Wycieczka po Poznaniu była troche nieplanowana. Wracałem z komunii mojego chrześniaka. Pani na dworcu w mieście z którego wyruszałem najpierw rozmawiała z konduktorami pociągu którzy przyszli odebrać radiotelefony. Potem, na 5 minut przed odjazdem stwierdziła że chyba nie uda się jej sprzedać biletu, bo się wolno drukują, i jeszcze zdążyć z obsługą płatności kartą kredytową. Istotnie, nie zdążyła mimo pośpiechu. Bilety, standardowy do Warszawy plus bilet na rower, drukowały się wolno (drukarka igłowa). Gdy wreszcie po tych kilku minutach odszedłem od kasy, po wyjściu zza rogu po pociągu na peronie pozostał jedynie odchodzący zawiadowca.
Zwrot biletu i zamiana na inny pociąg to kolejne 20 minut patrzenia jak powoli pracuje się na polskich kolejach. Tu niemal wszystko zrobiono tak nieudolnie, że dramaty finansowe tej instytucji to tylko wynik jej odwiecznego upolitycznienia. Kolejami wszak rządzą politycy a nie fachowcy. Szkoda na to patrzeć, kolei w Polsce już niemal nie ma w porównaniu choćby z sąsiednimi Czechami, gdzie nawet między wioskami kursuje dziennie po kilkanaście par pociągów- lekkich wagoników z napędem motorowym.
Bilety dalekobieżne na wielu relacjach w Polsce kosztują już niemal tyle co bilety samolotowe, a na pociągi regionalne są tak samo drogie jak w Wilekiej Brytanii, jeśli kupujemy bilet tam i spowrotem. Z Warszawy do Wrocławia można kupić bilet na samolot już za 200 złotych. Ja za pociąg do Warszawy zapłaciłem ponad 100 złotych za to najtańsze poranne połączenie. A inne były nawet po 120 złotych, jeśli po drodze jest przesiadka na pociąg innego przewoźnika.To tyle co samolot (wcale nie tanich linii) z Irlandii do Londynu. Tudzież są to ceny kolei we Włoszech razy trzy. Kupiłem kolejny bilet na jakieś nieco tańsze połączenie, ale też „w bonusie" dostałem 4 godziny przerwy na zwiedzanie Poznania.

Główną ulica handlową Poznania jest Półwiejska. Jakieś trzy czy dwa lata temu przebudowano ją na reprezentacyjny pasaż, oraz uruchomiono na jej wschodnim końcu wielkie centrum handlowe- Stary Browar. Ten zbudowany w końcu 2003 roku kompeks to tzw. mall tematyczny, w którym wystrój wnętrza nawiązuje do jakiegoś tematu, w tym wypadku niby-browaru. Takiegoż browaru, o ile mi wiadomo, w tym miejscu nigdy nie było, ale surowy eklektyzm ma tworzyć wrażenie przestrzeni pofabrycznych. Stary Browar bez wątpienia jest najładniejszy w Polsce. Otrzymał nagrodę Międzynarodowej Rady Centrów Handlowych (ICSC - The International Council of Shopping Centers) dla Najlepszego Centrum Handlowego na Świecie w kategorii obiektów handlowych średniej wielkości.

