Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Więc piszę coraz bardziej żenujące notki nawet za cenę masochizmu.
Tak mu się pokręciło w główce, że każdy jest dla niego "nienawistnym pisowcem
Ten pan przedstawił się z imienia i nazwiska.
Tak, zgadza się - na pogrzebach firm (prawo upadłościowe) można było sporo zarobić. Łowców skór, zakładów wykupionych za przysłowiową złotówkę, też nie brakowało. Z tego co pamiętam, to zawdzięczamy prawo upadłościowe specom od EBOR - to była taka specyficzna forma pomocy dla rozwijających się państw, które wyszły z komunizmu i wpadły z deszczu pod rynnę.
Na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości, przeczytać można było kiedyś, że ze względu na strategię EBOR oraz przedmiot prac Ministerstwa Sprawiedliwości uzgodniono onegdaj, iż obszarem wspólnego działania może być opracowywana reforma prawa upadłościowego. Opracowana została ustawa, która weszła w życie. Niewiele to odbiegało od regulacji polskich opracowanych już w 1934r. Uwzględniono jedynie postulaty implementacji prawa wspólnotowego i elastyczniejszego podejścia do niektórych uprzywilejowanych podmiotów. Jak funkcjonowało to w praktyce pewnie wszyscy się domyślają. To czasy rządów Leszka Millera, ministrów finansów: Marek Belka, Grzegorz Kołodko i Andrzej Raczko (powiązany z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, doradca Glapińskiego w NBP) a wówczas na stanowisku prezesa NBP był specjalista od schładzania gospodarki Leszek Balcerowicz.