Same sukcesy, tylko winnych brak.
Ostatni taki sukces był za ministry Muchy, która uruchomiła swojego fryzjera, aby odzyskał pieniądze wypłacone w formie premii za wadliwy konstrukcyjnie Stadion Narodowy. Skończyło się to tym, że zapłaciliśmy, co do złotóweczki, wraz z ogromnymi odsetkami za zwłokę, a dodatkowo pokryliśmy koszty procesu i wynagrodzeń dla wszystkich stron. A szczególnie tej strony, która miała być puszczona w skarpetkach.
Jeszcze jeden taki "sukces" a sami będziemy chodzić bez skarpetek i z dożywotnią hipoteką do spłacenia.
Inne tematy w dziale Polityka