w Nowym Jorku [5], opierając się m.in. na filmie zamieszczonym na You Tubie, który polecam obejrzeć [6] (film w języku angielskim, aby uzyskać polskie tłumaczenie można kliknąć na dolnym pasku okna You Tube ikonę napisy (to ta z czerwonym paskiem), a ustawieniach obok (,,zębatka") należy kliknąć ,,przetłumacz automatycznie"):
Feministyczny plagiat "Main Kampf" został zaakceptowany, po zrecenzowaniu, przez pismo "Affilia: Journal of Women and Social Work”, które analizuje nierówności płci. Autorzy zastąpili zwroty odnoszące się do „narodowego socjalizmu" z "feminizmem", a zwroty z "Żydami" z "przywilejem" [7].
Śmiejemy się z USA, ale w Polsce wcale nie jest lepiej. Wypada przypomnieć, jak w styczniu tego roku (2023), czołowe portale internetowe w Polsce wprowadziły w błąd swoich czytelników, opisując wyssaną z palca opowieść o tym, jak to rzekomo odmówiono aborcji na Podlasiu (tak, tak, tym katolickim, zacofanym Podlasiu) zgwałconej, niepełnosprawnej umysłowo dziewczynce, zaledwie 14-latce. Po kilku dniach grillowania regulacji dotyczących aborcji w Polsce, odczłowieczania lekarzy i krytyki Ministerstwa Zdrowia, okazało się, że chodziło owszem o niepełnosprawną, ale
24-latkę, której dziecko już w
3 godziny po uzyskaniu z prokuratury zaświadczenia o dopuszczalności aborcji, uśmiercono. Takie ustalenia podał na konferencji prasowej Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec, omawiając wyniki raportu w tej sprawie, sporządzonego na zlecenie Ministra Zdrowia i nie ma powodów, aby mu nie ufać:
https://www.pap.pl/ [8]. Warto odnotować, że chory człowiek w Polsce czeka nierzadko tygodniami w kolejce na zabieg ratujący życie, a w tym przypadku cały system stanął na baczność. Takie tematy bowiem lewicujące polskie media szybko nagłaśniają, a lekarze i urzędnicy boją się ataku. Śledziłem publikacje na ten temat na bodaj największym polskim portalu internetowym. Temat ten był tam starannie pielęgnowany przez kilka dni, emocje czytelników podgrzewane, dyskusja pod tekstem skwapliwie ,,moderowana” (na temat dziwnych prawidłowości w zakresie filtrowania komentarzy na
Wirtualnej Polsce można przeczytać w tym moim tekście:
https://www.salon24.pl ), a sprostowanie, bez przeprosin kogokolwiek, wisiało potem na takim samym eksponowanym miejscu na stronie tylko raptem 2-3 godziny [8]. Ten same kłamstwa powieliły równocześnie trzej jeźdźcy apokaliptycznej lewicy:
Onet, Wirtualna Polska i TVN24. Nie rozstrzygam, czy w dobrej, czy w złej woli, bo dziennikarz ma obowiązek sprawdzić fakty u źródła.
To nie były bowiem drobne wzmianki. To były często bardzo obszerne teksty, jak wręcz histeryczny materiał WP, których myślą przewodnią było spacyfikowanie lekarzy i presja na usunięcie klauzuli sumienia dla lekarzy. Co za zbieg okoliczności. Oto autorzy tych tekstów i linki do nich:
•
Żaneta Gotowalska –
WP (tekst z 27.01.2023 r.) [
LINK ]
•
Dagmara Pakuła -
Onet (tekst z 25.01.2023 r. - było w sumie kilka tekstów, tu wybrany) [
LINK ]
•
Katarzyna Górniak -
Fakty TVN24 (program z 24.01.2023 r.): [
LINK].
Wychodzi na to, że – przynajmniej wg wyszukiwarki Google i hasła "zgwałcona 14 latka" – z tych trzech głównych mediów chronologicznie, jako pierwsze te kłamstwo rozpowszechniły Fakty TVN24. W materiale TVN24 wystąpiła Krystyna Kacpra z FEDERY, czyli Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która relacjonowała sprawę. Strona www FEDERY zawiera natomiast odnośniki do informacji, jak dokonać aborcji. Jest to więc typowa feministyczno-lewicowa organizacja. Proszę zapamiętać tą nazwę, bo powróci ona jeszcze w kontekście innego kłamstwa aborcyjnego. Przypomnę, że w 2008 roku mieliśmy podobną sytuację. Zareagowała wtedy na nią Rzeczpospolita, która w tekście "Nieczyste gry o aborcję" pisała:
"Odmówili aborcji zgwałconej 14-latce"– krzyczał duży tytuł na drugiej stronie "Gazety Wyborczej" (7 – 8 czerwca 2008 r.). Potem okazało się, że dziewczyna nie została zgwałcona, lecz zaszła w ciążę z rówieśnikiem. " (…) "Wyborcza” nie sprostowała swoich pomyłek i nie przeprosiła czytelników za wprowadzenie w błąd. Nieprawdziwa informacja zaczęła żyć własnym życiem, a nawet stała się punktem wyjścia do prowadzenia dyskusji na temat zalegalizowania w Polsce aborcji” [19].
