Na tych samych targach książki, z których z trzaskiem wyrzucono Davida Irwinga, jedno z niemieckich wydawnictw wystawiło książkę, w której znający niemiecki mogli poczytać o "polsko-niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz". Wydawnictwo nazywa się Ariman Ltd., książka nosi tytuł "Jasenovac" i jest monografią hitlerowskiego obozu w Jugosławii. To właśnie ów obóz w Jasenovacu, żeby niemieckojęzyczny czytelnik wiedział, o co chodzi, porównuje autor, Vladimir Dedijeer, do "polnische-deutsche konzentrationlager Auschwitz" w pierwszym akapicie przedmowy do pierwszego wydania. Sądząc po liczbie tych przedmów, książka wznawiana była już wiele razy, i jak dotąd nikt się o sprostowanie nie kusił. Nie wiem, co po tak obiecującym początku jest dalej - niemieckiego znam tyle, co z Klosa i pancernych (jeśli powyżej, cytując z pamięci, pokręciłem pisownię, to przepraszam), na książkę zwrócił mi uwagę zbulwersowany przypadkowy nieznajomy. Wiem, że niemieckiego wydawcy nikt z polskich targów nie wyrzuci, ani tym bardziej autora owego wszystko wyjaśniającego porównania. Możliwe nawet, że ten ostatni dostanie jakąś nagrodę za wkład w pojednanie. W końcu łaskawie przyznaje, że Niemcy dzielą z Polakami odpowiedzialność za Auschwitz. To propozycja kompromisowa, rozumna, godna umieszczenia w postulowanym od pewnego czasu wspólnym unijnym podręczniku historii.
Inne tematy w dziale Polityka