Zanim obejrzałem film Wajdy o Lechu Wałęsie przeleżał on sobie kilka dni, bowiem nie byłem do końca przekonany, czy w ogóle jest sens ten film oglądać. Film został zatytułowany "Wałęsa. Człowiek z nadziei". Z perspektywy czasu można stwierdzić autorytarnie, że Wałęsa okazał się niestety człowiekiem straconych nadziei.
Skupię się tylko na kilku wątkach ważnych z punktu widzenia budowania mitu Wałęsy. Pamiętamy wszyscy atmosferę, w której powstawał film, oraz prowadzoną walkę z osobami, które pisały otwarcie prawdę o tamtych czasach, także o współpracy Wałęsy ze służbami bezpieczeństwa PRL. Pomijam wątki melodramatyczne - osobistych relacji z żoną Danutą, które mają na celu jedynie uczłowieczyć naszego herosa bez skazy. Tak, bowiem został przedstawiony. Film dzięki relacjom z żoną miał być bardziej strawny dla ludzi a nie stać się kolejną laurką na wzór laurek dla uwielbianego Kim Ir Sena. Spawy polityczne nużą, dlatego wątek osobisty służył także budowaniu napięcia w filmie.
Początek filmu: Długo, oj bardzo długo ... trwało zmiękczanie widza brutalnymi scenami przemocy. Chodzi mi oczywiście o rozbudowany wątek podpisania przez Wałęsę lojalki. Metoda tłumaczenia podobna, jak w przypadku usprawiedliwiana kolaboranta Jaruzelskiego za Stan Wojenny. Wiadomo - widmo przemocy i interwencji zbrojnej. Co ciekawe treść lojalki podpisanej przez aktora Wałęsę miała jedynie zobowiązywać do przestrzegania prawa i Konstytucji. Paradoks historii sprawił, że Konstytucję złamał sam generał ludowego wojska polskiego Wojciech Jaruzelski wprowadzając Stan Wojenny w 1981 roku.
Następny wątek, to kombatanctwo najmłodszej córki Wałęsy, która już w wózeczku przemycała bibułę, siedziała razem z ojcem w areszcie, olewała milicyjne posterunki. Zdziwienie tylko może budzić, kiedy ssie pierś organu władzy, czyli mamki milicjantki w mundurze.
Symbolizm, czy oznaki degrengolady umysłu autora scenariusza?
To prawie taka niezwykła historyjka, jak historyjka niedawno stworzonej nowej legendy Solidarności - Henryki Krzywonos, która zdominowała rocznicowe obchody Solidarności, czyli coś na kształt łamistrajka tramwajarki, która wyszła potem za mąż za ZOMO-wca.
Wjada karierę filmowca zaczął od dokumentu a kończy na fantastyce, bo jak niby określić scenę, w której tramwajarka podjeżdża sobie tramwajem pod sama bramę stoczni z wielkim napisem STOCZNIA GDAŃSKA IM. LENINA, bierze teczuszkę pod rękę i krzyczy do pasażerów, że tramwaj dalej nie pojedzie oraz przyłączamy się do strajku, po czym robi kilka kroków i wchodzi, jak gdyby nigdy nic przez portiernie na teren zakładu, przez nikogo niekontrolowana. Kilka scen wcześniej sam Wałęsa na widok dokładnych kontroli przepustek nie miał wyboru i musiał przeskakiwać płot ścigany przez UB-eków. Rodzi się uzasadnione pytanie: Bajka to o żelaznym człowieku czy żelaznym wilku? Tramwajarka idzie taranem, przepycha się przez tłum i wymusza na Wałęsie strajk solidarnościowy z innymi zakładami zaraz po tym jak Wałęsa ogłosił jego zakończenie w stoczni. Znowu pan "nie chcem, ale muszem" zmienia zdanie, tym razem pod wpływem jakiejś nikomu wówczas nieznanej tramwajarki. Trzeba dodać, że zawód tramwajarza był w tych czasach męskim zawodem. Pominięto w filmie milczeniem sytuację wyrzucenia tramwajarki za bramę z powodu nieobyczajnego zachowania.
Sam wybuch strajku w stoczni też został ciekawie przedstawiony. Pan "nie chcem, ale muszem" z opóźnieniem postanowił przyłączyć się do protestu. Pozostaje tylko do wyjaśnienia kwestia, kto go do tego zmusił. Z Filmu dowiadujemy się, że uczyniło to niby trzech chłopaczków na strychu. Zatem odpada wersja tajemniczego właściciela motorówki i kilku pracowników służb mundurowych.
Nawiasem mówiąc mało kto pamięta, że późniejsze strajki wybuchały w całym Kraju i 80% z nich nie powstawało z inicjatywy Solidarności, lecz zwykłych zdesperowanych robotników. Ta fala strajków wymykała się spod kontroli. Nie nadążano z wożeniem Wałęsy w zapalne rejony Polski.
Oczywiście współcześnie w te bajkę o Wałęsie nakręconą przez Andrzeja Wajdę nikt by nie uwierzył, dlatego trzeba było zastosować pewną manipulację, aby widza przekonać. Dlatego posłużono się metodą wywiadu prasowego, który przeprowadza dziennikarka o uznanym autorytecie Oriana Fallaci a następnie dopiero w ten wywiad autor scenariusza wplótł retrospektywne sceny filmowe, przeplatane dla większej wiarygodności scenami z filmów dokumentalnych. Pachnie ten fotomontaż PRL-owską szkoła filmową oraz świadczy o instrumentalnym potraktowaniu dziennikarki.
Majstersztykiem historii alternatywnej jest przyznanie przez aktorkę grająca role Fallaci, że Wałęsa nie jest zarozumiały, to coś niebywale chamskiego, skoro wszyscy zainteresowani wiedzą, że prawdziwa autorka wywiadu z Wałęsą stwierdziła, że jest to próżny ignorant, „kiedy pomyślisz na przykład, że [...] taki ignorant jak Wałęsa został symbolem wolności, uginają się pod tobą nogi”, innym razem powiedziała: „Wałęsa nie podobał mi się, jako człowiek, ale stałam wobec ogromnego dylematu: albo przysłużyć się Rosjanom i napisać, że Wałęsa nie jest OK, albo pomóc walce o odzyskanie demokracji i napisać, że Wałęsa jest w porządku."
Autor scenariusza musiał zużyć tony wybielacza, aby ukończyć tę bajkę o Wałęsie. Takim niemal półbogu na wzór greckich herosów. W mitologii greckiej heros to postać zrodzona ze związku człowieka i boga. Herosi mieli nadzwyczajne zdolności, jak wielka siła, spryt lub inne przymioty. Byli dowodem przenikania się świata bogów i ludzi. Bohaterowie ci byli otoczeni kultem - to jedna z charakterystycznych cech religii greckiej.
Przedostatni akord filmu to przekręt okrągłego stołu i tzw. wolne wybory, po których do trzonu władzy komunistycznej gangsterki, czyli autorów Stanu Wojennego dokooptowano kilku ugodowych działaczy wybranych z koncesjonowanej opozycji. Kto wie czy nie brali wcześniej aktywnego udziału w UB-eckiej akcji "Sejmik"?
Reasumując: Filmu nie polecam, chyba, że ktoś lubi mistyczne bajki o antycznych bohaterach.
P.S.
Ciekawe czy będzie druga część , która ukaże prezydenturę, wspieranie lewej goleni i noc teczek, która obaliła rząd Olszewskiego i zablokowała wykonanie lustracyjnej uchwały Sejmu?
Inne tematy w dziale Kultura