Jeśli mnie pamięć nie myli, to Nieznalska wystawiła swoje dziełko w jakiejś galerii. Nie na sali sądowej, nie w supersamie, nie w szkole, nie szpitalu, ale w galerii. I to dla mnie zamyka sprawę. Po jaką cholerę chodzi się do galerii? Na pewno nie po to, by upewnić się w swoich gustach. Strata czasu i pieniędzy. Idzie się tam, by coś wstrząsnęło. I to tak do samej głębi. Obraza jest elementem może nie koniecznym, ale całkowicie w takim miejscu usprawiedliwionym. Choć czytając niektóre wypowiedzi dochodzę do wniosku, że być może przed wejściem do galerii powinno się umieszczać stosowne warning labels, podobne do tych na opakowaniu od żelazka, że żelazko podłączone do prądu może poparzyć.
Mieliśmy inny przypadek, poważny - plakat do filmy o Flyncie. Co do samego obrazka, to w porównaniu z Nielznalską pewnie jest soft, ale plakat ten wisiał w miejscach publicznych. Oglądali go ci, co chcieli i ci co nie chcieli. I to jest przykład, który najpewniej podpada (lub może podpadać) pod obrazę uczuć religijnych. Co resztą przyznał sąd, ale nikogo nie można było skazać. W polskim prawie można było bowiem skazać jedynie tego, kto rozwieszał plakat. Tymczasem krakowska firma miała monopol na wywieszanie takich plakatów na miejskich słupach ogłoszeniowych – nie mogła odmówić, bo wówczas stałaby się cenzorem, czyli sprzeczność z Konstytucją.
Problem z Nieznalską jest inny: wystawiła cosik w kraju, w którym parę ładnych lat temu Eugeniusz Get-Stankiewicz obraził uczucia religijne bardzo wielu Polaków. I dlatego cała sprawa jest tak żałosna.
Dodatek artystyczny dodany po pewnych komenatrzach:
http://www.youtube.com/watch?v=h1dZ0YddG7w
Inne tematy w dziale Polityka