Mija 28. rocznica zamachu stanu dnia 13 grudnia 1981 r. Pucz przeprowadzili generałowie kostytuujący Wojskową Radę Ocalenia Narodowego. Historycy oceniają po latach ten pucz jako jeden z najsprawniej przeprowadzonych zamachów stanu w historii.
Wikipedia podaje że 1 grudnia 1980 roku władze radzieckie przekazały dwóm polskim generałom plany wkroczenia do Polski wojsk radzieckich, czeskich i enerdowskich w ramach manewrów „Sojuz 1981”. Wg meldunku agenta Kuklińskiego do CIA do Polski wkroczyć wówczas miało 18 dywizji wojsk układu warszawskiego (w tym 15 radzieckich). Po pozorowanych ćwiczeniach wojska te otoczyć miały większe miasta. 5 grudnia 1980 r. na zjeździe sił okupacyjnych w Moskwie gen. Jaruzelski przedstawił koncepcję samodzielnego zlikwidowania opozycji w Polsce. Polski działacz komunistycznego aparatu opresji, Stanisław Kania przestrzegał radzieckich okupantów przed najazdem, mówiąc że ten spotka się "z gwałtowną reakcją społeczną, wręcz z powstaniem narodowym".
W lipcu 1981 strona radziecka przerzuciła do składu w Bornem-Sulinowie dodatkowe 600 czołgów bez powiadamiania strony polskiej, zwiększając liczbę tych pojazdów w Bornem do 900 sztuk. Trzymano w pogotowiu od 12 do 20 dywizji radzieckich, a od marca -kwietnia 1981 poczyniono wiele przygotowań do wkroczenia wojsk. W sierpniu 1981 r. wydrukowano w Moskwie, zgodnie z dyspozycja strony polskiej, wydrukowano obwieszczenia ogłaszające wprowadzenie stanu wojennego. 6 ton tych plakatów miało zostać przewiezione do Warszawy i umieszczone w komunistycznym ministerstwie spraw wewnętrznych.
Na początku września 1981 wojska radzieckie nad granicami Polski odbyły największe manewry od czasu zakończenia II wojny światowej. Wg świadków, wyglądało to na przygotowania do inwazji. Nieformalne, niekonstytucyjne ciało KOK, złożone z wojskowych, na swoich spotkaniach odnotowało zakończenie przygotowań wojennych. Czekano na odpowiedni moment pozwalający obarczyć odpowiedzialnością za stan wojenny ruchy opozycyjne, nie informując o tych planach komunistycznego rządu ani złożonego z kolaborantów parlamentu. Nie informowano nawet członków biura politycznego i sekretariatu partii komunistycznej w Polsce.
Oficjalne powody wprowadzenia stanu wojennego i puczu wojskowego to trudności gospodarcze związane z reglamentacją żywności dla ludności i kwestie bezpieczeństwa energetycznego. W istocie zas komuniści stracili poparcie społeczne. Wg badań OBOP, wymienianych w Wikipedii, „już w czerwcu 1981 zaufanie do rządu deklarowało 24% respondentów, działania KC PZPR aprobowało jedynie 6% respondentów, a działania NSZZ Solidarność pozytywnie oceniało aż 62% Polaków”.
Jako jedną z przyczyn podano też groźbę interwencji zbrojnej wojsk okupanckich Układu Warszawskiego. Jednak nie było to prawdą. O godz. 4.20 departament stanu USA wydał komunikat, iż nie zasygnalizowano żadnego ruchu wojsk radzieckich. Jeszcze 10 grudnia władze radzieckie podczas narady w Moskwie stwierdziły, że inwazja jest traktowana jako ostateczność, w przypadku niemocy polskich kolaborantów okupanta do zdławienia nastrojów rewolucyjnych. Już od połowy 1981 okupant naciskał polskich kolaborantów o zdławienie rewolucji wyłącznie krajowymi siłami. Po wprowadzeniu władzy junty wojskowej do walki zaprzęgnięto aparat propagandy. Opozycja, dysponując takimi środkami jak mniej więcej dzisiejsza opozycja pozaparlamentarna, zarzucała rządowi junty prowadzenie nowej okupacji.
Z ciekawostek warto odnotować że ówczesna nadzieja obozu propagandy junty wojskowej dziennikarz Y., wraz ze swoją żoną, ówczesną czołową „telewizyjną Barbie” obozu kolaboracyjnego, jest dziś carem polskich mediów. Rok po odejściu dziennikarza Y. z TVP rzecznik kolaboranckiego rządu PRL Jerzy Urban proponował szefowi MSW gen. Czesławowi Kiszczakowi utworzenie specjalnego pionu propagandowego, którego Y. miał być szefem. Pokazuje to tylko jak (nie)daleko zaszliśmy od czasów niedawnego przecież przewrotu wojskowego.
Inne tematy w dziale Kultura