W górach nie ma śniegu, i to jest minus. Ale nie ma też nacisku na codzienne komentowanie, i to jest plus. Jak na razie, ten plus przysłania mi minusa. Zresztą zachowałem się sprytnie jak sam Winnetou i zostawiłem we współpracujących redakcjach trochę tekstowizny na zaś. Więc tylko jednym okiem i bez stressu zerkam w newsy. O, Wałęsa przeprasza. Jeśli dobrze rozumiem (a Wałęsę, jak wiadomo, zrozumieć, o co mu chodzi, niełatwo) to przeprasza Polaków za to, że prezydentem jest taki ktoś jak Kaczyński, kogo po prostu nie można nie nazwać durniem. A ministrami rządu gówniarze. Żadnych więcej powodów do przepraszania za swe radosne kłapanie gębą nie widzi. Super. Bęc wuja w czoło i jest wesoło. Legendarny przywódca "Solidarności" obwieszcza światu, że jego następca jest durniem. Rzecznik durnia, jeśli czegoś nie pomyliłem, wyjasnia na to, że to legendarny jest zdrajcą. W rządzie zgodnie zasiadają koło siebie cham i warchoł. Zapraszali jeszcze zbrodniarza, ale się nie zgodził, szkoda, byłoby jeszcze śmieszniej. Za to ministrem sprawiedliwości jest zero. Kiedy urzędujący premier, zeznając przed sejmową komisją, tak go nazwał, prokuratura usłużnie uznała, że nazwanie kogoś w oficjalnej sytuacji zerem nie jest obelgą... Srał ich wszystkich pies, jestem na wakacjach. Tylko się dziwię, że się oburzamy tym niemieckim filmem o strajku w stoczni. Że Polacy są w nim przedstawieni jako banda zapijaczonych debili, a główna bohaterka jako głupia dewotka, która pada przed telewizorem na kolana, jak pokazują w nim Papieża? Ludzie, realizatorzy tego obrazu nie kłamią: oni naprawdę chcieli Polaków poochwalić, pokazać, że dokonali czegoś bohaterskiego! Ale przecież gdyby pokazali nas jako ludzi normalnych, a nie prymitywów polujących na ulicach na białe niedźwiedzie, to nikt na Zachodzie by nie uwierzył, że to prawdziwa historia. Gdyby Polacy, bohaterowie "Solidarności", pokazani zostali jako normalni ludzie, na Zachodzie potraktowano by ten film jak, mniej więcej, księstwo Mołdawii z serialu "Dynastia", albo inną telenowelę. Powiedzieliby, no nie, ten Szlendorf (czy jak mu tam) to jednak przegiął... A co, bulwa mać, się dziwicie?
Inne tematy w dziale Polityka