30.01.2011 12:51 dokładnie wtedy opublikowałem poniższy tekst po raz pierwszy.
Prognoza dla Polski - czyli co jest naprawdę grane!
Młodzi wykształceni z dużych miast, od małego karmieni są bzdurami i jest to działalność programowa. Czy ktoś czytał współczesne podręczniki wiedzy o społeczeństwie? Podręcznik jest jak kalka podręczników z czasów PRL. Miejsce PRON zajął okrągły stół, miejsce rządu lubelskiego - rząd Mazowieckiego, Gomółkę zastąpił Wałęsa a komunistyczny manifest PKWN (niby opublikowany w Lublinie) zastąpiła Konstytucja RP (niby przygotowana w Warszawie przez parlamentarzystów). Pozmieniano tylko nazwy organizacji i nazwiska bohaterów, reszta bez zmian, czyli demokracja, władza ludu (obecnie społeczeństwa) i inne tego typu banały. Nowi bohaterzy, to byli współpracownicy UB i wolnomularze. W II RP pierwsi byli rozstrzeliwani lub odsiadywali wyroki a drudzy objęci byli ustawowym zakazem prowadzenia działalności, lub także siedzieliby w więzieniach. W podręczniku napisano, że mamy demokrację, wiec młodzi mają obowiązek nauczyć się tej prawdy na pamięć - to dogmat wiedzy niepodważalny jak prawo Archimedesa.
Młode lemingi wierzą, że demokracja jest zachowana, gdy istnieją instytucje demokratyczne, bez względu na to, jaka maja treść i zakres kompetencji. Bez zmrużenia oka przyjmują na wiarę tezę o prawie wygranej partii do pacyfikacji opozycji w myśl zasady zwycięzca bierze wszystko, nawet przewodnictwo w komisjach śledczych, które są powołane w ich własnej sprawie, lub w instytucjach, których istotą istnienia jest kontrola władzy. Nie zastanawiają się nad tym, bo zwykle na klasówkach ściągają. Obowiązuje zasada 3 x Z: 1. zapamiętać (gdzie są ściągi), 2. zaliczyć, 3. zapomnieć (najszybciej jak się da). Niektórzy dodaja czwarte Z - 4. zapić.
Taki elektorat jest odporny na argumenty, zwłaszcza, że nie jest nauczony samodzielnego myślenia a jedynie odtwórczej deklamacji swojej wiedzy, lub, co najwyżej sprawnego wypełniania testów egzaminacyjnych. Młodzi nie są nauczeni, krytycznego podejścia do tekstu i oraz oceny argumentów. Brak im bazy, w oparciu o którą mogliby dokonywać przewartościowywania tych racji. To jest podstawowa tragedia współczesnej polskiej edukacji.
Skutkiem powyższego jest obecny stan polityczny, gdzie premier parti miłości jako metodę uprawiania polityki wybrał oszukaństwo i zaprzaństwo. Ulubioną zabawą jest gra w piłkę, zwłaszcza z takimi, co ulegle kładą się na boki, gdy ich się kiwa oraz druga namiętność - intrygi polityczne.
Wojna pomiędzy Schetyna a Tuskiem, to tylko rozgrywki gangsterskie o sfery wpływów. Ani jeden ani drugi, nie dba na pierwszym miejscu o dobro Ojczyzny, lecz wyłącznie o swoje pozycje i o swoją przyszłość. Wyczuwają niezadowolenie i narastającą presję społeczną, dlatego umacniają swoje wpływy, aby nie zostać zupełnie na lodzie w chwili przesilenia. PO to jedno wielkie kłamstwo i oszustwo, niskie standardy, nepotyzm, zamiast autostrad coś, co na zachodzie nazywa się drogą szybkiego ruchu i w dodatku jest drogą bezpłatna, wzrost bezrobocia, gigantyczna emigracja. Już teraz nawet reżimowe media nie są w stanie wycinać wypowiedzi młodych, że jedyną szansę przyszłość widzą w wyjeździe z Polski. Tak myśli zdecydowana większość młodzieży, a mimo to nie kierują się rozumem, lecz emocjami, które umiejętnie rozgrywają i podsyca PO do spółki z postkomunistami.