Czy nie o to chodzi w każdej takiej medialnej prowokacji?
Tą bezprecedensową i bulwersującą sprawą powinna zająć się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Tak długo, jak dany tekst wisiał na pierwszej stronie portalu i tak długo, jak to zdarzenie było omawiane w TVN24, tak długo powinno być teraz odkłamywane, bo zostało z rozmysłem wdrukowane do publicznej świadomości. Naczelna Izba Lekarska powinna domagać się przeprosin we wszystkich mediach w Polsce, lecz milczy, a szkoda, bo bezkarność rozzuchwala.
2. Fałszowanie sondaży publicznych
Amerykanie mieli rzekomo masowo popierać aborcję, podczas gdy było zupełnie odwrotnie:
"W 1968 roku wiedzieliśmy, że uczciwe przeprowadzenie wśród Amerykanów ankiety na temat przerywania ciąży, oznaczałoby dla nas druzgocącą klęskę. Zdecydowaliśmy się działać inaczej. Posługując się środkami masowego przekazu, rozpowszechnialiśmy wyniki przeprowadzonych przez nas "rzekomo" ankiet, twierdząc, że 50% lub 60% Amerykanów chce legalizacji przerywania ciąży".
3. Fałszowanie szacunków na temat "podziemia" aborcyjnego
Wyolbrzymianie skali negatywnego zjawiska i jego skutków, czyli pokazanie swoich celów ideologicznych, jako walki ze "złem świata", to typowa metoda nowych lewicowych ideologii. Co ważne, zwykle aktywizuje ona wrażliwą młodzież i tzw. użytecznych idiotów, nawet w słusznym wieku.:
"Podczas nielegalnych zabiegów umierało rocznie 200-250 kobiet, ale stale powtarzaliśmy, że śmiertelność jest znacznie wyższa i wynosi 10 tysięcy rocznie. Liczby te zaczęły kształtować świadomość społeczną w USA i były najlepszym środkiem, aby przekonać społeczeństwo, że trzeba zmienić prawo antyaborcyjne. "
Zjawisko dobrze widoczne swego czasu także w Polsce podczas protestów proaborcyjnych, zwanymi też z tego powodu niekiedy złośliwie protestami "Julek". Dobrze, że mamy wrażliwą młodzież, źle że niedoinformowaną.
4. Tzw. karta katolicka
Podczas niedawnych protestów proaborcyjnych w Polsce widoczne były akty agresji wobec kościołów, zakłócanie nabożeństw, w czym celowały raczej już starsze panie, co pokazuje, że w Polsce też gra się tą kartą:
"oddzielaliśmy katolickich intelektualistów, środowiska postępowe i liberalne od hierarchów, i wbiliśmy klin w katolicki opór przeciw sztucznym poronieniom. Powołując się na sfałszowane ankiety twierdziliśmy, że większość katolików opowiada się za reformą ustawy. "
5. Ukrywanie prawdy o początku życia człowieka
"My kłamaliśmy w żywe oczy. Wiedzieliśmy, że dziecko jest od poczęcia, że nie ma innego momentu który można by uznać za rozpoczęcie życia człowieka, ale kłamaliśmy. Jak ktoś nas pytał z dziennikarzy – kłamaliśmy, albo tak kluczyliśmy dookoła tematu, żeby tylko na to pytanie nie odpowiedzieć. Jako naukowiec wiem, nie sądzę, lecz wiem, że życie człowieka zaczyna się od poczęcia."
W dalszej części tekstu będzie przetoczony przykład z artykułu z portalu OKO.press z 2018 roku, który jest dobrą ilustracją problemu – nie ma co tu teoretyzować.
IV. Wyniki badań, które publikuje dziś NARAL
Wspominana przez Nathansona w wywiadach organizacja NARAL działa nadal i ma się dobrze. Składa się dziś z 3-ch gałęzi i nadal celuje w publikowaniu sondaży:
• NARAL Pro-Choice America - organizacji która angażuje się w lobbing i działania polityczne na rzecz legalizacji aborcji. Osobiście z mieszanymi uczuciami czytam na jej stronie www kolejny wynik sondażu, druzgocący przeciwników aborcji:
"Podobnie jak 80% Amerykanów wierzymy w prawo do aborcji. Jesteśmy żołnierzami piechoty, którzy pracują nad tym, aby dostęp do aborcji był nie tylko chroniony, ale i rozszerzany" [9]
• NARAL Pro-Choice America PAC – oficjalnie zarejestrowany w USA komitet ds. działań politycznych, który wspiera finansowo kandydatów do kongresu, aby ci potem z kolei lobbowali za aborcją. Kalifornijska strona tej organizacji głosi, że ma na celu:
"uchwalić ambitne ustawodawstwo, aby rozszerzyć wolność reprodukcyjną dla wszystkich Kalifornijczyków i przewodzić narodowi jako latarnia morska proaktywnego kształtowania polityki” [10].
Starszym Polakom ten język wydawać się może dziwnie znajomy… Coś na kształt – proszę wybaczyć złośliwość, ale sami się proszą - "Partia jednoczy i scala siły przewodnie narodu”, jak głosiły napisy na wielu gmachach w PRL.
• NARAL Pro-Choice America Foundation – fundacja, która zajmuje się różnymi działaniami "wokoło" aborcyjnymi. Na jej stronie www znowu są podane kolejne miażdżące wyniki sondaży:
"Antykoncepcja nie budzi kontrowersji: 99% aktywnych seksualnie kobiet stosuje ją w pewnym momencie swojego życia”, wraz z oczywistą konkluzją ,, walczymy o to, by każda kobieta miała dostęp do niedrogich środków antykoncepcyjnych”. Oczywiście przemysł antykoncepcyjny jest za, ale całkowicie z boku. Dalej dowiadujemy się o kolejnym wiarygodnym sondażu: ,, fundacja NARAL daje głos 7 na 10 Amerykanów, którzy uważają, że aborcja powinna pozostać legalna i dostępna".[11]
Proszę zauważyć, sondaż za sondażem. To taka metoda wpływania na poglądy. Może i ja dodam swój sondaż?
Dla kobiety aborcja to przerwanie naturalnego cyklu biochemicznego i psychicznego, okupione często poważnymi konsekwencjami w psychice i w organizmie. Na temat syndromu poaborcyjnego (PAS – ang. "Post Abortion Syndrom") są liczne publikacje, nieopisany jest natomiast wpływ aborcji na lekarzy. Prof. Nathanson wspomina, że zatrudnieni w jego klinice aborcyjnej lekarze i pielęgniarki, którzy pracowali tam więcej, niż 3 miesiące, mieli większe skłonności do: alkoholu, narkotyków, zdrad małżeńskich i generalnie problemów z głęboką depresją [1]. W innym wywiadzie prof. Nathason stwierdził, że lekarze ci szybko wypalali się i wpadali w seksualne perwersje.
V. Lekarze i biolodzy kontra ,,eksperci w kapciach”
Po legalizacji aborcji w USA prof. Nathanson praktykował dalej medycynę i jako ateista osobiście przeprowadził 5 tysięcy aborcji. Jak sam mówił, odpowiada jednak w sumie za 75 tysięcy aborcji (to więcej, niż populacja Łomży), gdyż rozwinął aborcyjny biznes w postaci największej klinki aborcyjnej na świecie. Dokonywano tam 120 aborcji dziennie, co tłumaczy ww. liczbę. Jest więc jednym z największych specjalistów od aborcji na świecie. W tym czasie weszły także do użytku pierwsze urządzenia USG oraz urządzenia do elektronicznego monitorowania bicia serca płodu i Nathanson wykorzystywał je ochoczo w swojej pracy, kręcąc na ten temat potem nawet film Niemy krzyk. Pomagają one wykonywać aborcję. Widząc, jak płód oddycha, oddaje mocz, ssie palec i śni [1] stwierdził, że jest to człowiek. Widząc ponadto, jak płód reaguje na aborcję uznał, że ma do czynienia z pełnoprawnym człowiekiem. Będąc uczciwym naukowcem, choć nadal ateistą, rozpoczął prywatną walkę z aborcją. Nie potrzebował do tego żadnej religijnej motywacji. Dopiero 15 lat przed śmiercią, tj. w 1996 roku, przyjął chrzest.
Nie dziwi więc fakt, że także w Polsce lekarze ginekolodzy często nie chcą wykonywać aborcji. Mają przecież doskonałą wiedzę medyczną na temat tego, jak rozwija się człowiek. Niestety proceder ten rozwija się na świecie w kierunkach bardzo dramatycznym i nieludzkich. Od 1988 roku w Kanadzie można bowiem już zgodnie z prawem dokonać aborcji w łonie matki nawet w 9. miesiącu ciąży. Tak okrutne praktyki każą niektórym stawiać równie sarkastyczne, co przerażające pytanie, czy nie byłoby prościej, z czysto biologicznego, ale i ekonomicznego punktu widzenia, urodzić noworodka, a potem powiesić go na szpitalnej szubienicy z wygrawerowaną jakąś mądrą, rzymską sentencją, np. "dura lex, sed lex" ("twarde prawo, ale prawo")? Kto jednak z aborterów wytrzyma krzyk zbijanego dziecka tak wiele razy dziennie? Najlepiej przecież, aby śmierć odbyła się w ciemności ciała kobiety. Najbardziej brutalną metoda aborcji jest metoda aborcji znana w USA, jako aborcja przez częściowy poród - ang. "partial birth abortion", która polega na przedziurawieniu głowy dziecka i wyssania mózgu. Republikanie, mając większość w Kongresie, przegłosowywali w roku 1995 i ponownie w 1997 r., ustawę zakazującą tego procederu. Zawetował ją jednak skutecznie ówczesny prezydent, chyba najbardziej znany publiczny kłamca, Bill Clinton ("I did not have sex with that woman... "). W roku 2000 stan Nebraska próbował zabronić samodzielnie takiej aborcji, ale włączył się w to Sąd Najwyższy, który uchylił nowe prawo stanowe. Dopiero w 2007 roku Sąd Najwyższy USA zakazał tego procederu, jednakże nadal można było żywemu dziecku rurką wyssać mózg, pod warunkiem, że odbywałoby się to w łonie matki [12].
Niemieccy politycy z UE, którzy uczą polskich prawników sejmowych praworządności, powinni także pamiętać, że 15 września 1935 roku ich koledzy po fachu uchwalili trzy ustawy, którymi niemieccy legislatorzy pozbawili praw obywatelskich swoich współobywateli o żydowskich korzeniach, jako podludzi, także wbrew medycynie. Trzeba tu dodać, że niemiecki wpływowy tygodnik Der Spigiel ujawnił, że to właśnie dwaj niemieccy europosłowie wpłynęli na to, że Polska i Węgry stały się ofiarami dyktatu brukselskich urzędników w zakresie siłowego zaprowadzania rzekomej praworządności [22]. Tak oto Europa znowu za sprawą Niemców ewoluuje do tworu quasi-państwowego, który już zna historia, a który dobrze określa niemieckie hasło: "Ein Volk, ein Reich, ein Führer", czyli ,,jeden Naród (europejski), jedno Państwo (europejskie), jeden Przywódca (Komisja Europejska)". Tak się rodził się bowiem zbrodniczy totalitaryzm niemiecki, a zasięg wpływów i terytorium III Rzeszy w szczytu potęgi nie był mniejszy od UE. Chodziło o niwelację różnic. Każdy obywatel miał patrzeć w jednym kierunku. Jest taka nowa książka Niemki Gabriele Kuby pt. "Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności", która mówi o metodach tego nowego ustroju. Odnoszę wrażenie, że Niemcy cierpią na syndrom, który określam, jako syndrom Lutra w mrowisku - cyklicznie niszczą fundamenty cywilizacji europejskiej (od herezji Lutra), uważając się za mądrzejszych, a jednocześnie nie tolerują jednostek (państw), które mają gdzieś ich "rewolucje" (jak w mrowisku -każda mrówka musi być podporządkowana). Wracając do 1935 roku - generalnie w efekcie uznania, że Słowianie i Żydzi są podludźmi, Niemcy zaplanowali eksterminację wszystkich Żydów oraz 51 mln Słowian. Dlatego kryteria medyczne są ostatnim hamulcem moralnym każdego społeczeństwa, gdy zaczyna się jakieś ideologiczne szaleństwo, a nigdy nie wiadomo, kiedy nowa ideologia rozpocznie walkę i trzeba chronić sumienie i niezależność lekarzy, które dziś bez pardonu atakują powszechnie i jawnie feminizujące polskie media. Od kilku lat już na poważnie wśród nowego pokoleniach lewicowych ideologów mówi się, np. o kilkudziesięciu płciach, co jest absurdem medycznym. Znowu mamy tu na poparcie ciekawe sondaże w polskich, lewicujących mediach, np. "Dla 65 proc. Polaków para LGBT+ wychowująca dziecko jest rodziną". Trzeba zwrócić uwagę także na manipulację w tym stwierdzeniu. Tak naprawdę jego sensem jest pytanie, czy można dać związkom homoseksualnym prawo do adopcji cudzych dzieci, bo o to teraz toczy się walka. Przewrotnie zapytano natomiast o danie dzieciom dobra, jakim jest wychowanie. W badaniu TNS OBOP, przeprowadzonym na próbie 404 polskich homoseksualistów pod kier. prof. Izdebskiego, tylko 22,3% respondentów było za tym, aby związkom homoseksualnym przyznać prawa do adopcji dzieci [13, str. 14] . To pozwala postawić pytanie, czy całe zamieszanie wokoło "społeczności LGBT+" ma na celu w szczególności rozbicie tradycyjnych stosunków społecznych, w tym modelu rodziny?
VI. Krwawy biznes pod hasłami wolności kobiet
Prof. Nathasnon mówi też o aspekcie ekonomicznym aborcji, wyjaśniając dlaczego niektórzy amerykańscy lekarze dokonują aborcji, mimo wiedzy o rozwoju płodu: "Prosta arytmetyka: 300,00 dolarów za 1,55 miliona aborcji oznacza przemysł generujący 0,5 mld dolarów rocznie, z czego większość trafia do kieszeni lekarza dokonującego aborcji". [4]
Najnowsze dane są jeszcze bardziej wymowne. W 2021 największa "fabryka aborcji" w USA, tj. Planned Parenthood (PP), dokonała 383 460 aborcji (wzrost o 8% rok do roku), generując jako organizacja non-profit, aż 1,7 miliarda dolarów przychodu. W Planned Parenthood zabijanych jest 41% wszystkich abortowanych dzieci w USA, a więc co 82 sekundy jakieś nienarodzone dziecko traci tam życie [14, 15]. PP stała się bohaterem głośnego filmu z 2019 roku pt. "Nieplanowane", nakręconego na podstawie książki, która jest historią życia Abby Johnson, byłej dyrektorki oddziału Planned Parenthood. Abby po 5 latach pracy w PP porzuciła ją i zaczęła walczyć z aborcją.
VII. Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni
Promocja filmu "Nieplanowane" w Polsce wywołała burzę. Lewicowo-feministyczny portal OKO.press, w artykule Liliany Religa z listopada 2019 roku pt. "Film „Nieplanowane", czyli dobrze zaplanowane kłamstwa o przerywaniu ciąży", ubolewał że film jest adresowany do uczniów, a "scenariusz ćwiczeń po obejrzeniu filmu ma utrwalić antyaborcyjne kłamstwa i postraszyć konsekwencjami przerywania ciąży". Jednym z kłamstw, które portal zarzucił filmowi, było to, że na filmie obraz USG 13 tygodniowego płodu jest zmanipulowany, tzn. na obrazie USG na filmie jest wyraźnie widoczny człowiek, a na zdjęciu USG, które zamieszcza Oko.Press - aby wykazać czytelnikowi "antyaborcyjne kłamstwo" filmu - jest coś bardzo niewyraźnego, wg mnie niczym rozerwane żółtko w jajku, z komentarzem:
"Płód w 13. tygodniu ma 7 cm długości i nie wygląda jak mały człowiek" [16]
TEKST oko.press .
Tak więc - w domyśle - ten widok "żółtka” nie mógł poruszyć bohaterkę filmu. Na USG się nie znam, ale mogę Państwu pokazać, jak wygląda 13-o tygodniowy człowiek:
-na filmie "Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka" w 8 minucie jest pokazany 12., a potem 13. tydzień życia człowieka:
- dla leniwych zdjęcia:
Fot. 1. Ręka człowieka w ok. 12 tygodniu po poczęciu, czyli na ok. 1 tydzień przed sceną z filmu: widoczne nawet paznokcie (fot. Jan Walczewski) - udostępniam dzięki uprzejmości Polskiego Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka
Fot. 2. Nogi człowieka w ok. 12 tygodniu po poczęciu, a więc na ok. 1 tydzień przed sceną z filmu (fot. Jan Walczewski)
Fot.3 . Człowiek w ok. 14 tygodniu po poczęciu, a więc ok. 1 tydzień po scenie z filmu (fot. Andrzej Zachwieja)
Powtórzę to, co napisał OKO.press: "Płód w 13. tygodniu ma 7 cm długości i nie wygląda jak mały człowiek". No więc, co Państwo na takie oświadczenie powiecie? Nim udzielicie odpowiedzi OKO.press, chciałem wyjaśnić, że zgodnie z notką na stronie tego portalu: "OKO.press to portal prowadzący dziennikarskie śledztwa, sprawdzający fakty, monitorujący rzeczywistość i opowiadający ludzkie historie". My też wspólnie zrobiliśmy małe śledztwo. I fakty sprawdziliśmy. I mi się wydaje, że OKO.press powinno zamieścić te zdjęcia, jako sprostowanie, a w ogóle, to może warto zmienić tematykę portalu? Ostatnio dużą popularnością w telewizji kablowej cieszy się, np. program "Starożytni kosmici". Obiecuję, że weryfikować nie będę, bo szkodliwość niska.
