Tak właśnie sobie zawsze wyobrażałem starość: człowiek widzi coś głupiego czy podłego, i już mu się nie chce oburzać, już mu się nie chce z tym walczyć, bo nabrał przekonania, że głupota musi się co i raz wylać ze wszelkimi tego konsekwencjami, taki już porządek świata. Teraz poczułem się staro przez niejakiego Slavoja Żiżka, którego ściągnął do Polski "Dziennik". Guru nowej lewicy, palant extraordinaire, przyjechał tutaj bredzić o zbawiennej roli, jaką w rozwoju ludzkości pełni przemoc, i miażdżyć demokrację liberalną tymi samymi argumentami, którymi miażdżyli ją dziarscy chłopcy od Lenina, Stalina, Hitlera i wszelkiej innej lewackiej swołoczy: że rozlazła, że sprzyja zgnuśnieniu, i że tylko człowiek wzięty za mordę i sterroryzowany stryczkami i łagrami wznieść może Nowy Wspaniały Świat. Te po wielokroć już przeżute w historii kretynizmy, nieważne, czy głoszone z wrodzonej durnoty czy wyrachowania, pochłania z zachwytem znudzona półwieczem pokoju i dobrobytem gówniażeria, która w marzeniach już się widzi w skórzanych kurtkach i z naganami przy pasie, jak z wielką frajdą rozprawia się z burżujami i wyzyskiwaczami. Powinienem protestować, oburzać się, domagać się zakazu druku dla Żiżkowych bredni i więzienia dla jego wyznawców, i może nawet będę to robił z poczucia obowiązku, ale tak zasadniczo to chce mi się ziewać. Przygotowując się do "Walca Stulecia" na kilka miesięcy zatonąlem w pamiętnikach z epoki. Ich nastrój jest szczególny, i dla ludzi wychowanych po dwóch światowych wojnach trudno zrozumiały. Ale w owym czasie, kiedy od zakończenia wojen napoleońskich mijał już prawie wiek, niemal sto lat pokoju zakłócone tylko ruchawkami tzw. wiosny ludów i krótkim starciem francusko-pruskim, wiek zarazem największego w dziejach wzrostu zamożności i poziomu życia, ludzie ówcześni mieli już tego pokoju i tego dostatku powyżej uszu. Rzygali nimi. Dzieła wszystkich wielkich umysłów tej epoki ociekają marzeniami o wielkiej rzezi. Wielkiej, monumentalnej hekatombie, która wydostanie ludzkość "z pułapki" i "gnuśności". Wielkie umysły owych czasów, natchnione naukami Darwina, wiedziały z całą pewnością, że lepsze narody (tzn. ich naród, w wypadku każdego) muszą pożreć te słabsze, wepchnąć je w niewolnictwo i pożywić się ich dorobkiem, aby ludzkość mogła osiągnąć stan doskonałości. Musiała wybuchnąć Wielka Wojna, musiał ziemski glob, a w szczególności stary kontynent spłynąć krwią, żeby potem był NWŚ. O tej wielkiej wojnie i rzezi śnili wtedy wszyscy poeci i profesorowie (z wyjątkiem drobnej grupy tych, którzy śnili o rzezi Wielkiej Rewolucji), ale też i prości ludzie, którzy ze śpiewem na ustach i wielką radością pomaszerowali na fronty i zniknęli w wielkiej maszynce do mięsa. Opisywałem kiedyś to wielokrotnie powtarzane doświadczenie na szczurach - jeśli im zadawać pod dostatkiem paszy i pozbawić konieczności jakiejkolwiek walki o byt, szaleją i rzucają się zagryzać nawzajem. Tak matka natura dba, żebyśmy nie obrośli w tłuszcz i nie stracili szans w ewolucyjnej rywalizacji. Minęło ponad pół wieku od ostatniej prawdziwej wojny, ćwierć wieku od obalenia Sowieckiego Sojuza; szczurze geny odżywają. Na razie w formie intelektualnego onanizmu nad dziełami Lenina, Mao i innych teoretyków zbrodni, ze wstępami modnego słoweńskiego palanta. Za jakiś czas jego wychowankowie zapragną przejść do czynów i do aplikowania ludzkości zbawiennej przemocy. "Tak się ludzkości koło kręci że najpierw są inteligenci co mają szczytne ideały i przeobrazić chcą świat cały (...) Lecz chociaż zabijanie ludzi niezwykły w nich entuzjazm budzi sami są tacy jak de Sade co ksiąg swych własnych nie szedł śladem lecz był ponurym idyjotą co piękne róże rzucał w błoto Zanim więc wielką rzeź rozpoczną wprzód gwardię muszę mieć przyboczną (...) lecz gdy łaknący krwi mądrala zaczyna cały świat rozwalać aby na gruzach tego świata urzeczywistnić sen wariata to jego wierni pretorianie mają odmienne nieco zdanie (...) brudną i mokrą swą robotą parają przecież się nie po to by takie odnieść stąd korzyści że obłąkany sen się ziści i że im także głowy utną bowiem ten sen się kończy smutno Szmaciak chce władzy nie dla śmichu lecz dla bogactwa, dla przepychu chce mieć tytuły, forsę, włości i w nosie przyszłość ma ludzkości Więc czeka ma stosowny moment by mędrca łomem stuknąć w głowę i miast utopii bezklasowej zbudować nam feudalizm nowy" I co tu można dodać do słów Mistrza? (cytaty Szpota z pamięci, sorry za ewentualne drobne przeionaczenia)
Inne tematy w dziale Polityka