Jakaś mnie taka glątwa dopadła, że od dwóch tygodni nie chciało mi się pisać niczego, poza tym, co absolutnie musiałem. Bywa. Zajmowałem się sobą, rodziną, oraz naprzemiennym czytaniem Conrada i Gombrowicza. Czas jakiś temu modne się stało, za sprawą Romana Giertycha, ustawianie opozycji Gombrowicz - Sienkiewicz, i wstyd mi, że sam przyłożyłem ręki do jej upowszechnienia, bo to jak porównywanie samochodu z samolotem. Prawdziwe władztwo polskich dusz w XX wieku rozkłada się właśnie pomiędzy dwóch wyżej wymienionych - okoliczność prześlepiana z tej przyczyny, że, niestety, najwybitniejszy polski pisarz pisał po angielsku, i stąd go w naszej historii literatury nie zauważamy. Chociaż mimo tej angielszczyny był to pisarz na wskroś polski, i w formie, i w duchu. Nie przypadkiem komuniści opluwanie Armii Krajowej zaczęli od plugawego ataku na pisarza, który ją duchowo uformował (zatrudniono do tego, kto jeszcze pamięta, niejakiego Kotta). I nie przypadkiem nasz literacki salonik, który potem z taką ochotą pognał ku michnikowszczyznie, aż ciamkał z zachwytu nad Gombrowiczem. Tak, to są dwa stany polskiego ducha w czystej formie - Polska heroiczna, zamordowana, i Polska popaprana. Ale ja tu o jakichś nieboszczykach, a tyle się dzieje ważnych rzeczy! Europejski Trybunał uznał, że pewna dziewczynka w Polsce swymi narodzinami naruszyła niezbywalne prawo mamy do aborcji. Pluton egzekucyjny w drodze. Salon ośmieszył się i wygłupił na całego, usiłując zdeprecjonować taśmy Oleksego argumentami "komu to służy, kto za tym stoi, kto was inspirował", zupełnie przy tym zapominając, jak sami wychwalali podpuchę Begerowej. Poseł Piłka wspomniał, że należałoby zakazać pornografii, i został z punktu zakrzyczany. Może i częsciowo słusznie, bo zabrał się do sprawy z przesadnym radykalizmem, ale przecież sprawa jest i coś z nią zrobić należy. Warszawę przemierzyły pochody za i przeciw aborcji, jak zwykle psując mi precyzyjnie wyliczony rozkład dnia. Poseł Palikot zabrał się zrzucania z Platformy posła Rokity, w przekonaniu, że partia to coś na kształt mafii i za wywlekanie jej wewnętrznych sporów na zewnątrz należy się omerta (a może tylko w przekonaniu, że jak się wydało książkę, to trzeba ją promować z hukiem). Szef policji okazał się być wymieniony jako współwinny zbrodni komunistycznych w "raporcie Rokity" - nie pierwsza taka wpadka ekipy, która dekomunizację wypisałą na sztandarach. Pierdzielnięty klawisz postrzelił trzech policjantów, którzy ponad godzinę wykrwawiali się na śmierć, czekając na pomoc lekarską. Tyle spraw, o których powinienem coś napisać. Tylko czegoś nie mogę. Mam wrażenie, że o tym wszystkim już pisałem dziesiątki razy i już mi się więcej nie chce. Nie chce mi się odpowiadać na, nie mogę już zliczyć który raz powtarzane, "dowciapne" spostrzeżenia Bartosza Węglarczyka "a co byście zrobili bez Michnika". A co by zrobił Michnik gdyby nie było endecji? A o czym wy w "GW" byście pisali, gdyby nie było Ojca Rydzyka? A co by robiła młoda lewica, gdyby nie było Giertycha? Bartku, naprawdę wy tam w tej waszej gazecie nie umiecie wymyślić niczego mądrzejszego na obronę swego guru? To nic dziwnego, że pozostaje biedakowi tylko straszyć krytyków mecenasem Rogowskim. Może ktoś wreszcie odda waszemu Byłemu tę przysługę i wytłumaczy, że to dość żałosny sposób ratowania zakwestionowanego autorytetu. Pozostałbym przy Conradzie i Gombrowiczu, ale jednak jakiś kompromis z rzeczywistością trzeba zawrzeć. Sięgnąłem po książkę Krzysztofa Dąbka "PZPR - retrospektywny portret własny". Praca naukowa (wydana przez "TRIO" w serii "w PRL"), a czyta się kapitalnie, z prostej przyczyny - jest to opracowanie kilkudziesięciu anonimowych wywiadów z byłym funkcjonariuszami PZPR, opowiadającymi, jak się żyło i jak się robiło kariery "w aparacie". Znajdziecie tam wszystko o "rozróbkach" i "wykańczaniu", o sposobach zakładania i cementowania "brudnych wspólnot", "ustawianiu" i "układach", z fachowym socjologicznym komentarzem. I wtedy Wasze spojrzenie na takie na przykład taśmy Oleksego nabierze wielkiej głębi.
Inne tematy w dziale Polityka