VIII. Sztuczna klauzula sumienia, czy naturalna bariera sumienia?
Przy okazji warto się zastanowić, czy mając przed sobą człowieka w takim stadium rozwoju lekarz ma prawo mieć opory moralne przed jego zabiciem i - powołując się na klauzulę sumienia - odmówić zabiegu ? Czy też musi dokonać aborcji, włożyć małego denata do plastikowego pudełka na odpady medyczne, a potem - jakby nigdy nic - iść na obiad do żony i dzieci? Na razie prawo chroni sumienie lekarzy, przynajmniej do najbliższych, jesiennych wyborów parlamentarnych. Warto dodać, że komuniści mieli swój sposób na wrażliwe lekarskie sumienie. Mianowicie byli wtedy starzy lekarze, którzy łamali sumienia młodych lekarzy ginekologów, uczących się dopiero zawodu, każąc im obowiązkowo w ramach specjalizacji ginekologicznej dokonać aborcji. Jeden raz wystarczy, aby coś w człowieku pękło. Tylko, czy chcielibyśmy się leczyć u lekarza sumiennego, czy ze złamanym sumieniem ? Nie twierdzę, że jest to automatyczny schemat, ale stwierdzam ryzyko.
Ktoś może zadać pytanie, czy przypadkiem nie przesadzam i skąd moje obawy? Otóż narodowi socjaliści, wychowując swój młody narybek, kazali dzieciom hodować swoje zwierzątka, związać się z nim, karmić i pielęgnować je, a potem na rozkaz zrobić im wielką krzywdę, np. żywcem oskubać ulubionego ptaszka ze wszystkich piór. To miało nie tyle zabić pupila, co zabić wrażliwość sumienia młodego człowieka. Czas pokazał, że ta metoda okazała bardzo skuteczna. Ci sami ludzie, którym tak złamano sumienia w dzieciństwie, w dorosłym życiu, ubrani w mundury SS, dopuszczali się potem największych zbrodni. Takie "wychowanie" odebrał m.in. zbrodniarz Jrgen Stroop (por. K. Moczarski "Rozmowy z katem"). Pierwsza organizacja NSDAP dla młodzieży Jugendbund der NSDAP powstała już w 1922 roku, a więc 17 lat przed wybuchem II wojny światowej. Raz złamana naturalna bariera w psychice jest trudna do odbudowy. Jak wcześniej wspomniałem, także prof. Nathanson opisywał szybką demoralizację lekarzy i pielęgniarek uczestniczących stale w aborcji (już po 3-ch miesiącach pracy). Również podczas ostatniej wojny sami Niemcy zauważyli, że oddziały wojskowe uczestniczące w mordowaniu (tzw. pacyfikacji) ludności cywilnej ulegały szybkiej demoralizacji, która przejawiała się m.in. w alkoholizmie. Jak się więc wydaje, powtarzalne zabijanie bezbronnego człowieka bezsprzecznie niszczy ludzką moralność i psychikę. Nie przypadkiem do mordów na Woli w 1944 roku Niemcy przeznaczyli zatem ukraińskie oddziały. Mając taka wiedzę osobiście wolałbym, aby nikt z moich bliskich nie leczył się u lekarza - aborcjonisty. Co więcej, chciałbym mieć także prawo do wyboru innego lekarza, którego dziś niestety nie mam. Niech u ginekologów-aborcjonistów leczą się zwolenniczki aborcji, skoro to normalny zabieg. Tej perspektywy problemu media już nie pokazują.
