Pani Gesdorf nie jest opoką - skałą sprawiedliwości.
W mojej ocenie pani Gesdorf reprezentuje ukazywany w kulturze popularnej typ prawniczego cwaniaka - papugi do wynajęcia lub żonglera argumentami prawniczymi. Argumentami niezbyt mocnymi, ale znajdującymi poklask wąskiej grupy społecznej, niepogodzonej z utratą władzy i przywilejów.
Pani Gesdorf, co innego mówi, a co innego robi. Już to obserwowaliśmy, kiedy publicznie zaprzeczała, że brała udział w manifestacji KOD i trzymała świeczkę. Wszyscy widzieli, jak było naprawdę. Podobnie, jak Wałęsa jest za, a nawet przeciw - stosownie do okoliczności. Podobnie jak Schetyna jednego dnia jest przeciwko przyjmowaniu emigrantów, a następnego dnia potrafi zaprzeczyć swojemu zdaniu.
Wydaje się, że osobiste ambicje pani Gesdorf, jej aktywny udział w manifestacjach politycznych, oznaczają sprzeniewierzenie się zasadzie niezawisłości sędziowskiej, a to jest równoznaczne z bardzo poważnym uchybieniem podstawowym zasadom funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.
Otóż pani Gesdorf wybrała następcę, ale wcale nie zamierza mu powierzyć pełnienia funkcji. Funkcje tę ma sprawować w czasie nieobecności pani Gesdorf, lecz pani Gesdorf jest obecna w miejscu pracy i ma zamiar trwać na stolcu Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Powiedziała, że pójdzie na urlop, ale nie wiadomo, kiedy to zrobi.
Jednym słowem ta pani jest niestała w swoich działaniach. Czy taka osoba to najlepszy wybór na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego? Oczywiście nie. To typ Falandysza w spódnicy, który wskazuje objawy pomroczności jasnej. Do dziś dnia wykładowcom akademickim trudno jest wytłumaczyć swoim studentom, na czym polega owa pomroczność jasna. Przymykają oko i mówią, że to wybieg, aby nie skazać kogoś, kto na to absolutnie zasłużył. Przełamanie zasady równości wobec prawa.
Znam wielu prawników, którzy o wile bardziej nadają się na to stanowisko i wcale nie są spolegliwi wobec PiS. Czy ktoś kojarzy Pierwszego Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego z nazwiska? A to wybitny prawnik w dodatku apolityczny. Zachowujący roztropny dystans do spraw politycznych. Mało, kto kojarzy jego nazwisko, ponieważ profesjonalnie zajmuje się tylko tym, do czego został powołany. Takich sędziów powinno być więcej.
Pytanie brzmi: Czy rozsądnym jest ulec niewielkiej nadzwyczajnej kaście ludzi i pozwolić im, aby przez kolejne długie lata bezproduktywnie, bez pożytku społecznego pełnili wysokie funkcje w wymiarze sprawiedliwości? Płacić im bardzo wysokie pensje a w zamian dowiadywać się o ich bezkarnym i skandalicznym zachowaniu w życiu codziennym, o łamaniu prawa.
Utrata zaufania społecznego przez sędziów jest faktem. 80% Polaków chce zmian w sadownictwie. To jest coś niezwykle niepokojącego i wymagającego szybkiej zmiany.
W mojej ocenie pani Gesdorf jest słabym prawnikiem. Mało błyskotliwym. Bezzasadnie upiera się przy przegranej sprawie. Seneka Starszy powiedział: Errare humanum est, in errore perservare stultum - błądzić jest rzeczą ludzką, trwać w błędzie - głupotą.
Opiszę tu całą grę pani Gesdorf inspirowanej przez opozycję polityczną. Tą samą, która nie ma nic pozytywnego do zaproponowania Polakom, nie ma żadnego pozytywnego programu politycznego. Jedynym paliwem zasilającym opozycję jest bycie antypisem.
Według Konstytucji prerogatywą prezydenta jest prawo powoływania Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego oraz powoływania prezesów Sądu Najwyższego.
W Art. 183. Punkt 3. Czytamy:
Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego.
W Art. 180 punkt 4. Ustawa określa granicę wieku, po osiągnięciu, której sędziowie przechodzą w stan spoczynku.
Pani prezes twierdzi, że została pozbawiona możliwości sprawowania swojej funkcji na mocy ustawy, podczas gdy Konstytucja gwarantuje jej określoną sześcioletnią kadencję. Ale nie jest to mocny argument, ponieważ Gesdorf zarzuca, że ustawa emerytalna nie zawierała odpowiedniego vacatio legis. Nie wszystkie ustawy muszą mieć vacatio legis. Załóżmy jednak, że takie przepisy intertemporalne byłyby załączone a sprowadzałyby się do umożliwienia Pierwszemu Prezesowi Sądu Najwyższego pełnienie funkcji do końca jej kadencji. Czy taka ustawa byłaby legalna w stosunku do Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego? Należy powiedzieć, że tak. Obecna ustawa jednak jest przez panią prezes uznawana za nielegalną tylko z uwagi na to, że obejmuje negatywnymi skutkami tylko jedną osobę w Polsce – mianowicie dotyczy pani Gesdorf.
Czym innym jest kadencja, stan spoczynku sędziego i wiek emerytalny, choć mogą wywoływać podobne skutki faktyczne. Ale to nie jest to samo.
Pojawia się pytanie, czy przejście w stan spoczynku jest przeszkodą w sprawowaniu funkcji Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego? Co to znaczy? Czy nadal taki sędzia może pełnić swoje funkcje, że tak powiem administracyjne – związane z zarządzaniem Sądu Najwyższego, ale nie może już orzekać?
To byłoby głupie i nieracjonalne rozwiązanie, bo Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego wchodzi w skład takich organów, jak na przykład: Krajowej Rady Sądownictwa (KRS). Jest uprawniony do wystąpienia z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego. Jest uprawniony do wystąpienia z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego w sprawach sporów kompetencyjnych miedzy organami władzy. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego jest Przewodniczącym Trybunału Stanu.
Jak widać, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego nie jest jedynie figurantem zajmującym się sprawami administracyjnymi Sądu Najwyższego, lecz musi być czynnym zawodowo sędzią. Pełnoprawnym sędzią, mającym zdolność do orzekania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej.
Czy można być prezesem sądu będąc sędzią w stanie spoczynku?
Oczywiście, nie!
Art. 189.[Spory kompetencyjne między centralnymi konstytucyjnymi organami państwa]
Trybunał Konstytucyjny rozstrzyga spory kompetencyjne pomiędzy centralnymi konstytucyjnymi organami państwa.
Art. 79. Punkt 1.
Każdy, czyje konstytucyjne wolności lub prawa zostały naruszone, ma prawo, na zasadach określonych w ustawie, wnieść skargę do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z Konstytucją ustawy lub innego aktu normatywnego, na podstawie którego sąd lub organ administracji publicznej orzekł ostatecznie o jego wolnościach lub prawach albo o jego obowiązkach określonych w Konstytucji.
Czy pani Gesdorf skarżyła przepisy ustawy o przechodzeniu w stan spoczynku lub ustawy o wieku emerytalnym do Trybunału Konstytucyjnego? Nie słyszałem. A przecież taka jest normalna i demokratyczna droga kwestionowania przepisów ustawy.
Zresztą Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał już te kwestie.
Tak, tak.
Te sprawy już były rozpatrywane i wynik tych rozważań jest druzgocący dla totalnej opozycji.
Proszę sobie poczytać. Przepraszam za obszerny fragment, ale moim zdaniem warto przeczytać dokładnie.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 24 czerwca 1998 r. sygn. akt K. 3/98.
Trybunał Konstytucyjny rozważył następnie zarzuty skierowane wobec pozostałych przepisów ustawy z 17 grudnia 1997 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw.
1. Wnioskodawca zarzuca niezgodność z konstytucją przepisu art. 1 pkt 1 ustawy (z czym, jego zdaniem, wiążą się też przepisy art. 1 pkt 2, art. 2, art. 3, i art. 10 ustawy oraz - częściowo - przepis art. 4 tej ustawy), który znosi jednolitą (sztywną) granicę 70 roku życia dla odejścia sędziego ze służby i w to miejsce wprowadza dodatkową granicę 65 roku życia, po przekroczeniu której dalsze zajmowanie stanowiska przez sędziego jest dopuszczalne tylko za zgodą Krajowej Rady Sądownictwa.