U podstaw programowych założenia PO było obniżenie podatków i tanie państwo - przynajmniej taki był oficjalny medialny przekaz, bo nieoficjalnie pojawiają się informacje, że pomysł wyszedł od środowiska związanego z postkomunistycznymi służbami specjalnymi. Te same środowiska promują teraz byłego działacza PZPR Leszka Balcerowicza, który zwany jest profesorem z racji napisania kilku prac naukowych i umiejętności zmiany poglądów na gospodarkę jak kameleon. Wszyscy dokładnie pamiętają, jak Balcerowicz schładzał gospodarkę, jak ściągał obcy kapitał do polski a krajowy sprzedawał za symboliczną złotówkę. Sprzedawał, ale nabywcą nie mógł być szary Kowalski, chyba, że pełnił role słupa. Dla preciętnego Kowalskiego przygotowano PPP, pozostali nieliczni wybrańcy skorzystali z akceleratora.
Szykuje się kolejny szwindel na miarę okrągłego stołu. Balcerowicz kreowany jest na jedyna prawdziwą opozycję wobec PO i Tuska. Kolejna koncesjonowana opozycja, która zaledwie kilka lat temu rączka w rączkę realizowała te same interesy partyjne i wspólnie się wspierała. Jeden był prezesem, drugi wice a kiedy się pożarli o władze ich drogi się rozeszły. Spotykali się przed wyborami, aby udzielić sobie poparcia. Nikt nie ma chyba wątpliwości, że Balcerowicz, który odbierany był i będzie jako gwarant interesów obcego kapitału, jest w stanie naprawić gospodarkę. Wszystkie ustawy regulacyjne wydane za czasów, gdy sprawował władzę de facto utrudniały prywatną inicjatywę a promowały jedynie nielicznych przedsiębiorców. Za Balcerowicza wszystko co dobre stało się w gospodarce, działo się nie dzięki niemu, ale dzięki temu, że nie był w stanie powstrzymać tej oddolnej fali drobnej przedsiębiorczości i nie panował nad gospodarką. Potem było coraz gorzej. Dzięki byłym partyjnym kolegom usprawnił fiskalizm i administrację skarbową.
Teraz Balcerowicz kreowany jest na alter ego Tuska. Tylko barany (jak określił Polaków red. Lis) są w stanie w to uwierzyć. Tak naprawdę powrót Balcerowicza oznacza konserwacje obecnego układu. Towarzysz Wolski i reszta towarzystwa może spać spokojnie. Ta liczna rzesza postkomunistycznej nomenklatury, nigdy nie była przesadnie związana z PO, ale PO w pewnym okresie gwarantowała im utrzymanie status quo uwłaszczenia i trwanie ich interesów. W przeciwieństwie do lemingów, którzy z reguły są gołodupcami, a wszystko to, co mają jest zakupione z kredytów - Ci wręcz pokochali PO, a wiadomo miłość jest czasem ślepa i wiele wybacza. Dla nich jedynym lekarstwem jest cyniczna zdrada. To może nastąpić dopiero wtedy, kiedy instytucje międzynarodowe oficjalnie ogłoszą Polskę bankrutem.
Słowem wyborcy PO zachowują się jak lafirynda, która jest bita i oszukiwana przez swojego pijanego gacha, lecz w sytuacji, gdy ktoś próbuje powstrzymać pijanego brutala przed przemocą, skacze na plecy swojego obrońcy i krzyczy zostaw mojego męża (zdarzenie autentyczne).
