Od trzech lat nic nie opublikowałem w Salonie24. Otóż robiłem w tym czasie własne media. Jako Lew Salonowy postanowiłem przedzierżgnąć mój kanał internetowej telewizji w coś naziemnego. Nie wyszło. Koncesji nie dostałem. Straciłem za to 7-cyfrową kwotę inwestując w przebudowę mojej sieci społecznościowej w coś znacznie bardziej rozbudowanego.
Moje media strasznie podupadły. Dziś już pojedynczy człowiek nie jest w stanie samemu uciągnąć telewizji internetowej i ponad stu rozmaitych portali. W Google moje media zniknęły zupełnie- a nie stać mnie na ich dalszą przebudowę. Spłacam jeszcze długi po poprzedniej przebudowie.
Czy jeden człowiek jest w stanie uciągnąc ogólnopolskie medium z ponad 100 wydaniami lokalnymi, w dodatku pracując przy tym na pół etatu? Niespecjalnie. Zwłaszcza gdy Google nie pokazuje niektórych moich (kosztownych) portali bo najwyraźniej są one dla usług Google najzwyklejszą konkurencją.
Od lat budowałem własne media- początkowo służyły one moim kumplom, jak sieć społecznościowa, później stwierdziłem że czemu się ograniczać, i zacząłem budować medium ogólnopolskie. Tak dodatkowo do zwykłej pracy, pracowałem na pół etatu we własnym media- biznesie.
Czy da się w ten sposób coś zrobić- swoim hajsem i własną pracą? Już nie. Wpadłem w czyściec Internetu, w limbo, gdzie nikt niemalże nie zagląda. Mimo że portale aktualizuję codzienne, nie podobają się one usłudze Google. Zacząłem więc rozdawać ulotki, z takim skutkiem że od nadmiernego ruchu czytelników padł mi serwer.
Nie wiem teraz co zrobić. Zbudowałem chyba z rozpędu polską wersję Google, z własną wyszukiwarką (na razie tylko tekstów prasowych), z własnym odpowiednikiem Google News, z własną siecią społecznościową, z własnym systemem bloggerskim, własnym paywallem etc. Na wypromowanie tego nie mam żadnej kasy. Pewno więc moje media skonają w śmietniku Internetu, w tym czyśću do którego wujek Google wrzuca to co według niego jest groźne, złe, niechciane.
Mój kolega informatyk skomentował że tak wygląda okrutna konkurencja w sieci Internet. Jak jesteś konkurencją dla Google to lądujesz w śmietniku Internetu. Teraz zastanawiam się, czy w ogóle procesować się z Google - bo aż 600 tysięcy moich stron internetowych ów internetowy monopolita nie indeksuje, nie chcąc widocznie pokazać witryn internetowych swojej konkurencji... Byłaby to walka Dawida z Goliatem.
Nie wiem czy mam jakiekolwiek szanse- mój stół jest zawalony stertą pism sądowych z rozmaitych urzędów- i nawet z tymi urzędami bez sztabu prawników się nie wygra. A tym bardziej z taką korporacją jak Google. Przypuszczalnie więc moją przygodę z mediami w sieci Internet przyjdzie mi zakończyć, roniąc łezkę nad straconą w tym okrutnym biznesie kasą.
Inne tematy w dziale Gospodarka