Frans Timmermans pełniący funkcję wiceszefa Komisji Europejskiej dzisiaj, wystepując przed Parlamentem Europejskim w ramach debaty na temat praworządności w Polsce i przeforsowanych przez polski rząd zmian w wymiarze sprawiedliwości stwierdził, że "jedzie do Moskwy, by kontynuować dialog z polskim rządem"
Dość szybko pojawiły się komentarze, że to zwykłe przejęzyczenie.
Nie wierze w to.
Po pierwsze Timmarmans przeczytał te słowa z kartki trzymanej przed sobą. Zatem napisał to wcześniej. A to jest już dyskwalifikujący błąd dla osoby pełniącej tak wysokie stanowisko w UE. Nie rozumiem, jak można bezmyślnie zapisać tak poważny błąd w swoim wystąpieniu? Timmermans wielokrotnie był w Polsce i odwiedzał Warszawę. Wniosek jest jeden Timmermans nie popełnił błędu, lecz wskazał na główne miejsce skąd otrzymuje instrukcje odnośnie sposobu prowadzenia sporu z Polską. Dla mnie Timmermans jest sowieckim agentem wpływu.
Można oczywiście tłumaczyć się tak, jak bezczelny złodziej złapany za rękę na gorącym uczynku - że to nie jego ręka. Wynikałoby z tego, że przemówienie Timmermansowi napisał ktoś inny a on jedynie odczytał je przed Parlamentem Europejskim.
Takie tłumaczenie jest również kompromitujące, bo na dobrą sprawę powinniśmy wysłuchać rzeczywistego autora tekstu, a nie manekina, który odczytał tylko treść przekazu, bez wcześniejszego zaznajomienia się z jego treścią.
Zastanawiające jest, czy treść przemówienia Timmermansa nie powstała czasem w Polsce w gronie targowiczan? To w dosyć przejrzysty sposób ukazywałoby współczesną rolę rublochłapów, którzy sprzedaliby nawet własną matkę, byleby ponownie dorwać się do władzy.
Chciałbym, aby następnym razem, Kiedy Timmermans przyleci do Warszawy, jeszcze na lotnisku, wręczono mu bilet do Moskwy i życzono dobrej podróży.
Inne tematy w dziale Polityka