Poznań to także wieżowce, i wokół Starego Browaru powoli tworzy się dzielnica finansowa. Są tu biurowce klasy A, takie jak Andresia Tower czy Poznań Financial Centre, oraz hotel Novotel w jednym z wysokościowców. To taki zalążek tutejszej dzielnicy finansowej. Bo Poznań to przede wszystkim kupiecki pragmantyzm. Tu niemal nie ma bezrobocia, bo poziom 2,5 %, najniższy w kraju po Gdańsku i Sopocie, dowodzi ok. 2 % niedoboru pracowników (bezrobocie naturalne wywołane np. zmianami miejsc pracy przez pracowników, wynosi ok. 4- 4,5 %).
Tu jest Poznański Okręg Przemysłowy (miasto i otaczające je 17 gmin), będący trzecim najsilniejszym w kraju. Wartość wytworzonych tu dóbr (sprzedanej produkcji przemysłowej) wyniosła 37,5 mld PLN, i jest to trzeci wynik w kraju, po aglomeracji warszawskiej (93,5 mld zł) i górnośląskiej (90,1 mld zł). Podaje się że ten świetny wynik jest efektem udanej restrukturyzacji tutejszego przemysłu poprzez prywatyzację zakładów na rzecz zagranicznych koncernów. Mimo redukcji zatrudnienia średnio z kilku tysięcy do kilkuset osób tutejsze fabryki zaczęły się dynamicznie rozwijać. Dominują zakłady zatrudniające średnio po kilkaset osób, wyjątkiem jest fabryka Volkswagena zatrudniajaca 7 tys. osób.
PKB na mieszkańca wynosi 53,3 tys. PLN, i jest to drugie miejsce w kraju, zaraz po Warszawie. Tutejsza gospodarka to w 71 % usługi, a w 28 % przemysł. Dominuje tu przemysł samochodowy oraz spożywczy, oba generują po 25- 30 % wartości sprzedanej tutejszego przemysłu. Do 2006 r zagraniczni inwestory zainwestowali tu 5,1 miliarda USD (tylko inwestycje bezpośrednie). Aż 30 firm z listy 500 największych polskich koncernów ma swoją siedzibę w Poznaniu, i jest to ich największe zgrupowanie po aglomeracji warszawskiej (199 frm) i górnośląskiej (42 firmy). Tutaj są zgrupowania centrów serwisowych, takich jak centra B+R (badań i rozwoju), centra finansowo- ksiegowe czy też call centres dla kilkunastu dużych koncernów.
Miasto wraz z aglomeracją liczy 855 tys. mieszkańców. To w Poznaniu w latach 2004-2007 oddano do użytku najwięcej mieszkań w kraju- 12,8 tys. (po Warszawie -54, 2 tys. mieszkań i Krakowie -20,6 tys. mieszkań). Są tu znane targi (nieco już podupadajace w skali kraju, bo i konkurencję mają ostrą). Niestety, umieszczone są na drogim gruncie w ścisłym centrum i nie zanosi się na to że wzorem innych miast targowych (np. Mediolanu) zbuduje się tutaj potężny podmiejski teren targowy połączony z centrum miasta metrem albo koleją miejską.
Centrum Poznania obumiera. Nasila się proces świetnie znany z innych miast Europy Zachodniej- wyprowadzki mieszkańców z centrum miasta na przedmieścia. W ciągu kilu lat uciekło aż 18 tysięcy mieszkańców. Urzędnicy mówią- "jeszcze tylu pustostanów nie mieliśmy". Mieszkańcy uciekają od ciasnych mieszkań, ale też spalin samochodowych, hałasu samochodowego, zastawienia każdego wolnego fragmentu ulic zaparkowanymi samochodami i ich zdewastowania. Uciekając z centrum dojeżdżają do niego oczywiście samochodem, pogłębiając tylko te problemy które zmusiły ich do eksodusu. W centrum Poznania gęstość zaludnienia mimo to jest dwukrotnie większa niż w miastach Europy Zachodniej.
Niestety, tu się nie myśli jak w Europie by ten problem pokonać. Ulice są zakorkowane i zastawione samochodami do tego stopnia że pieszym pozostaje metrowy skrawek chodnika. Mieszkając w centrum czujemy się jak na ruchliwym parkingu. Zieleni miejskiej nie ma, placów zabaw dla dzieci rw zasadzie rónież, chodniki są zrujnowane przez koła samochodów. Polska jest w Europie wyjątkiem- nigdzie indziej nie wolno parkować na chodnikach- te są dla spacerujących, dla zabaw dzieci etc. Tu w Poznaniu autami zastawiono nawet przedwojenne ściezki rowerowe. Komunikacja miejska jest tragiczna, są tutaj nawet korki tramwajowe. Pokonanie tramwajem dystansu od dworca kolejowego do Mostu Teatralnego może zająć i 10 minut, poruszamy się z prędkością pieszego.

Rewolucję transportową zrobiono tu jedną- jest to Poznański Szybki Tramwaj. Pierwotnie Poznań miał mieć premetro- szybką kolej miejską z północy miasta do Lubonia. Od 1982 roku budowano linię do północnych osiedli mieszkaniowych wprowadzając ją na teren dworca Poznań Główny. Później, po załamaniu się systemu komunistycznego, trasę ukończono jako tramwajową, podpinając ją do sieci tramwajowej miasta. Jest to trasa bezkolizyjna o długości 6,1 km,, otwarta w 1997 r, i wciąż jedyna taka w Polsce. Przewozi do 5 tys. osób na godzinę, tyle co zatłoczona droga dwujezdniowa. Nie doczekała się przedłużenia, mówi się jedynie o dociągnięcu jej do peronu VI na dworcu głównym, ale sprawa stoi od lat w miejscu. Wciąż nie wykorzystano też torów kolejowych na obszarze miasta do komunikacji miejskiej, kończąc pierwotny zamysł planistów systemu premetra. A takie trasy, np. do pomiejskich miast- satelitów: Lubonia czy Swarzędza, byłyby oblegane.