Trybunał Konstytucyjny zauważa, że badany tu przepis był przedmiotem opinii Krajowej Rady Sądownictwa, która - w postępowaniu ustawodawczym - nie zgłosiła do niego zastrzeżeń, a - w postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym - uznała, że jest on zgodny z konstytucją. Podobne stanowisko zajął Prokurator Generalny, a także wszystkie - poza ZG ZPP i Stowarzyszeniem “Iustitia” - podmioty, do których Trybunał Konstytucyjny zwrócił się o zajęcie stanowiska w sprawie.
Trybunał Konstytucyjny uważa, że postanowienia art. 180 konstytucji muszą być rozpatrywane w ich całokształcie i na tle ogólnych zasad funkcjonowania władzy sądowniczej. Zamieszczone w tym przepisie gwarancje niezawisłości sędziowskiej nie mają charakteru autonomicznego, a traktować je należy jako jeden z instrumentów służących zabezpieczeniu niezależności władzy sądowniczej i jej zdolności do niezawisłego wymierzania sprawiedliwości. Podstawowe znaczenie w tym zakresie ma zasada nieusuwalności sędziów, w szczególności wykluczająca powierzenie samodzielnym decyzjom władzy wykonawczej jakichkolwiek rozstrzygnięć dotyczących sytuacji prawnej sędziego. Stąd konstytucja nakazuje ustawodawcy określenie granicy wieku, po osiągnięciu której sędziowie muszą przejść w stan spoczynku. Stosownie do postanowień ustawy –Prawo o ustroju sądów powszechnych granicą tą było i nadal pozostaje 70 rok życia; po jej przekroczeniu nikt nie może pełnić urzędu sędziowskiego w sądach, o których mowa w art. 175 konstytucji. Nie oznacza to jednak, by ustawodawca nie mógł też ustanowić innych, dodatkowych granic, po osiągnięciu których możliwe jest przesunięcie sędziego w stan spoczynku, nawet jeżeli nie wyraża on na to zgody. W świetle art. 180 ust. 4 konstytucji konieczne jest tylko, by także te granice oparte były o osiągnięcie określonego wieku przez sędziego, a w świetle ogólnych konstytucyjnych zasad ustroju sądownictwa konieczne jest, by regulacja taka była ustanowiona w sposób respektujący zasadę niezawisłości sędziowskiej i aby służyła ona realizacji konstytucyjnie legitymowanych celów.
Trybunał Konstytucyjny nie uważa, aby system wprowadzony przez art. 1 ust. 1 ustawy z 17 grudnia 1997 r. nie spełniał tych wymagań. Nadal zachowuje on maksymalną (i jednolicie ustaloną) granicę wieku (70 rok życia), po osiągnięciu której przejście sędziego w stan spoczynku musi nastąpić. Natomiast wprowadzenie dodatkowej granicy wieku (65 rok życia), po osiągnięciu której dalsze pełnienie urzędu wymaga zgody Krajowej Rady Sądownictwa, choć wprowadza pewną dozę elastyczności, tez oparte jest na kryterium wieku. Zasadniczym pytaniem w tej sprawie jest, czy ustanowienie owej dozy elastyczności daje się pogodzić z zasadą niezawisłości sędziowskiej. Byłoby to oczywiście niedopuszczalne, gdyby - jak w okresie PRL - zgodę na przedłużenie sprawowania urzędu sędziowskiego wydawał organ polityczny (Minister Sprawiedliwości) postawiony poza systemem organizacyjnym władzy sądowniczej. Obecny jednak przepis przyznaje prawo decyzji Krajowej Radzie Sądownictwa, której konstytucyjnym zadaniem jest właśnie ochrona niezawisłości sędziów i której skład gwarantuje, że decyzje o losie sędziego podejmowane będą przede wszystkim przez innych sędziów. Nie ma podstaw do twierdzenia, że skład, sposób działania i zadania Krajowej Rady Sądownictwa stwarzają niebezpieczeństwo wykorzystywania jej forum dla podejmowania działań naruszających zasadę niezawisłości sędziowskiej. Krajowa Rada Sądownictwa dysponowała już analogiczną kompetencją przez wiele lat i nie można stwierdzić wypadków jej nadużywania czy deformowania. Obecne uelastycznienie zasad odchodzenia sędziego z urzędu trzeba też rozpatrywać na tle ogólnych zasad funkcjonowania władzy sądowniczej, a m.in. obowiązku tej władzy do kompetentnego i efektywnego wymierzania sprawiedliwości. Różne jest tempo zużywania się organizmów ludzkich, ale jeżeli ustawodawca