Zanim ocenię kandydatów, przyznam, że ze strony prowadzących nie doznałem rozczarowania. Dużo pracy nie mieli, choć kilka razy moim zdaniem powinni wyłączyć mikrofon jednemu z uczestników, który nagminnie przerywał wypowiedzi drugiego kandydata.
Bronisław Komorowski – dobitnie udowodnił, że jest uczniem Donalda Tuska (cynicznego oszusta) oraz, że nauka zatrudnionej suflerki nie poszła w las. Myślę, że to głownie ona – specjalistka od manipulacji wizerunkiem – przygotowała pytania dla Komorowskiego i ustawiła jego wypowiedzi. Mieliśmy, zatem zbitkę propagandowych sloganów od lat powtarzaną w dziennikach i reżimowych mediach takich jak m.in. gazeta Michnika. Slogany wygłoszone w tonie kazania kościelnego. Pan, który rzekomo nie dzieli, wykorzystał wszystkie argumenty dzielące społeczeństwo od wielu lat. To on podjął temat In Vitro i katastrofy Smoleńskiej. Czyli sprawy, które w ocenie społeczeństwa polskiego nie są najistotniejsze – nie tego społeczeństwo oczekuje od głowy państwa. Sprytny manipulant skupił się nie na swojej wizji, której nie ma, lecz na atakach na drugiego kandydata. Przerywał, podsuwał kartkę (patent Tuska) i stosował wiele zabiegów, aby obniżyć poziom debaty. Swoje tezy powtarzał do znudzenia, jak mantra oraz był całkowicie impregnowany na argumenty przeciwne. Wydawało się, że targetem celuje w najgłupszą część społeczeństwa pozbawioną refleksji i wiedzy na temat zasad gospodarczych, czy zasad prawnych. Społeczeństwa, które cierpi na amnezję i nie pamięta, jakie są fakty. Społeczeństwa, które bardziej wierzy wróżbicie, niż faktom.
Andrzej Duda – starał się merytorycznie odpowiadać na pytania i prezentować zagadnienia. Widać, że bardziej skupiał się nie na walce politycznej, ale na problemach społecznych. Nie wiem, czy nie chciał, czy też nie potrafił bardziej wypunktować Komorowskiego i wykazać jego manipulację, cynizm, konformizm partyjny oraz popełnione błędy Komorowskiego w jego przespanej kadencji na stanowisku prezydenta RP. Moje riposty byłyby bardziej cięte i dosadne. Duda jest zbyt pewny siebie w sprawie zwycięstwa w tych wyborach. Ja nie jestem takim optymistą, bo od 25 lat obserwuję paraliż i degrengoladę społeczną w fasadowym i upudrowanym PRL-bis. Duda jest osobą o szerszych horyzontach, lepiej wykształconą, bardziej taktowną (nawet ode mnie) i opanowaną. Czy to wystarczy?
Nie wiem, kto wygra, ale ja wiem, na kogo zagłosuję. Wiem, też, na kogo zagłosuje mój sąsiad, który powiedział, że podobno usłyszał z ust obecnego prezydenta, że jak wygra Duda, to nie będzie ciepłej wody w kranie. Myślę, (choć nie mam pewności), że usłyszał, co innego, ale właśnie tak zrozumiał to, o co toczy się obecna walka wokół stanowiska prezydenta. No cóż, jeżeli takich, jak mój sąsiad będzie większość, to nadal będziemy mieli pierdzącego w stołek jowialnego wesołka i kolejne pięć lat kronikarskich zapisów o wpadkach prezydenta.
Inne tematy w dziale Polityka