Poznań to także dziedzictwo przeszłości. To Zamek Cesarski, najmłodszy zamek w Europie, oddany do użytku w 1910 roku na rezydencję cesarską. Zamek zbudowano w stylu neoromańskim. Wygląda nieco jak z bajki. Na wewnętrzny dziedzniec wychodzi wielki balkon, w sam raz dla cesarza pokazującego się ludowi. Są cesarskie schody, cesarski korytarz, Fontanna Lwów. Ba, dookoła pałacu ówcześni najznakomitsi urbaniści kontynentu zaplanowali całą dzielnicę cesarską, z reprezentacyjnymi gmachami poczty głównej, Collegium Maius, Collegium Minus, Collegium Iuridicum, Aulą UAM, Operą etc. Zbudowano nieopodal zamku nawet Dworzec Cesarski, ozdobny peron kolejowy z niewielkim budyneczkiem, dziś zawładniętym przez kolejowe związki zawodowe.

Po 1939 roku podjeto decyzję o przebudowie zamku na siedzibę Adolfa Hitlera. Przebudowano układ pomieszczeń wewnętrznych, dodano ogrzewaną elektrycznie podłogę na balkonie z którego wódz miał oglądać defilady. Gabinet wodza urządzono identycznie jak jego odpowiednik w kancelarii Rzeszy w Berlinie (jest dziś miejscem ulubionym przez ekipy filmowe). Po przejęciu miasta przez Polskę zamek próbowano nawet rozebrać. Dopiero w 1979 roku wpisano go na listę zabytków.




Poznań to też starówka i wieki renesansowy ratusz przebudowany w 1560 roku przez Jana Baptystę di Quadro (ówczesnego architekta miejskiego w Poznaniu). Zainstalowano tu w 1551 roku znany zegar zawierający oprócz tarcz, jak to określono: "urządzenie błazeńskie, mianowicie koziołki". Poznań to takze Muzeum Archeologiczne posiadające najbogatsze w Polsce zbiory dotyczące starożytnego Egiptu. To także pozostałości Palatium, książęcej siedziby na Ostrowie Tumskim (badanie dendrochronologiczne belki wejściowej pokazuje że drzewo ścięto w 941 roku). Pałac ten był największą budowlą kamienną Państwa Piastów, miał wymiary 27 na 11 metrów. Pozostały jego fundamenty.


Tuż obok jest pierwsza katedra na ziemiach polskich, ustanowiona w 968 roku. Tu spoczywa trzech polskich królów oraz Mieszko I. Znajduje się tu też 5 późnogotyckich płyt nagrobnych z brązu, wykonanych w norymberskim zakładzie Hermana i Piotra Vischerów. Są to ciekawe przykłady sztuki późnego gotyku na ziemiach polskich. Zaginęły w czasie wojny, odzyskano je dopiero w latach 90-tych.
Stolicą piastowskiego protoplasty Polski Poznań był do 1039 roku. Później rozwkitł raz jeszcze za czasów dzielnicowego rozbicia Polski jako sotlica wielkopolskiej linii Piastów. To tu krótko rządził Przemysł II, ktory w okresie rozbicie koronował się w Gnieźnie na króla Polski. Potem nastąpiła stagnacja miasta, które jedynie za czasów pruskich od 1815 roku uzyskało ważny status stolicy Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Za czasów Napoleona (1806- 1815) było stolicą Departamentu Poznańskiego i siedzibą prefekta.