Wracając do rzeczy nomenklatura nigdy nie kochała PO. Postkomunistyczna nomenklatura dostrzega zadyszkę gospodarczą, nie cieszą się z podwyższenia podatków i galopującej inflacji. Interesy idą coraz gorzej. Dlatego szukają męża opatrznościowego, który zagwarantowałby utrzymanie ich przywilejów i wysokiego standardu życia z bezą na śniadanie. Dlatego wskrzeszony został figurant - Leszek Balcerowicz. Czy ludzie uwierzą w kolejny cud wskrzeszenia? Nieuchronnie PO zacznie spadać a SLD zacznie rosnąć. Co jak co, ale wspólny interes i wspólna kasa potrafią przezwyciężyć wzajemne urazy starych towarzyszy, które kilka lat temu podzieliły ich sympatie i środowisko.
Boją się jeszcze czegoś innego. Mianowicie boją się, że w Polsce może dojść do niekontrolowanych rozruchów i zmiany władzy, która pozbawi ich wszelkich przywilejów i w końcu zacznie rozliczać za uwłaszczenie na majątku społecznym, rabunkową gospodarkę i inne ciężkie machlojki. To ich jednoczy tak, jak jednoczy ludzi z gangu. reżimowe media konsekwentnie przemilczaja ten ważny temat.
Balcerowicz u władzy gwarantuje im zachowanie starych układów i przywilejów na najbliższe kilka, lub kilkanaście lat. Dla zwykłego Polaka oznacza to powrót Balcerowicza do starych pomysłów, czyli najniższe płace w celu zwiększenia konkurencyjności przedsiębiorstw - kolejne lata roboty za grosze, plus nadgodziny w obawie utraty pracy.
Politycznie nic się nie zmieni. Co najwyżej lemingi związane z PO stracą nagle nadzieję na szybki awans społeczny. Ci bardziej szczurowaci przeniosą się do SLD, a ci mniej szczurowaci wyjadą na odwyk na emigrację.
Pałeczką rządów przejmie nomenklatura SLD, która tym razem poprze Napieralskiego a nie Tuska. Nikt im tego nie wypomni, bo liczy się wspólny interes, a zresztą nie takie świństwa sobie na wzajem wykręcali.
Może PO będzie jeszcze potrzebna, aby zdobyć większość w sejmie, dlatego ataki na PO idą po linii personalnej a nie lemingowej. Taki naiwny i zdyscyplinowany elektorat może się jeszcze przydać i można go jeszcze wykorzystać.
Od was samych zależy los Polski. Czy są Państwo w stanie trzeźwo ocenić obecny stan polskiej polityki, czy nadal wygłodniale oczekujecie na kolejne obietnice bez pokrycia? Była już druga Japonia, druga Hiszpania, druga Irlandia itd. liczba krajów powoli się kurczy i sam już nie wiem, jakie następne państwo można wskazać za wzór możliwy do osiągnięcia. Czas pomyśleć chyba o Primus Inter Pares - czyli o naszej coraz biedniejszej Polsce, nieustająco drenowanej, przez postkomunistów i cynicznych oszustów z PO.
20 lat jak psu w d..pę, bezpowrotnie zmarnowanych. W tym czasie w o wiele trudniejszych warunkach startu IIRP zbudowała całkiem sprawne państwo, powstał port i misto w Gdyni, stabilna waluta, zbilansowana gospodarka, COP, bloki (które stoją do dziś dnia), koleje, które jeździły szybciej i punktualniej niż 80 lat później, system opieki społecznej, Kasy Chorych, unifikacja miar, prawa (które jak kodeks handlowy niemal w całości recypowano 70 lat później). itd. W między czasie była jeszcze wojna z bolszewizmem.
W takim samym okresie czasu 20 lat doprowadziliśmy państwo do ruiny i zapaści gospodarczej. Mamy druga Irlandie, ale tę z okresu masowej emigracji zarobkowej z powodu ubóstwa - druga połowa XIXw. A mamy obecnie wiek XXI, jakby ktoś zapomniał.
Chyba już najwyższa pora podziękować nomenklaturze i lemingom.
Podziękować, ale nie w ten sposób jak to się zazwyczaj odbywa – wielka uroczysta gala i nagrody dla człowieka roku.
Inne tematy w dziale Polityka