Związkowcy od górnictwa nie muszą ogłaszać żadnego strajku. Wystarczy, że zrobią groźną minę i natychmiast dostają, czego chcą. Nie będzie żadnego powiązania wzrostu płac w górnictwie z wydajnością, nie będzie już mowy o denerwującej związkowców prywatyzacji (jaki prywatny właściciel pozwoliłby tak sobą rządzić?), nie przestaniemy topić w kopalniach co roku miliardów, w ogóle nic się nie zmieni. Przed chwilą w TVN 24 pokazaliu pana Poncyliusza, którego ktoś tu zachwalał za rzekomą twardość wobec górników. Wyglądał jak zbity piesek. Najwyraźniej został przeszkolony przez premiera i prezydenta, na okoliczność, że jak mu górnicy każą nadstawić ust jako popielniczkę, to ma się nie guzdrać, bo fora ze dwora. Klasie robotniczej nikt się postawić nie ośmieli, a już na pewno nie "żoliborscy inteligenci" ze swą gombrowiczowską miłością do parobka. Patrzcie ludziska - oto podatnik. I ty też możesz go wydymać. Tylko śpiesz się, bo kolejka stale rośnie.
Inne tematy w dziale Polityka