Na koniec refleksja nieco obok tego tematu. Z pewnym kompleksem budynków w Warszawie, w którym kiedyś były katownie Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego oraz mieszkania służbowe funkcjonariuszy UB, graniczą dziś na pozór zwykłe budynki mieszkalne. Kiedyś ubecy mieszkali blisko ,,pracy”, aby czuć się bezpiecznie i mimo przekształceń ,,organów bezpieczeństwa” tam pozostali. Potem uwłaszczyli się na tych mieszkaniach i tak zostali po dziś dzień w tym miejscu. W tej specyficznej enklawie mieszkają więc z rodzinami ludzie, którzy po wojnie, zwłaszcza podczas ciemnej nocy stalinowskiej, jako funkcjonariusze UB uczestniczyli w mordowaniu i torturowaniu bezbronnych żołnierzy AK i innych struktur podziemia niepodległościowego oraz księży. Postronni obserwatorzy zauważają, że ludzie ci, zahibernowani w tej kapsule czasu, tworzą specyficzną subkulturę wulgarnych i zdemoralizowanych starców, nadużywających alkoholu. Co ciekawe, ich dzieci tam wzrastające także przejawiają cechy widocznej demoralizacji. Zabijanie niewinnych ludzi, nawet w majestacie prawa, wypaliło trwały ślad w psychice tych ludzi. Zostawiam Państwa z tymi przemyśleniami i wracam do zasadniczego wątku.
IX. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny - bezstronna organizacja, czy zwykła tuba propagandowa lobby aborcyjnego ?
Proszę zauważyć, że portal OKO.press miał świadomość, jak łatwo dotrzeć do tych materiałów, do których ja sięgnąłem. Ponadto autorka tekstu Liliana Religa jest, cyt.: Koordynatorką ds. komunikacji i projektów w Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i absolwentką Gender Mainstreaming w Polskiej Akademii Nauk. Znowu pojawia się tu Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (ta z audycji TVN24), a więc kolejny raz w kontekście kłamstwa związanego z aborcją (jak sam twierdzi - i słusznie - OKO.press) mamy do czynienia z tą organizacją, chyba że, autorka tekstu ma bardzo zaburzone zdolności rozpoznawania kształtów i faktycznie mówi, co widzi. Nie chcę jednak zakładać, że autorka jest zaburzona, bo to niegrzeczne. Dziennikarz musi jednak umieć kojarzyć fakty: jak są nogi, ręce, dłonie, palce z paznokciami, żyły, głowa z wyraźnie zarysowaną twarzą, oczami i nosem, to jest to człowiek. Pies, ptak, żyrafa i smok oraz ryba wyglądają inaczej. Skojarzenie jest tu oczywiste i poprawne. Przypomnę słowa prof. Nathansona:
"My kłamaliśmy w żywe oczy. Wiedzieliśmy, że dziecko jest od poczęcia, że nie ma innego momentu który można by uznać za rozpoczęcie życia człowieka, ale kłamaliśmy. Jak ktoś nas pytał z dziennikarzy – kłamaliśmy, albo tak kluczyliśmy dookoła tematu, żeby tylko na to pytanie nie odpowiedzieć."
Co by tu nie mówić, wiarygodność tej lewicowej organizacji legła w gruzach. Podkreślę, że faktycznym problemem nie jest jakość obrazu USG, które miało do dyspozycji OKO.press oraz twórcy filmu, ale to, co faktycznie ten monitor miał pokazać, a więc, jak rzeczywiście wygląda 13-tygodniowy człowiek, skoro OKO.press mówi szeroko o "kłamstwie antyaborcyjnym", a nie kłamstwie faktograficznym, czy scenograficznym i twierdzi wszem i wobec, tropiąc "kłamstwo antyaborcyjne", że: "Płód w 13. tygodniu ma 7 cm długości i nie wygląda jak mały człowiek". Ja w takim razie odpowiadam autorce: płód w 13. tygodniu wygląda jak piękny mały człowiek i dla mnie potworem jest ktoś, kto mu odbiera cechy ludzkie. Dehumanizacja ofiary to stara metoda najkrwawszych dyktatur w dziejach świata (por. wróg ludu, kułak, zapluty karzeł reakcji, [wstaw narodowość] świnia). To tak, jakby o autorce tekstu powiedzieć, że nie przypomina człowieka.
Mamy pojęcie kłamstwa oświęcimskiego i wydaje się, że należy wprowadzić do kodeksu karnego także pojęcie kłamstwa prenatalnego. Zrzut obrazu USG z artykułu tego lewicującego portalu pokazuje coś rozmazanego, a kształt człowieka w tym wieku jest taki, jak widać powyżej. Zdjęcia płodu portal jednak nie przedstawił. Dlaczego, to raczej pytanie retoryczne. Z powodu takiego podejścia do faktów dyskusja z lewicą feministyczną (tzw. nową lewicą) jest bardzo trudna, bo trzeba cały czas patrzeć jej na ręce, a przecież w przypadku sondaży i badań, co do zasady, nie można ich zweryfikować z poziomu odbiorcy. OKO.press ubolewa także, że film mogą obejrzeć 15-latkowie, a nie 18-latkowie (jak podobno w USA), czego już zupełnie nie rozumiem. Faktycznie śmierć człowieka, to widok dla min. 18-latka, ale śmierć "zbioru organów"? Gdzieś pogubiła się autorka w swojej argumentacji.
