Przeczytałam przed chwilą, że pod obrady Sejmu została wniesiona obywatelska inicjatywa zniesienia trzech, przewidywanych przez polskie prawo, wyjątków od zakazu aborcji. Pod projektem podpisało się ok. 460 tys. obywateli. Nie mam wysokiego mniemania o polskiej kulturze sejmowania i podejrzewam, że projekt zostanie odrzucony w pierwszym głosowaniu, podobnie, jak stało się to prawie dwa lata temu w przypadku obywatelskiej inicjatywy w sprawie in vitro.
– Ta propozycja jest absurdalnie radykalna – uważa Marek Balicki z SLD. – To próba narzucenia światopoglądu katolickiego wszystkim obywatelom, co jest sprzeczne z konstytucją.(cytat za Rzeczpospolitą)
Z przeciwnikami aborcji dzisiaj nikt nie dyskutuje. Wystarczy powiązać ich poglądy z wyznawaniem katolicyzmu i już można bez żadnych problemów odrzucać ich postulaty. A trzeba wyraźnie powiedzieć, że tego typu zabieg jest skierowaniem sporu na jakąś boczną ścieżkę. Pan Balicki przekształca spór o dopuszczalność aborcji w spór o miejsce religii w państwie, a to jest zupełnia inna jakość. Tak robić nie można, tak kwestii moralnych nie wolno zabijać. Nawet jeśli u źródeł sprzeciwu wobec aborcji jest światopogląd katolicki, to nie oznacza to jeszcze, że za tym sprzeciwem nie stoją żadne argumenty. Ale o wymianie argumentów w tej sprawie nie ma dziś w ogóle mowy. Wydaje się, że każde podniesienie kwestii aborcji jest grubym nietaktem. Jedni, zwalniając się od myślenia, bronią wypracowanego kompromisu. Inni, krok po kroku, przesuwają przewidzianą prawem granicę, wiedząc, że są bezkarni.
O co mi chodzi? Na przykład, o wydaną niedawno Dużej książkę o aborcji, autorstwa Kazimierzy Szczuki oraz Katarzyny Bratkowskiej, która informuje, w jaki sposób można zdobyć pigułki wczesnoporonne przez internet, informując, że nie jest to wprawdzie legalne, ale nie jest również karalne. O wydarzenie sprzed ośmiu lat, kiedy przenośna klinika aborcyjna umiejscowiona na statku Langenort wpłynąła bez zezwolenia do portu we Władysławowie. W sporze o aborcję zwolennicy pełnej jej legalizacji cynicznie i bez większych konsekwencji łamią prawo. Być może mają swoje powody. Trudno dziś legalnie wykonać aborcję, nawet jeśli kobieta "łapie się" na jeden z wyjątków od zakazu. Lekarze odmawiają z różnych powodów, często ze względu na własne sumienie, co jest jak najbardziej zrozumiałe, ale skutek jest taki, że w Polsce prawa dotyczącego aborcji się nie przestrzega. Kompromis, jaki dziś obowiązuje, jest efektem oportunizmu, moralnego i intelektualnego lenistwa. A takie prawo nie jest nikomu potrzebne.
W przypadku ustawodastwa w kwestiach moralnych nie można kierować się modą, "zachodnimi wzorami", a jedynie oceną wartości, które stoją za konkretnym rozwiązaniem. Dawno nie słyszałam, jakie wartości stoją za liberalizacją prawa aborcyjnego. Wolność kobiety do decydowania o sobie? Przecież już dziecko wie, że nikt z nas pełnej decyzyjności nie ma, że jesto to zawsze wartość zależna od okoliczności. Natomiast bez problemu potrafię wskazać, jakie wartości przemawiają za wprowadzeniem całkowitego zakazu przerywania ciąży. Mimo to, właśnie głoszenie poglądów antyaborcyjnych jest częściej postrzegane jako obciach.
Mamy świat, w którym ludzkie sądy są nieskażone myśleniem, oderwane są od rzeczywistości, argumentów. Szacunku takiego świata ja nie potrzebuję, co pozwala mi podpisać się obiema rękami pod wniesionym do Sejmu projektem obywatelskim.
Reakcjonista nie pisze, aby kogokolwiek przekonać. Po prostu przekazuje swym przyszłym wspólnikom akta świętego sporu. (Mikołaj Gomez Davila)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka