Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
12893
BLOG

Odwiedzając czeski Harrachov, wstydzę się że jestem z Polski

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 40

Wjeżdżamy z Czech do Polski. Oto upadły kurort narciarski Szklarska Poręba. Zajady grzybów gryzą wciąż upaństwowione, FWP-owskie kamieniczki wzdłuż głównej ulicy. Gdzie indziej widzę dawną kamienicę zamienioną w odpychający slums. Właściciel- miejski zarząd budynków komunalnych.  Po wyjeździe z tętniącego życiem Harrachowa już 15 km dalej wita nas syf i malaria, gdzieniegdzie poprzetykany schludnością i nowoczesnością zadbanych restauracji czy prywatnych pensjonatów.

Ale w porównaniu z Harrachowem, Szklarska jest wymarłą i zabita dechami dziurą. Ona wciąż żyje tymi Polakami, którzy boją się jeździć na narty czy deskę gdzieś dalej. Tymi niedoświadczonymi, zielonymi narciarzami. Ale ci doświadczeni pogromcy stoków jeżdżą do Rokitnicy czy Harrachova. Po co w ogóle w Polsce stoki narciarskie- usłyszałem dziś. Istotnie, wszystko praktycznie jest dziś po czeskiej stronie, a karnety są nawet tańsze i w cenie nartopasu jest nawet ciepły napój do wyboru. Na polską stronę jada lamerzy lub ci co chcą przepłacić za bajońsko drogą kolej gondolową. Za nocną jazdę zapłaciliśmy tam dwa razy drożej niż w Europie Zachodniej.
W moim życiu kilka razy spędziłem dłuższe pobyty w Harrachowie. Zimą uczyliśmy się tutaj jeździć na desce, a latem przyjeżdżałem tu na obozy tenisowe. Pamiętam dziwienie trenera kilkanaście lat temu. Na ścianie domku pensjonatu, gdzie mieszkaliśmy, była skrzynka pocztowa. Opróżniała ją codziennie ta sama Pani Listonosz, która przynosiła korespondencję dziewczynom od nas z grupy. Zdziwiony trener pokazywał na to rozwiązanie, opowiadając że coś tak prostego w Polsce jest niemożliwe. Istotnie- przed kilku laty poczta zlikwidowała jedyną skrzynkę na moim osiedlu zamieszkałym przez kilka tysięcy osób. Chcąc coś wysłać muszę drałować ze 3 kilometry, w mieście w którym mieszka 10- 20 tys. osób na kilometr kwadratowy.
Po przejechaniu granicy z Polską ma się wrażenie jak gdyby cały ten biznes w Polsce był jakiś niesamowicie tymczasowy. Widać brak inwestycji, jak gdyby biznesmeni mieli się jutro zwinąć, zabierając te swoje wsiowe bannery z kiczowatymi reklamami. Po czeskiej stronie reklamy nie raziły, tutaj zaś jest jakieś Klondike. Gorączka tymczasowości. Nie wiadomo co będzie jutro. To jutro wydaje się jakąś odległą perspektywą, a my żyjemy dzisiaj, tu i teraz.
Czesi są systematyczni. Wszystko jest zaplanowane. Nie są to żadne wielkie plany, raczej bardzo przyziemne, skromne. Ale to odnosi swój skutek. Wyciągi- żadne wystrzały, mają już swoje lata, siedzenia na kanapach już zużyte, ale mimo to infrastruktura najlepsza i najtańsza w regionie. Pięć skoczni narciarskich- w tym największa, mamucia. Wielki i nowocześnie zaprojektowany dworzec autobusowy w ledwie 1600-osobowym Harrachowie (kursuje tam nawet komunikacja miejska z centrum na dworzec kolejowy). Takiego nie ma w polskich metropoliach. Dwie obwodnice, przy znikomym ruchu na jednej z nich.
Powstaje tramwaj dwusystemowy do wewnątrz miejscowości. Na razie dworzec kolejowy znajduje się poza miastem, ale region zaplanował przestawienie regionalnego systemu kolei na tramwaje dwusystemowe (podobno są opłacalne na liniach gdzie ciężka kolej przynosi straty).
Po polskiej stronie tramwaj dwusysytemowy to Star Trek, a co dopiero w 1600-osobowej wiosce. Kolei już nie ma. Po zrujnowanych torach do Szklarskiej Poręby dojeżdża jeszcze podobno kolej dalekobieżna, ale do odległej o 20 km Jeleniej Góry pociąg jedzie zdaje się że i z godzinę. Czesi zaś mają jedne z najlepszych w Europie systemów kolei. Do Harrachova prywatny przewoźnik jeździł już  wtedy kiedy w Polsce nikt nie słyszał o prywatnych pociągach. Strome tory do tej miejscowości mają pośrodku trzecią szynę z zębami- jest to jedna z nielicznych kolei zębatych w Europie. Pamiętam te podróże do Liberca. Ze składu ciągniętego przez lokomotywę zębatą przesiadaliśmy się na pociąg zestawiony z kilku motoriczek- lekkich czaskich szynobusików - a wtedy w Polsce autobus szynowy był niezwykłą rzadkością. Cała ta wycieczka była szokiem technologicznym dla kogoś z zacofanej po dziś dzień Polski.
Polacy mieli tą samą infrastrukturę co Czesi, ale ją zmarnowali. Jadąc teraz przez śląski Jawor samochodem wyglądam przez okno i widzę szare komunalne slamsokamienice z odpadającym tynkiem. Szare i nudne miasto. Podróżować da się tu jedynie samochodem- Polska to  jest nie tyle autokraj, co wręcz autoświat. O ile w takich Czechach egzystencja bez samochodu jest możliwa- są świetne koleje i sieć prywatnych autobusów, to w Polsce bez samochodu jest się, poza wielkimi miastami, inwalidą. Wystarczy przekroczyć czeską granicę czy to w Jakuszycach, czy na przełęczy Okraj, by nagle przy drogach pojawiły się słupy przystanków. Autobusy mają pętle wprost na polskiej granicy. Do Polski zaś bez auta w zasadzie się nie dostaniemy.  
Czechy też się zmieniają, jest pełno Niemców, Holendrów. Tego nie było w Szklarskiej Porębie. Oto market spożywczy w którym kupowałem przed dekadą, dziś ma zabite dechami okna. I to jest jedyna budowla jaką poznałem po 10 latach niebytności. Cała główna ulica jest dziś zabudowana nowymi budynkami mieszczącymi sklepy sportowe, szkoły nauki jazdy na nartach czy desce, wypożyczalnie sprzętu, serwisy tegoż sprzętu oraz morze knajp. Przez kilkanaście lat od mojej ostatniej wizyty senna wioska zamieniła się w miasto. Jest muzeum szkła, bo i Harrachów powstał dla biznesu szklarskiego w XVIII wieku, gdy graf Harrach wywalczył pozwolenie na założenie huty szkła.
Rozmawiam z Czechem jeżdżącym ze mną kilka razy z rzędu kolejką krzesełkową. Przyjechał tu spod Pragi. Pytam go jaka opcja polityczna rządzi w Czechach. Mówi że demokraci, sam też zagłosowałby na nich. Rozmawiam z nim o ostatnich decyzjach tego rządu legalizujących posiadanie małych ilości narkotyków. On mi opowiada że 30 % czeskich nastolatków pali marihuanę. Pytam go czy jeździ czasem do Polski. Owszem, jeżdżą, ale tylko na poświąteczne wyprzedaże do Jeleniej Góry.
Czechy, tak samo jak Polska, ongiś były w 90 % krajem katolickim. Po 1989 roku ich losy potoczyły się jednak inaczej. Dziś postrzegają Polskę tam samo jak by postrzegamy Białoruś czy Rosję. Jesteśmy dla nich krajem biednym, nudnym, nieciekawym, brzydkim. Będąc w Czechach autentycznie czuje się wstyd z bycia Polakiem. To kraj brudu, grzybowych zajadów na slumsach-kamienicach, to kraj kompletnego rozpadu tego co wspólne. Wielu twierdzi, że to nie tyle kwestia demokratyzacji i organizacji rynku (co mi się wydaje) ile po prostu jakości kapitału ludzkiego.

 

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Rozmaitości