W 1794 roku, po oderwaniu od Rzeczpospolitej, miasto liczyło 12,5 tys mieszkańców, a w 1800 roku już 21,5 tys mieszkanów. Przystąpiono wówczas do pierwszego w historii rozwoju miasta-architekt David Gilly zaprojektował wówczas Górne Miasto. Zlicytowano miejskie mury i baszty jako materiał budowalny, zaplanowano nowe ulice poza obrębem dawnych murów w których miasto już się nie mieściło. Powstały pierwsze place, ulice, pierwszy teatr. Wzorowano się na urbanistyce Berlina tworząc nowe, reprezentacyjne dzielnice. Aby przyspieszyć zabudowę kolejnych ulic, inwestorom udzielano bezzwrotnych pożyczek wynoszących 30 % wartości inwestycji (ale tylko 15 % dla budynków z muru pruskiego).
Powrót Polski na te ziemie w 1806 roku (wraz z Napoleonem) zaowocował odebraniem praw publicznych osobom narodowości żydowskiej oraz w zasadzie zawieszeniem samorządu miejskiego. Prezydenta miasta mianował król, i podlegał on prefektowi Departamentu Poznańskiego. Wprowadzono Kodeks Napoleona gwarantujący swobodę handlu. Kontynuowała się stagnacja gospodarcza, liczba ludności zatrzymała się na poziomie ok 24 tysięcy mieszkańców. Po upadku Napoleona wkroczyły wojska rosyjskie. Sądzono ze Poznań wejdzie do powiązanego unią persolnalną z Rosją Królestwa Polskiego. Nadzieje rozwiał patent ogłaszajaący przejęcie departamentów poznańskiego i bydgoskiego przez króla pruskiego Fryderyka III.
Miasto musiało czekać do 1820 roku na dokonanie dokładnych pomiarów stanowiących podstawę do opracowania dokładnych planów dalszego rozwoju miasta. Wówczas kontynuowano rozbiórkę bram miejskich i baszt. Ciemną karta jest rozbiórka wielu średniowiecznych kościołów i nawet kolegiaty. W 1828 roku zadecydowano o przebudowie Poznania w twierdzę. Zbudowano cytadelę, przesuwając nawet koryto rzeki Warty. Obwarowano miasto na nowo, stworzono 7 nowych bram. W centrum obwarowanego miasta pozostało niewiele wolnej powierzchni, wobec czego uprzywilejowano budowę wielokondygnacyjnych kamienic.
W mieście ograniczono samorząd bojąc się przejecia władzy przez polską większość. W wyniku tego zainteresowanie wyborami było nikłe- w 1820 roku, z 1700 mężczyzn uprawnionych do głosowania udział w wyborach wzięło 83. Wówczas większość w radzie stanowili Polacy. Później wprowadzono nowe prawo wyborcze oparte na cenzusie majątkowym. Czynne prawo wyborcze uzyskiwali tylko majętni mieszczanie, majacy nieruchomość wartości od 1000 talarów lub roczne przychody w wysokości 1 tys. talarów. Mimo to na 24 mandaty 11 z nich objęli Polacy. Rada mogła też wybrać nadburmistrza- wybrano m.in. liberała E. Naumanna. W 1844 roku w kolejnych wyborach przewagę zdobyli polscy radni.
Zapaść gospodarczą pogłębioną granicą z Kongresówką zniwelowało dopiero wprowadzenie związku celnego regulującego handel z 18 innymi krajami Niemiec. Rozwinął się handel płodami rolnymi oraz drewnem. W latach 30-tych XIXI wieku zbudowano pierwsze szosy- w kierunku Berlina, Wrocławia, Warszawy, Leszna i dalej do Głogowa. Dyliżans pośpieszny do Berlina pokonywał ten dysntans w 26 godzin. Kolej, mimo zabiegów polskich inwestorów, zbudowano dopiero w 1848 roku, koncesję dając nie poznańskiemu kapitałowi, a szczecińskiej spółce z kapitałem ze Szczecina i Berlina. Pierwsza kolej połączyla Poznań ze Stargardem i Szczecinem.

Wiosna Ludów przybrała w Poznaniu dziwny obrót. Stworzono polski komitet narodowy, jednakże odmówiono do niego przyjecia reprezentantw mniejszości żydowskiej i niemieckiej, która w części popierała pomysl niepodległości Księstwa Poznanskiego. Stosowny apel napisał nawet liberalny burmistrz miasta, Eugen Naumann, pod namową którego zdominowana przez stronnictwo niemiecko- żydowskie rada miasta wystosowała stosowny apel o niepodległość dla Wielkiego Księstwa. Odmowa Polaków wg krytyków wyrządziła wiele szkód w postrzeganiu polskich aspiracji niepodległościowych przez inne mniejszości i stworzyła dla nich wielu przeciwników.
Niemcy i Żydzi z obawy przed rosnącym polskim nacjonalizmem powołali Deutches National-Comité, który zadeklarował że jego celem jest utrzymanie porządku i wzajemnego zrozumienia między narodami. Polską delegację przyjęto na dworze Fryderyka Wilhelma IV, a następnie całą noc obradowano nad jej postulatami. Wypuszczono więćniów politycznych planujących dokonanie przewrotu, takich jak naukowiec i filozof Karol Libelt.
Życiorys Libelta jest niejakim spektrum tej epoki w dziejach Wielkopolski: po zakończonych studiach walczy w po polskiej stronie w Powstaniu Listopadowym. Potem reprezentował Poznań w mającym powstać polskim rządzie narodowym i przygotowywał powstanie w Wielkopolsce. Na skutek donosu aresztowano spiskowców, osądzono w Berlinie w 1847 roku i osadzono w więzieniu Moabit. Więźniów tych uwolniono przez wydarzenia rewolucji 1848 roku- mogli oni wrócić na Wielkopolskę. Niemniej autonomię Wielkiego Księstwa zniesiono, utworzono Prowincję Poznańską- Provinz Posen.

Po niepowodzeniach na drodze militarnej reprezentował Poznańskie w parlamencie we Frankfurcie i skupił się na działalności w Lidze Polskiej. Krótkotrwale był posłem w parlamencie pruskim, ale porzucił mandat na rzecz pracy publicystycznej w „Dzienniku Polskim". Po 1850 roku ograniczył działalność, choć znów miał mandat poselski i kierował kołem polskim w pruskim parlamencie. Poświęcił się pracy organicznej- był współzałożycielem Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i od 1868 pełnił funkcję jego prezesa. Jako filozof próbował tworzyć filozofię narodową, polski mesjanizm.

Wówczas ośrodkiem polskiego życia intelektualnego był hotel Bazar (powyżej), zaś oficjalnym salonem tutejszych elit niemieckich i polskich był dwór dwór księcia-namiestnika Antoniego Henryka Radziwiłła i jego żony Ludwiki Hohenzollern. Polacy jednak nawet liczebnie nie tworzyli to większości aż do początków XX wieku- stąd choćby ich słabsza pozycja w radzie miasta, zdominowanej przez Niemców i Żydów. W drugiej połowie XIX wieku wydawano tu polskojęzyczną prasę: Kurier Poznański, Dziennik Poznański, Orędownik, Tygodnik Wielkopolski. Działał Teatr Polski zbudowany ze składek ludności (na frontonie widnieje napis: Naród Sobie).
Niestety, o polskość nie dbano, nie przeznaczano pieniędzy podatników na polskojęzyczne uniwersytety, polską kulturę. Wszystkie środku publiczne szły na niemieckość, szczególnie po 1831 roku, gdy zniesiono urząd księcia- namiestnika. W 1919 roku miało tutaj miejsce powstanie wielkopolskie- jedyny polski zryw niepodległościowy który zakończył się sukcesem. Ziemie te zostały przyłączone do Polski. Poznań, w którym Polacy stanowili od połowy liczby mieszkańców w połowie XIX wieku do 2/3 liczby mieszkańców w przededniu wybuchu I wojny światowej, dziś jest stricte polskim miastem. Po dawnych licznych mniejszosciach nie zostały niemal żadne liczne grupy.
Miasto w 1820 roku liczyło około 20 tysięcy, w 1860 roku 50 tysięcy, w 1890 roku 70 tysięcy,a w 1910 roku 156 tysięcy, zaś pod koniec 1939 r.- 275 tysięcy. W latach 19891-1902 dzięki nadburmistrzowi Richardowi Wittigowi powstał Wielki Poznań- kwartały secesyjnych kamienic z przełomów wieków. Poprzyłączano okoliczne wsie, budowano od 1898 roku linie tramwaju elektrycznego i zabudowano gęstą wielkomiejską zabudową okoliczne tereny. Dziś te kwartały secesyjnych kamienic są nieodkryte, zapomnane na Łazarzu, Dolnej Wildzie etc. Ulice takie jak Małeckiego (Łazarz) wyglądają jak w Paryżu- wysokie kamienice przy ulicy obsadzonej drzewami. Ale ta zabudowa jest dziś zniszczona, woła o remonty. A i drzew coraz mniej, są już tylko na bocznych ulicach. Poznań, mimo swoich sukcesów gospodarczych, ewidentnie obumiera od środka.
Inne tematy w dziale Polityka