Skoro już sprawa się rypła i jesteśmy antysemitami, musimy rozwiązać podstawowy problem polskiego antysemityzmu: radykalną dysproporcję między popytem a podażą. Z jednej strony mamy bowiem olbrzymie oczekiwanie świata, a drugiej kilka Bubli, których nikt nie jest w stanie traktować poważnie jako rzeczywiste dzieła polskiego antysemityzmu.
Rozważywszy wszelkie możliwości uważam, że należy w tej materii sięgnąć po wielokroć sprawdzone wzorce i poddać antysemityzm polski regułom wolnego rynku.
Np. chcesz wypowiedzi antysemickiej? Nie ma sprawy. 100 złotych. Napis na murze – 500. Demonstracja – 500 plus 100 razy liczba demonstrantów. Wymowne chrząkanie na widok wycieczki z Izraela - 50 zł. Są to oczywiście ceny netto. (Firmy obowiązują standardowe odliczenia VAT, ale uwaga: usługi antysemickie objęte są limitem wydatków na promocje).
Oczywiście wszelkie usługi antysemickie nie mogą naruszać nietykalności jakichkolwiek osób (także wykonujących tą działalność gospodarczą). Jakiekolwiek wykonywanie amatorskie usług antysemickich potraktowane ma być jako przestępstwo podatkowe (żadnej tolerancji dla czarnej, czy szarej strefy!). Oczywiście regulacja dotyczy wyłącznie usług antysemickich, inne traktowane są jako zwykłe chuligaństwo.
By zagwarantować, że usługa jest dobrze wykonana, musi być ona wykonana tylko przez osoby posiadające obywatelstwo polskie i w języku polskim. (Np. zleceniodawca może odmówić zapłaty za okrzyki z języku niemieckim, a w przypadku antysemickiej demonstracji z udziałem np. Wietnamczyków może sprawę oddać do sądu i liczyć na wysokie odszkodowanie). Sądzę, że stosowne komisje europejskie pozwolą na takie ograniczenia. W ostateczności trzeba będzie rejestrować to jako wyroby regionalne.
Sądzę, że jest to jedyna droga , by uniknąć zarzutów, że jesteśmy zakłamani.
Inne tematy w dziale Polityka