Umarł Wojtek, umarł
i leży na desce.
żeby mu zagrali międzynarodówkę
podskoczyłby jeszcze
bo w komuniście taka dusza,
gdy mu grają, to się rusza.
Oj, dana, dana, dana, dana ...
Oglądałem to smętne widowisko. Przyszło parę "weteranów" utrwalaczy władzy ludowej i działaczy PZPR, którzy kiedyś na wyścigi walczyli o komunizm a dziś walczą o dobre imię sowieckiego kolaboranta. Robią to we własnym interesie. O dziwo Olek był trzeźwy - nie to, co nad grobami pomordowanych w Katyniu, kiedy chwiał się na goleniach dotknięty chorobą filipińską. Miller, Nałęcz, Pastusiak i cała reszta komunistycznych działaczy żegnała swojego patrona, dzięki któremu zrobili kariery polityczne.
Jakiś wynajęty idiota komentator ze studia reżimowej telewizji mówił o marszu milczenia, jako najodpowiedniejszej formie protestu. Ja nie będę milczał. Niech lepiej zamilczą umoczeni w PRL. Zdrajca, który prosił ZSRR o zbrojną interwencję, gdyby sam nie dał sobie rady z opozycją, przedstawiany został, jako mąż stanu i najwybitniejszy polski polityk drugiej połowy XX. Bullshit!!! - jak mawiają Amerykanie. Gdyby ZSRR interweniowała ten kolaborant razem z sowietami strzelałby do obywateli i pacyfikował dążenia niepodległościowe. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Z całej gamy orderów, których baretki Jaruzelski nosił na mundurze PRL, wybrano tylko trzy. Resztę odznaczeń wstyd pokazać. Był tam Virtuti Militari sprofanowany przez władze PRL, które nadały go między innymi sowieckiemu przywódcy Leonidowi Breżniewowi, bo podobno brakowało mu w kolekcji tego odznaczenia.
Wstyd dla wojska uczestniczyć w asyście honorowej. Toż z Jaruzelskiego był taki sam polski generał, jak z Rokosowskiego. Taki sam "patriota" stworzony na użytek propagandy.
Inne tematy w dziale Polityka
