Znowu dostałem zaproszenie na jakąś galę, i znowu na zaproszeniu napisane jest "ważne tylko dla jednej osoby". Zapewne zauważam to zjawisko z opóźnieniem, bo jestem generalnie mało bywający, ale takie chamstwo rozpanoszyło się ostatnio potwornie. Kiedy zdarzyło mi się to po raz pierwszy chciało m się jeszcze żartować, więc zaprosiłem szefa organizującego bankiet wydawnictwa do siebie, zaznaczając "tylko nie zabieraj żony, bo za dużo je". Chyba zrozumiał aluzję, bo więcej już żadnych zaproszeń stamtąd nie dostałem. Tym razem też oddzwoniłem pod numer RSVP poinformować, że jestem żonaty. Panienka nie zrozumiała. Wyjaśniłem, że jeśli organizatorom zależy na mojej obecności (a powinno, bo chodzi o wręczanie nagrody do której zostałem nominowany) to elementarne dobre wychowanie nakazuje zaprosić mnie wraz z małżonką. Rozmówczyni trzy razy prosiła mnie o powtórzenie nazwiska i z jakiej jestem firmy, w końcu powiedziała, że ona musi zapytać i oddzwoni. Postanowiłem sobie, że nigdy więcej nie będę się poniżał do takich telefonów i uczenia ćwoków tego, czego powinna ich nauczyć mama. Więc niniejszym oświadczam publicznie raz na zawsze: na wszelkie gale, bale, bankiety i inne takie oficjalne okazje zaprasza się gościa z osobą towarzyszącą. Jeśli organizatorom żal dodatkowego talerzyka i kieliszka, względnie obawiają się, że za dużo im z żoną zeżremy, to niech mi w ogóle nie zawracają de. Howgh.
Inne tematy w dziale Polityka