Długo się zbierałem się, aby to napisać, ale może to i lepiej. Teraz, w okresie komunii, oraz całego medialnego szumu wokół niej, może warto napisać co nieco o kościele. Nie mam tu jednak na myśli wypaczenia, znaczenia komunii, bo o tym już było dużo powiedziane. Chciałem zwrócić uwagę, na błędy, głupotę, czy skrajny, ślepy pogląd na daną materię.
Zapewne wielu z Was zadając trudne pytanie księdzu, usłyszeli: "bo tak i koniec", czy inne tego typu stwierdzenia. A to właśnie od księdza, jako posłannika, w pewnym stopniu łącznika z Bogiem, wymagamy odpowiedzi, ukierunkowania, wskazania drogi. A realia są zgoła inne. Ciężko powiedzieć dlaczego. Być może skrajne, niepodważalne uznawanie autorytetów kościoła, nie pozwala księżom normalnie, racjonalnie myśleć. Religia, to nie tylko Pismo Święte, ale normalne podchodzenie do życia. Biblia, pomimo iż jest ponadczasowa, a może dzięki temu, daje odpowiedzi, na mnóstwo pytań, a skłania do jeszcze większej ich ilości. Ksiądz powinien nam pomóc znaleźć tą odpowiedź. Ale też nie można trzymać się średniowiecznych metod tłumaczenia danego tekstu, bo coś takiego prowadzi, do wyjątkowego zdziwaczenia. Pismo Święte pomimo iż jest niezmienne, powinno się zmieniać z czasem, aby było czytelne dla kolejnych pokoleń, żyjących w całkiem innym świecie. To ksiądz tą niezmienną formą, powinien potrafić zmienić na czytelny obraz dzisiejszego świata. Inna kwestia, zachowanie księży, którzy jako słudzy Boga i krzewiciele jego słowa powinni żyć według nauki jaką głoszą. Czy ksiądz z mównicy namawiający do głosowania na daną partię polityczną, jest czymś normalnym? Takiej sytuacji byłem świadkiem, w dniu wyborów parlamentarnych w 2005 roku. Gdy ksiądz spytany, o postawę apolityczną, odpowiedział, że w przeszłości, Państwo i kościół był jednością. Trudno się z tym nie zgodzić. Dawniej wola papieża, jego wsparcie, bądź odrzucenie, decydowało o losach wielu państw. Papież decydował o wojnach, miał wpływ na monarchów, lecz do cholery, to było kiedyś. Czasy się zmieniają, a kościół widocznie nie nadąża za zmianami. Przeszłość przeszłością, ale liczy się teraz. Lecz ksiądz innej odpowiedzi nie udzielił. Nowością też nie jest, nawoływanie księży, o pieniądze. 40 tys. zł. za ogrzewanie, drodzy parafianie, dajcie pieniążki. 80 tys. zł. za witraż, drodzy parafianie, dajcie pieniążki. 120tys. zł. malowanie kościoła, drodzy parafianie, dajcie pieniążki. 50 tys. zł chrzcielnica, parafianie, dajcie pieniądze. 75 tys. tabernakulum, parafianie, dawać pieniądze. 30tys. zł. Obrazy przedstawiające drogę krzyżową... dawać kasę! Niestety. Ksiądz... przykład cnót. Często jednak jest przykładem, antysemityzmu, ksenofobizmu, zacofania, agresji, a wręcz skrajnej głupoty. Taki obraz dają jednostki, mała cząstka kościoła, ale to właśnie takie zachowanie, nadaje obraz całości. Cały wizerunek kościoła jest kreowany, przez haniebne przykłady. Któż nie słyszał, o molestowaniu, wykorzystywaniu seksualnym w kościele. Czy księdzu wypada? Jednak zadziwia, reakcja "normalnych" księży, którzy nie potępiają swoich kolegów po fachu, lecz nabierają wody w usta. W końcu nie będą, opluwać "swoich". A właśnie kościół powinien zabrać jednoznaczny głos sprzeciwu, wobec tych patologi. Oczyścić się od wewnątrz, potępić "własnych ludzi".
Na sam koniec, jeszcze moje przeżycia, z dzisiejszej komunii, w mojej parafii, na której miałem "przyjemność" być. Dlaczego przyjemność? Otóż ksiądz prowadzący kazanie, strzelił świetnym stwierdzeniem do dzieci przystępujący do komunii, a więc 9 latków. "Lepiej umrzeć, niż zgrzeszyć". Uznałem to za małą wpadkę, ale ksiądz ciągnął swój wywód dalej, powtarzając owe absurdalne stwierdzenie jeszcze kilkakrotnie, by ostatecznie zmuszać dzieci, do głośnego powtarzania. "Lepiej umrzeć, niż zgrzeszyć". W końcu dzieciaki podchwyciły słowa księdza, i po kościele roznosiło się hasło: "Lepiej umrzeć niż zgrzeszyć" Aż strach pomyśleć, co będzie, jeśli jakiś dzieciak weźmie te słowa na poważnie. No cóż, brak zdrowego rozsądku, złe podejście do słuchacza i wychodzą takie stwierdzenia. To tak jakby dziecko z drugiej klasy podstawówki zabrać na "Makbeta" do teatru.
Więcej zwykłego, ludzkiego podejścia, w boskiej posłudze. Ostatecznie ksiądz to też człowiek, a słuchacze nie są czymś gorszym. Co smuci, często można zauważyć, jak księża wręcz uważają się za świętych, robią z siebie alfę i omegę, kreują się na "świętoszków".
Pozdrawiam, i życzę więcej normalności.
Inne tematy w dziale Polityka