Przykład z życia wzięty. Rozliczałem podatek PIT osoby z mojej rodziny. Osoba ta pracuje w wielkim przedsiębiorstwie budowlanym, które przejechało się na kontraktach drogowych, czyli budowie autostrad. Teraz nawet nie startuje do przetargów. Nie przeszkodziło to wcale prezesom tej firmy wypłacić sobie obrzydliwie wysokich i nieprzyzwoitych premii, o czym pisano nawet w reżimowych mediach. Firma ma złą kondycje finansową i z powodu braku pracy w Polsce zmuszona jest zwalniać pracowników, wypowiadać im warunki zatrudnienia i zmniejszać wynagrodzenie, lub wysyłać ich na kontrakty za granicę. Pracownicy pracujący za granicą wcale nie zarabiają kokosów, oraz nie latają, co weekend do domu samolotami na koszt podatników, jak premier Tusk, który wylatał już 6 mln złotych zabranych podatnikom. Osoba bliska, którą rozliczałem ma dwójkę dzieci. Pół roku pracowała za granicą. W Polsce odprowadzała składki zdrowotne i społeczne od całości dochodów także tych uzyskanych za granicą. Wypełniając PIT jednak nie mogła odliczyć sobie ulgi prorodzinnej w wysokości 2224,08 zł na dwójkę dzieci. Mało tego, nie mogła nawet w pełnej wysokości odpisać sobie składek zdrowotnej lub na ubezpieczenie społeczne. Wszystko dlatego, że miała za niskie dochody. Wysokość dochodu uzyskanego za granicą brana jest pod uwagę dla obliczenia podstawy opodatkowania, ale już nie jest uwzględniana dla możliwości skorzystania z ulgi prorodzinnej.
Wiele osób błędnie wyobraża sobie, że ulga prorodzinna to jakieś pieniądze, które państwo daje rodzicom. Tymczasem tak naprawdę państwo nic nie daje, bowiem są to pieniądze wypracowane przez rodziców, które państwo pozwala wspaniałomyślnie zatrzymać i ich nie zabiera.
W przypadku członka mojej rodziny, zbyt niskie dochody spowodowały, ze rząd Tuska okradł ją doszczętnie i z żadnej ulgi zwanej prorodzinną skorzystać ta osoba nie mogła.
Tak właśnie wygląda polityka prorodzinna aferzystów, skorumpowanych dyletantów, którzy lekką ręką wydają miliony złotych na głupie reklamy, na koncerty Madonny, na bardzo wiele rzeczy, które są zwyczajnym i ordynarnym marnowaniem pieniędzy wypracowanych przez podatników. Podatników, których dochody są jednymi z najniższych w Europie.
Osoba bogata może skorzystać sobie z zapłodnienia in vitro. Jest to drogi zabieg tylko częściowo refundowany z pieniędzy podatników, także tych biedniejszych, którzy corocznie okradani przymusowymi podatkami nie mogą skorzystać nawet z ulgi prorodzinnej. To także z ich pieniędzy Tusk prowadzi „politykę” tak zwaną prorodzinną.
Inne tematy w dziale Polityka