Następny wpis na tym blogu miał się składać z jednego, karkołomnie poskładanego zdania. Następującego: jeśli ktoś taki jak obecny minister skarbu - ongiś funkcyjny aparatczyk PZPR, a dziś człowiek piastujący jeden z kluczowych resortów nie z powodu swych kwalifikacji, bo takowych nie posiada, tylko na zasadzie BMW, jako zaufany i posłuszny wykonawca poleceń premiera, z którym studiował i chodził na piwo - komuś takiemu jak Marek Jurek mówi "sumienie zostaw w kościele", to ja pieprzę taką IV Rzeczpospolitą. Brakło jednak przez kilka dni czasu, żeby zajrzeć do salonu, i zanim to jedno zdanie tu wpisałem, zdarzyło się coś, czego chyba nikt nie oczekiwał i czego politycy z pierwszej gildii nie rozumieją: Jurek odszedł z PiS i założył własną partię. Jak to podsumowano, z pozycji trzeciej osoby w państwie dobrowolnie zszedł do roli "planktonu". "Skazał się na polityczny niebyt". Zamiast kalkulacjami, logiką politycznej gry, postanowił kierować się sumieniem. Zamiast "kłaniać się okolicznościom" - podjął ryzyko. Nie szaleństwo, bo pewne szanse na zbudowanie liczącej się siły politycznej ma, ale ryzyko ogromne. Nie wiem, co wyjdzie z tej nowej partii. Może zostanie zdominowana przez świrów, ośmieszających radykalizmem każde skądinąd słuszne przedsięwzięcie i domagających się kary dożywotniego więzienia za zdjęcie przed kamerą majtek. Może przez socjalistów, marzących o przywróceniu pod maską chrześcijańskiej frazeologii, i w imię swoiście interpretowanej "społecznej nauki Kościoła" gospodarczych "zdobyczy" peerelu (choć ci akurat raczej pozostają w PiS, więc jest szansa, że ktoś wreszcie wróci do tradycji przedwojennej endecji, która, do czasów "gospodarki narodowej" Doboszyńskiego była raczej wolnorynkowa)... Nie wiem, ale wiąże z partią Jurka nadzieję. Pan, w łaskawości swojej, czasem pozwala wygrać takim, co zamiast głosu rozsądku posłuchają moralnego instynktu. Może tak się zdarzy tym razem? Na razie Marek Jurek przywraca mi wiarę, że w tej sodomie, jaką jest nasza do cna zdemoralizowana "klasa polityczna", może da się jeszcze znaleźć tę dziesiątkę sprawiedliwych, dla których słowo "zasady" nie jest tylko terminem chemicznym.
Inne tematy w dziale Polityka