uważa, że już osiągnięcie granicy 65 roku życia powinno nakazywać pierwsze spojrzenie na dalszą zdolność sędziego do piastowania urzędu, to - także w świetle doświadczeń praktyki - trudno zanegować taką jego ocenę. Może przecież istnieć szereg sytuacji pośrednich pomiędzy pełną zdolnością do wykonywania obowiązków, a chorobą lub upadkiem sił, o których mowa w art. 190 ust. 3 konstytucji. Może też pojawiać się sytuacja, gdy należyte funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości wymagać będzie odejścia sędziego, który szybciej odczuwać będzie działanie upływu czasu niż jego rówieśnicy. Nie wszystkie z tych sytuacji da się rozwiązać procedurami medycznymi, niekiedy ocena i decyzja może być lepiej podjęta bez zbytniego wychodzenia poza ramy samej władzy sądowniczej. Trybunał Konstytucyjny stwierdza, że - w obecnym stanie wiedzy i doświadczenia - nie ma podstaw do twierdzenia, że przyznanie Krajowej Radzie Sądownictwa kompetencji do wyrażania zgody na dalsze pełnienie urzędu przez sędziego, który ukończył 65 rok życia, stanowić może naruszenie czy zagrożenie dla zasady niezawisłości sędziowskiej. Trybunał Konstytucyjny przypomina, że niniejsze rozstrzygnięcie jest wydawane w procedurze kontroli prewencyjnej, w której domniemanie konstytucyjności badanych regulacji przybiera szczególnie silny charakter (zob. orzeczenie z 20 listopada 1995, K. 23/95, OTKZU Nr 2/1995, s.133). Samo sformułowanie przepisu przez ustawodawcę nie daje podstaw do uznania jego niezgodności z konstytucją. Dopiero gdyby w praktyce stosowania tego przepisu miało okazać się, że zyskał on treść i skutki naruszające zasadę niezawisłości sędziowskiej lub jakikolwiek inny przepis konstytucyjny, otworzy się możliwość zakwestionowania tego przepisu w procedurze kontroli następczej (wniosku, pytania prawnego lub skargi konstytucyjnej). Inne podejście prowadziłoby do nadmiernego wzrostu rygoryzmu ocen dokonywanych w trybie kontroli prewencyjnej (orzeczenie z 17 lipca 1996 r. K. 8/96, OTK ZU Nr 4/1996, s.273).
I tyle w temacie. Nic dodać, nic ująć.
Zauważmy, że Konstytucja, to nie Biblia – prawo objawione przez Boga i natchnione Duchem Świętym. Konstytucja zawiera szereg gwarancji obywatelskich i jest dość rozbudowana w tym zakresie, ale jest dość uboga, gdy chodzi o regulacje dotyczące wzajemnych relacji miedzy władzami i równoważeniem się tych władz. To powinno być poprawione, ale to postulat de lege ferenda, na marginesie sprawy pani Gesdorf.
Totalna opozycja powinna się pogodzić z faktem, że z mocy prawa, którego przestrzeganie ślubowała pani Gesdorf utraciła ona możliwość orzekania a tym samym utraciła przymioty pozwalające na pełnienia funkcji Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. To jest tak samo ważna okoliczność, jak zrzeczenie się funkcji (czyli wyrażenie takiej woli przez samego sędziego), lub pozbawienie na mocy wyroku sądu. Te okoliczności także nie są dokładnie opisane w Konstytucji, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że przełamują 6 letni okres kadencji opisany w konstytucji dla Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Złożenie sędziego z urzędu, zawieszenie w urzędowaniu, przeniesienie do innej siedziby lub na inne stanowisko wbrew jego woli może nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie. Złożenie sędziego z urzędu jest jedną z kar dyscyplinarnych, które stosuje się wobec sędziego za przewinienia służbowe pod postacią rażącej i oczywistej obrazy przepisów prawa, za uchybianie godności zajmowanego urzędu. Doprawdy kuglarstwem byłoby twierdzić, że nie dotyczy to Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, tylko z tego powodu, że okoliczności i procedurę szczegółowo określa ustawa. To byłoby sprzeczne z prawem i konstytucyjnymi zasadami wykładni. To godziłoby w dobro Polski, obywateli i wymiaru sprawiedliwości.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo