Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
1330
BLOG

W Polsce gorzej niż w czasach starożytnego Rzymu

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 2

Jakość życia w Polsce jest tak zła, że dla ludności problemem jest nawet pozyskanie woidy pitnej. Woda z Wisły charakteryzuje się m.in. tym że swoje rakotwórcze odpady promieniotwórcze z reaktora w Świerku wrzuca do niej polski Instytut Energii Atomowej Polatom, jak twierdził jeden z prelegentów konferencji „ Atom stop!” dnia 26 kwietnia w Warszawie. Szczyci się wg niego owa placówka tym że „nie zanieczyszcza”, rozpuszczając odpady radioaktywne i wrzucając je do rzek dostarczających Warszawie wody pitnej. Tak wygląda utylizacja odpadów radioaktywnych w Polsce- dodaje się je do wody którą później pijemy.

W Polsce pozyskanie wody pitnej wymaga albo przegotowywania zatrutej wody płynącej w publicznych, zwykle wciąż w ręku władzy państwowej, komunalnej, wodociągach, albo wizyty w publicznych studniach. W Polsce wciąż funkcjonują obyczaje jak ze średniowiecza, gdzie ludność pracująca traciła czas w wyprawach do studni. Konieczne staje się zatrudnianie firm prywatnych zaopatrujących w wodę pitną organizacje, instytucje, kluby sportowe etc. Nasz klub sportowy nabywa wodę aż z okolic Piaseczna dostarczaną przez podmiot prywatny.

Zawodność polskiego państwa dobrze czytelna jest w branży dostaw wody pitnej. Opozycja domagająca się czystej wody w kranach to nieliczne ruchy obywatelskie powstałe w opozycji do polityków Okrągłego Stołu. Społeczeństwo obywatelskie w Polsce okazuje się słabe, normy zachodnioeuropejskie, w których mieści się pitna woda w kranach, są zwykle nieznane, przekonane do nich są nieliczne kosmopolityczne ruchy współczesnych polskich obywateli. W Polsce zamiast pracować, załatwiamy wodę do picia- chodząc do studni, organizując firmy ją dowożące. To po prostu dodatkowy koszt, jaki nałożył na nas system polityczny Polski Pookragłostołowej.

Jak skończyło się picie niezdrowej wody, można pamiętać z czasów Republiki Rzymskiej i Cesarstwa Rzymskiego. Mimo że w ówczesnej literaturze ostrzegano o toksyczności rur ołowianych (Vitruvius, w księdze 8-mej dzieła De Architektura), Antyczny Rzym posiadał wodociągi wody pitnej o długości 800 km, zespolone z systemem kanalizacyjnym. Dostarczały one miastu milion metrów sześciennych wody pitnej dziennie (126 % razy więcej niż dzisiejsze 6-ciomilionowe miasto Bengalore w Indiach). Były napędzane w całości grawitacyjnie, choć budowano także odcinki operujące pod ciśnieniem, np. dla pokonania dolin.

Wiele z takich systemów działa po dziś dzień. Dopiero niedawno odłączono od sieci działający akwedukt antyczny w Hiszpańskim mieście Segovia. Doprowadzał on przez 2 tysiąclecia wodę z oddalonych o 17 km gór, pokonując ogromnymi akweduktami różnice terenu. Na świecie pierwsze nowożytne kompanie doprowadzające wodę powstały we Francji w 1853 roku. Wodociągi XVII -to i XVIII-wieczne często wykonywano z rur drewnianych, np. bukowych, a także ołowianych. Później rozwinął się cały przemysł wytwórstwa rur.

Pierwsze wodociągi i systemy kanalizacyjne starożytnego Rzymu nadzorowani demokratycznie obierani na zgromadzeniach ludowych urzędnicy zwani edylami. Jednym z takich urzędników był Frontinus, który próbował doprowadzić do podziału sieci na dwie równoległe. W wyniku jego prac jedna sieć doprowadzała tańszą wodę gorszej jakości: np. do fontann i basenów, a druga sieć służyła doprowadzaniu wody pitnej. Takie rozwiązanie byłoby chyba skuteczne w polskim przypadku braku wody pitnej. Prawo musiałoby dopuścić prywatne podmioty do możliwości budowy równoległych sieci wodociągowych w miastach, a podmioty obecne dostarczałyby tylko wodę gorszej jakości.

Obecnym trendem jest prywatyzacja wody. Rozróżnia się kilka jej typów: leasing systemu prywatnej jednostce, która pobiera opłaty od użytkowników; kontrakt menadżerski, w ramach którego podmiot prywatny odpowiada jedynie za działanie systemu, pobierając stosowną opłatę. Nowe inwestycje są zwykle finansowane przez sektor publicznych, choć ich realizacja może być delegowana takim podmiotom. Inną metoda prywatyzacji wodociągów jest prywatyzacja poprzez koncesjonowanie. Koncesjonariusz obsługuje całość systemu włącznie z planowaniem i finansowaniem inwestycji. Okresy koncesji to 20-30 lat, zaś majątek wodociągów pozostaje własnością publiczną. W Chile i Wielkiej Brytanii dokonano całościowej sprzedaży wodociągów podmiotom prywatnym. Stały się one w całości firmami sektora prywatnego. Używa się także formuły BOT (Build-Operate-Transfer) aby sfinansować nowe inwestycje. Później przez określony okres inwestorzy obsługują zrealizowane inwestycje (prowadzi to do tego że prowadzą prace wysokiej jakości), a następnie po upływie danego okresu przekazują je władzom publicznym.

Sektor inwestycji jest bowiem bardzo skorumpowany, firmy na potęgę korumpują już samych projektantów, którzy w projektach stosują droższe rozwiązania zamiast tańszych, w przypadku realizacji zakupów u u określonych producentów otrzymują oni duży procent. Wiele firm w branży działa w oparciu o korupcję jako główny model biznesowy. Prywatyzacja wymiecie tą olbrzymią stajnię Augiasza, ale dopiero wtedy gdy rynek ten będzie rozsądnie regulowany przez władze publiczne.

Podobna sytuacja jak z wodą, występuje w dostępie do publicznych toalet (jest ich bardzo niewiele, brakuje ich przy publicznych parkach, terenach rekreacyjnych czy ogrodach), publicznych łaźni, balneariów czy term. W Warszawie można udusić się ze smrodu w środkach komunikacji publicznej, zupełnie jakby brakowało niedrogich łaźni i term dostępnych także dla osób najbiedniejszych, które może ulżyłyby dobrowolnie bliźnim ze swojego odoru, gdyby takowe placówki im udostępniono bezpłatnie, albo nawet nagradzając ich bonem na posiłek za taki czyn.

Pierwsze łaźnie publiczne powstawały 2 tysiące lat przed nasza erą, m.in. w Knossos na Krecie, albo na wyspie Santorini. Rzymskie łaźnie dały początek wielu znanym uzdrowiskom (Baden w Austrii, Vichy we Francji, Bath w Anglii). W Moskwie do dziś funkcjonują luksusowe łaźnie w centrach miast. Wielką atrakcją są śródmiejskie balnearia Budapesztu. Już w starożytności balnearia były miejscem spotkań, socjalizacji, publicznych kontaktów, i tak jest do tej pory. Do najelegantszych publicznych łaźni w Moskwie, uwielbianych przez tamtejszych najbogatszych, rzadko przychodzi się samemu. Starożytne łaźnie zawierały tez biblioteki i miejsca publicznych imprez kulturalnych, literackich etc. Ówcześni politycy, chcąc uzyskać popularność wśród wyborców, fundowali chętnym bezpłatne wejście do łaźni czy term, samemu płacąc za wejściówki przybyłych np. w dniu swoich urodzin.

W Polsce brakuje także zadbanych miejsc publicznej gimnastyki. Hale sportowe nie mają spring- florów, szatni. Idąc do toalety, można w niej spotkać przebierające się kobiety. Nawet jeśli są szatnie, to nie są oznaczone, a wejścia do budynków są nierzadko zrujnowane. Salę w której ćwiczymy martial arts tricks, otacza gęsty las zapuszczonego od 20-lat trawnika, który w międzyczasie zarósł wysokimi po dach hali drzewami.

Polską rządzą niby fani sportu, ale są to fani piłki nożnej. W Polsce nie można wyjść z dziećmi na trawniki i ogrody publiczne, bo brak w nich trawy (marginalna ilość takich ogrodów posiada konieczne w czasach zmian klimatycznych sztuczne nawadnianie). A jeśli nawet trawa jest, to są w niej psie kupy i wykonywanie tam zajęć sportowych obfituje w ślizgi po psich kupach. Jest to europejski ewenement, jakich zresztą w Polsce nie brakuje. Piszę o tej sytuacji od wielu lat i niestety sytuacja się nie zmienia. W Szwajcarii zaś pojemniki z workami na psie odchody można nawet spotkać wśród wiejskich pól. W Polce rząd pookrągłostołowy zbiera podatki za psy, ale worków na ich odchody nie rozstawia na stojakach.

Problemem dla osób uprawiających sportowy styl życia jest także brak ścieżek rowerowych. Mimo wieloletnich cyklicznych demonstracji „Masa Krytyczna” nie przejedziemy rowerem przez centrum Warszawy-np. Zabroniono wjazdu rowerów na główne ulice warszawskiego Starego Miasta. O budowie ścieżek rowerowych w centrach miast nie ma nawet co myśleć. Zaś dyżurnym tematem mediów w Polsce jest zachowanie się kibiców stadionowych.

W Polsce, w warunkach słabego społeczeństwa obywatelskiego, nie wiadomo co począć, by domagać się swoich praw. Bo czymżeż jest prawo do wody pitnej, do parków bez psich kup, do publicznych toalet, do normalnych sal sportowych, do basenów na świeżym powietrzy w centrach miast? Na polach Mokotowskich w Warszawie znajdują się ruiny basenów na świeżym powietrzu, które być może przydałyby się w Warszawie pozbawionej publicznych kąpielisk z powodu skażenia rzeki.

ilustracje: wikimedia

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka