Właściwie*) krajobraz po wyborach jest już określony. PiS nie jest w stanie wygrać na tyle wysoko, by samodzielnie sprawować rządy, a zarówno dla SLD, jak i PSL koalicja z PiS jest nie do przyjęcia, bo grozi to anihilacją. Pozostają albo samodzielne rządy PO (mało prawdopodobne), albo z koalicjantem (koalicjantami). Nie ma znaczenia z którym. Ważne jest, że SLD pozostawiony poza koalicją nie będzie w stanie stać się główną opozycją.
Jak długo wytrzyma drugie rozdanie Donalda? Już w kampania wyborcza przypomina nam o „18 brumaire’a Ludwika Napoleona”, a o przecież tylko wprawki przed farsą. Drugie expose, drugie ogłaszanie składu rządu, drugie nominacje, drugie pierwsze posiedzenie rządu... Propagandowa siła rażenia zaprzyjaźnionych mediów przeistacza się w spektakl, w którym ogłaszająca swoje plany nowa (albo ta sama) Pitera bije na łeb na szyję Ministerstwo Głupich Kroków. Projekt o nazwie „PO” dożyje swych dni. I wątpię czy dwóch barytonów (a może to będą cztery basy? o sopranach koloraturowych nie wspominając) założy nowa partię, która dzień później będzie miała 20-procentowe poparcie.
Każda z podejmowanych ostatnio prób partyjnych (sejmowa PJN, ruch masowy Palikota, czy new model party Nowego Ekranu) zakończyła się fiaskiem. Kolejne tez tak skończą. Wydaje się, że jedynym rozwiązaniem jest radykalna zmiana demokratycznej formy, Będzie to o tyle łatwe, że już dawno wskazano winnego całego zła: system partyjny. Prawdopodobnie wskazano też gdzie jest Nowa Nadzieja: jednomandatowe okręgi wyborcze. Dla wielu obserwatorów tegoroczne wybory do Senatu będą miały większe znaczenie niż sejmowe, gdyż właśnie one stanowić mogą generalna próbę przed zmianą systemu politycznego.
Remedium to pociąga jednak za sobą dwa problemy istotne. Po pierwsze pytanie: jak to sprzedać? Do takiej zamiany nie można przekonywać, taką zmianę trzeba wprowadzać szybko i zdecydowanie. Po drugie PiS jako największa i – nolen volens – wykreowana na antysystemową opozycja sprawia, że zmiana w systemie politycznym pozostawia czytelną resztówkę systemu partyjnego. Oznacza to, że w przebudowie można liczyć na elektoraty „partii systemowych” plus tylko część wyborców PiS, bo większość tych ostatnich dalej będzie zachowywać się jak wyborcy partyjni i poprze kandydatów swojego stronnictwa. Konieczna wydaje się jakaś anihilacja elektoratu PiS (jako elektoratu, ma się rozumieć, nie jako obywateli). Pomysły z rozbijaniem od środka skończyły się fiaskiem, a rozwiązanie chirurgiczne, czyli zabicie J. Kaczyńskiego, choć arcykuszące, niczego nie gwarantuje, gdyż w tak rozchwianych sytuacjach łatwo może pojawić się nowy lider i sprowadzi zadanie do poprzedniego.
Sądzę, że najlepiej wywołując jakąś ruchawkę. Podłoże mogą przygotować protesty związków zawodowych, które łatwo wplątać w spór zbyt istotny, by go odpuścić, ale wystarczająco skomplikowany, by nie można go było przedstawić jako polityczna hucpę działaczy związkowych. (Tzw. „kibole” doskonale nadają się na odwód umiejętnie wpuszczony i rozegrany, ale jako zapalnik są raczej mało efektywni).
W gęstniejącej atmosferze społecznej wystarczy jakieś proste polityczne wydarzenie, by po spirali wejść na inny poziom. Całość można podkręcić inspirując kontrmarsze, co przecież przećwiczono z dobrym skutkiem kreując „Walkę o krzyż”. Tłumiona frustracja jest tak duża, że może rozładować się pod dowolnym hasłem. Wówczas nie trzeba przekonywać publiczności kto dobry, a kto zły. Milcząca większość sama zrozumie, że sprawy zaszły za daleko.. Konieczna jest ZMIANA. Podzielony naród znów stanie się jednością, choć tym razem jako masa
Wprowadzi się JOW, jedni się załapią na nowe rozdanie, inni spróbują sprawdzić się z biznesie, pojawią się nowi, powrócą niektórzy starzy i prawie zapomniani. No i wyeliminowani zostaną politykierzy, którzy wywoływali zamieszki. Tak z dziesięć lat względnego spokoju. Piwko i nadzieja, że reprezentacja zakwalifikuje się na mistrzostwa w Brazylii i Dubaju...
*) Oczywiście jest możliwość hipotetyczna, że PiS wygrywa u ma większość w Sejmie. Czy jednak cos rzeczywiście się zmienia poza oczywistą bezprzedmiotowością drugiego akapitu tego tekstu?
Inne tematy w dziale Polityka