Rozpacz ogarnia, gdy obserwuje niektóre optymistyczne komentarze na temat „dymisji” w PO. Proszę sobie uświadomić, że nic się nie sypie nikt, nigdzie nie ucieka. Następuje tylko niewielka roszada. Nowe otwarcie to znaczy lalkarze i spektakl grany dla gawiedzi nie ulega zmianie, zmianie jedynie ulegają lalki.
PO pozazdrościła sukcesu PiS i zdejmuje z linii strzału współpracowników Tuska, skompromitowanych w licznych aferach. Ot cały pomysł na wygranie wyborów, przez platformę, dla zmylenia wyborców nazwanej obywatelską.
W obecnym składzie osobowym PO nic nie może ugrać i zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Następuje, więc roszada – wymiana na osobników jeszcze nieskompromitowanych, którzy dalej będą realizować program PO, który w skrócie polega na trwaniu u władzy - zmonopolizowaniu wszystkich możliwych stanowisk i w poczuciu bezkarności dalsze pasożytowanie na taniej sile roboczej. Przypomina to schyłkowy okres cesarstwa rzymskiego.
Nie dajmy się nabrać na te pozorne zmiany. Przez osiem lat mogliśmy się przekonać, że interes obywateli – Polaków, jest ostatnią sprawą, o którą troszczyła się platforma. I nic tu nie uległo zmianie, tylko im ostatnio trochę rura zmiękła. Stracili nieco pewności siebie. Nadal mają wysokie poparcie w zakładach karnych, w rodzinach i armii urzędników, liczniejszej niż armia zawodowa. Mentalność homo sovieticus nie zniknęła. Ona w PO nadal jest starannie pielęgnowana: Oszukać, to nie grzech. Ukraść państwowe, to nic złego. Bezkarność popierających partie władzy. Bezradność i bierność, wobec absurdów władzy urzędniczej i niekompetencji. Lepiej nie wychylać się i udawać ciężka pracę. Bezczelność i arogancja wobec tych, którzy utrzymują ten cały burdel.
Członkowie PO realizują przede wszystkim interes własny, następnie interes partyjny a później interes grup kapitałowych, korumpujących władzę. Na samym końcu jest interes obywateli i Polski rozumianej, jako wspólnoty narodowej. PO utrwaliła patologie władzy, a nawet podniosła ją na bardzo wysoki poziom, dotąd niespotykany.
Ci ludzie maja zbyt wiele do stracenia, aby ot tak sobie odejść na trwałe z polityki, kierując się poczuciem przyzwoitości, honoru, czy innymi wartościami, które dla tych ludzi są kompletnie obce i niezrozumiałe. Zmuszeni niekomfortową sytuacją i kierowani taktycznym sprytem usuwają się jedynie w cień, nadal marząc, że kiedyś powrócą na stanowiska. Powrócą, kiedy mniej skompromitowani działacze, partyjni koledzy młodszego pokolenia odwalą czarną robotę przedwyborczą.
A co na to Kulczyk? Kulczyk, będzie robił swoje interesy z każdą władzą. Oczywiście lepiej dla niego, kiedy u władzy są osobnicy, z psią naturą, gotowi posłusznie aportować na każde zawołanie. Jeżeli są użyteczni i mogą być jeszcze wykorzystani, znajdą zatrudnienie u Kulczyka, może wesprze ich w wyborach. Dlatego sądzę, że Kulczyk nie przyjmie dymisji Sikorskiego, w przeciwieństwie do premier Kopacz.
Inne tematy w dziale Polityka