Kurier z Munster, czyli Roman Mańka, z-ca redaktora naczelnego „Gazety Finansowej”, szef działu krajowego w dzisiejszej notce (Rogalski to wierzchołek partyjnej góry finansowej) poruszył ważny temat finansowania partii politycznych. Niestety postanowił połączyć ten temat z bieżącymi rozgrywkami politycznymi, czym położył całą notkę, zamieniając merytoryczną dyskusję w nawalankę na emocje i tematy poboczne.
Finansowanie partii politycznych to sprawa fundamentalna dla demokracji.
Kiedyś ten problem poruszany był na forum, ale nic z tego nie wynikało.
Najwyższy czas sformułować kilka założeń podstawowych. Krótko:
- Finansowanie partii politycznych powinno odbywać się przez odpis od podatku w określonej stałej wysokości np. 10 zł. (chyba dwa lata temu obliczałem, jak kwota przypada na każdego wyborcę i wychodziło to około 8 zł).
- Poza tym źródłem finansowania, partia utrzymuje się ze składek członkowskich i z darowizn szczegółowo księgowanych i tylko i wyłącznie pochodzących od osób fizycznych. Żadnych kredytów, darowizn od firm, przedsiębiorców itp.
- W rozliczeniu podatkowym, obywatel wskazuje partię, na którą przeznacza się ową kwotę (przyjmijmy owe 10 zł). Może dotować każdy twór zarejestrowany, jako partia polityczna.
Wsparcie finansowe partii, to nie to samo, co głosowanie na partię, więc nie narusza tajności aktu wyborczego. Przykładowo prezes Amber Gold głosował na PO a wspierał finansowo remont kościoła.
- Każdy, kto wspiera partie rządzącą ponosi solidarną odpowiedzialność za długi, jakie ta partia uczyniła w długu publicznym.
To rozwiązanie spowoduje, że nie tylko opozycja, ale wszyscy wyborcy będą patrzeć dokładnie na ręce i rozliczać partie władzy. Już nie będą usprawiedliwiać skandalicznego marnotrawstwa i słomianych inwestycji.
Zadłużenie obliczałoby się w skali roku, dzieliło w określonej proporcji na ilość osób, które wspierały daną partię, a następnie dopisywało, jako zaległość podatkową do następnego rocznego rozliczenia.
Członkowie danej partii ponosiliby większą odpowiedzialność niż wymienienie powyżej. Im dopisywałoby się czterokrotnie wyższą kwotę przypadającą na wspierającego finansowo daną partię. Zatem ich zobowiązanie wzrośnie czterokrotnie bardziej niż tego, kto tylko odpisał 10 zł na daną partię.
Korzyści:
Zapewniam, że zwolennicy danej partii rządzącej pierwsi będą reagowali na nieprawidłowości, jeszcze przed opozycją.
Dług publiczny zacznie spadać a nie rosnąć.
Obywatele, będą mieli wpływ na partię nie, co 4 lata, ale co rocznie w okresie płacenia podatków.
I jeszcze jedna ważna sprawa:
Politycy powinni ponosić nieograniczoną odpowiedzialność majątkową. Ne obchodzi mnie, czy skorumpowany polityk skończy pod mostem, jak Grobelny. Jeżeli ma wątpliwości, co do swojej uczciwości, to niech nie zajmuje się polityką. Piterolenie o tym, że wyższa pensja jest gwarantem uczciwości jest obrazą dla wszystkich ludzi pracujących, którzy nie otrzymują nawet średniej krajowej. To jakby powiedzieć wprost, ze skoro mało zarabiają to są mniej wiarygodni i wątpliwie uczciwi.
Uczciwym, albo się jest, albo nie i na ten fakt nie ma żadnego wpływu wysokość zarobków. Jeżeli, ktoś twierdzi, że dany prezes powinien zarabiać miliony, bo w ten sposób nie ulegnie pokusie korupcji, to powinno się natychmiast odwołać takiego prezesa i zastąpić go kimś bardziej uczciwym, którego uczciwość nie jest uzależniona od wysokości zarobków. Krzywdy przecież na pewno nie ma, a praca którą podejmuje nie jest przymusowa.
Inne tematy w dziale Polityka