X. Zakończenie historii prof. Nathansona
Historia życia prof. Nathansona miała swój ciąg dalszy na Sali sądowej, gdyż 24 czerwca 2022r. Sąd Najwyższy, w sprawie Dobbs v. Jackson Women’s Health Organization, uchylił wyrok w sprawie Roe v. Wade (5 głosów było "za", 3 - "przeciw", 1 sędzia zgłosił "zdanie odrębne"). W rezultacie decyzja o dopuszczalności aborcji została pozostawiona konkretnym stanom. Jednocześnie, z mocy prawa, automatycznie w 13 stanach USA aborcja stała się zakazana. Od tej pory rozgorzała w USA debata na temat dopuszczalności aborcji w poszczególnych stanach. Wyrok Sądu Najwyższego USA skrytykowali premier Kanady Justin Trudeau (przypomnę - tej od zabijania 9 miesięcznych płodów), Emmanuel Macron i Boris Johnson.
Dzisiejsza aborcja jest już inna, podobno bardziej humanitarna, co z resztą podkreślają organizacje proaborcyjne. Jest to aborcja chemiczna – zastrzyk chemią w macicę. W Internecie można obejrzeć bardzo ciekawe wystąpienie Gianny Jessen, kobiety która przeżyła taką swoją aborcję [17], która była dokonana nigdzie indziej, tylko we wspomnianej wcześniej fabryce śmierci Planned Parenthood (PP) :
Potem została adoptowana, a jej przybrana matka z miłością intensywnie ją rehabilitowała, dzięki czemu udało się częściowo zniwelować skutki agresywnej chemii (zastrzyku z roztworem soli), którą lekarz chciał ją zabić w łonie matki. Z powodu niedotlenienia podczas wymuszonego porodu Gianna cierpi jednak na porażenie mózgowe i porusza się z pewnymi problemami, choć wielu ludzi może jej pozazdrościć inteligencji i poczucia humoru.
Na koniec bardzo ciekawy sondaż Dr Steve A. Jacobs z Uniwersytetu Chicago, który na potrzeby pracy doktorskiej, zadał 5557 biologom, którzy reprezentowali 1058 instytucji akademickich ze świata, pytanie o to, kiedy zaczyna się życie ludzkie. Wynik: 96% z nich stwierdziło, że życie zaczyna się w momencie poczęcia [18]. Jestem przekonany, że gdyby o to samo pytano polityków i polityczki (zwłaszcza polityczki), socjologów i socjolożki, hydraulików i hydrauliczki oraz sprzedawców warzyw – zdania byłyby mocno podzielone. Problem leży w tym, że podejmujemy decyzje na podstawie niedostatecznych przesłanek, bo manipulacje medialne powodują, że mamy przekonanie, iż jesteśmy ekspertami w danym temacie, a jest tak, jak z tym zdjęciem z OKO.press.
XI. Brak regulacji prawnych
Aktualnie, ani w Polsce, ani w USA, nie ma ani instytucji, ani prawa, które chroni społeczeństwo przed zmanipulowanymi sondażami i fałszywymi wynikami badań, podawanymi przez media. Wystarczy poparcie właścicieli mediów, zmonopolizowanych dziś już na niebywała skalę, aby najbardziej prymitywna czy śmiercionośna ideologia stała się naukową w oczach społeczeństwa i mogła ukształtować prawa obowiązujące dla ogółu społeczeństwa na dziesięciolecia. Ludziom bardzo trudno przyznać się bowiem do błędu, a prawo raz ustanowione tworzy iluzję słusznego wyboru.
Autor składa podziękowania dla Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka za możliwość skorzystania z jego bazy medycznych zdjęć, dokumentujących rozwój człowieka w fazie prenatalnej.
Wykorzystane źródła internetowe (aktywne na dzień 28.02.2023 r.):
2.https://repozytorium.uni.wroc.pl/Content/79129/PDF/05_P_Bartosik_M_Cielica_Prawo_do_aborcji_na_przykladzie_sprawy_Roe_vs_Wade.pdf
Inne tematy w dziale Polityka