Zyjemy w coraz bardziej skomplikowanym swiecie. W Brazylii kupujac karte do telefonu komorkowego dostajemy jakies instrukcje niezrozumiale dla cudzoziemcow i niezbyt zrozumiale dla malo wyksztalconych miejscowych. W efekcie nie wiem jak uruchomic telefon, jestem bezradny z trudnym tekstem w miejscowej wersji portugalskiego. Telefon nie dzwoni. Pomaga dopiero miejscowy ok. 12-latek, obeznany z technologiami. Mimo to internetu nie uruchomiłem, było to zbyt skomplikowane, instrukcje obsługi które miano nadesłać sms-ami, nie nadeszły, nie wspominając że byłyby po portugalsku.
Fot. Rio de Janeiro, cc wikimedia
Podobnie nie przestrzega sie praw cudzoziemskich pasazerow linii lotniczych- przesiadajac sie w stolicy Brasilia uslyszymy zapowiedzi o zmianie bramek, gejtow, ale tylko w miejscowym jezyku. Cudzoziemcy zostana uziemieni, nic nie zrozumieją jeśli nie mowią miejscowym jezykiem. Mozna sie zgubic i nikt sie tym nie przejmuje. Miejscowi sa dosc pomocni w wyszukiwaniu ulic w gaszczu fawel, ktorymi pokryta jest jakas czesc kraju. Na razie niespecjalnie wypuszczam sie na wlasna reke. Karty do telefonow komorkowych sprzedaje sie w kiosku, moje poszukiwania sklepiku z samymi kartami sie nie powiodly. Dopiero po jakimś czasie odkryłem że sprzedaje się je hurtowo niemal na głównych stacjach kolejowych. A telefon mojej sieci doładowuje się np. w aptece, ale uświadomić mi to musiała pomocna kobieta w biurze informacji na lotnisku.
Brazylia to dziki kapitalizm, w ktorym nikt sie nie przejmuje ekologia. Ścieżki rowerowe są nader nieliczne, za to wykorzystane. Transport publiczny jest ok. 2 razy droższy niż w Polsce (casus Rio de Janeiro). Zabudowano szczelnie cale gory, do tego stopnia ze na nasza fawele wjezdza sie wielka publiczna winda. Przynajmniej choć tutaj brak jest samochodow, i zabudowa ma bardziej ludzka skale, wypelniona jest szczelnie zyciem towarzyskim. Tutejsi biedni nie trzymaja sie gry pozorow, biedy sie nie wstydza.
Odkąd ostatni raz odwiedziłem Brazylię 2 lata temu, real umocnił się wobec złotówki, dziś to my jesteśmy bardziej ubodzy, a Brazylijczycy o jakieś 60 % bardziej w stosunku do nas zamożniejsi, jeśliby sugerować się deprecjacją polskeij waluty. Jest tutaj relatywnie drogo- za posilek placilem ok. 30- 40 zlotych, za sok- 8- 14 zlotych. Troche jak w Polsce. Choc zycie latem jest tu wygodniejsze- jest plaza, swieci slonce zza niekiedy tylko zachmurzonego nieba.
grudzień 2011