* Ciekaw byłem, czy ktoś zauważy, że we wtorkowym wywiadzie dla „Dziennika” Renata Beger oświadczyła, iż zarzuty przeciwko niej były „prefabrykowane”. Nikt nie zauważył. Głupota pani poseł od Anana Kofana jest czymś tak oczywistym, że się już na nią nie zwraca uwagi. * Inflacja kilkaset procent miesięcznie za Rakowskiego... Naprawdę tak napisałem? Kurde, głupi błąd, oczywiście, miało być kilkaset procent rocznie. Niestety, już wiem, że nie jedyny taki. No cóż, zbieram takie informacje, mam nadzieję, że szybko zrobimy drugie wydanie, więc będzie okazja poprawić. * Musiałem jechać do Wrocławia, a że udało nam się wyrwać z żoną, postanowiłem zaszaleć. A co tam, wsiądziemy sobie w „Panoramie” do „byznes-klas”. W przedziale cztery wygodne fotele i równie wygodny stół, na którym można sobie postawić notebooka, jest nawet wtyczka, żeby go podłączyć (nie sprawdziłem, czy był w niej prąd), w cenę wliczony dowolny posiłek wybrany z karty wagonu restauracyjnego, oczywiście, kelner przynosi go do przedziału. Luksus, jednym słowem. Niestety, kiedy kelner przyniósł kawę, a ja nieopatrznie postawiłem ją na stoliku, cały wagon zaczął trząść tak, że połowa wychlapała się z filiżanki na papiery, dobrze, że nie nalało się do komputera. Właściwie to w jednym obrazku cała Polska właśnie: starczyło na kawałek bajeru i zachodu w wagonie, ale tory jakie były, takie zostały, i to wszelkie starania o uczynienie jazdy bardziej komfortową czyni beznadziejnymi. * Na „Gablotce”, czyli „gazetce blogowej Kukiego” znalazłem relację z niedawnego spotkania Adama Michnika w Toruniu. To miło, że oberautorytet nazywa mnie „młodą gwiazdą”. Ale twierdzenie, że zrobiłem się sławny dopiero po dojściu do władzy obecnej ekipy jest odległe od prawdy. Oczywiście, rozumiem, co miało to sugerować. Tylko cały efekt psuje, że to samo miał Michnik powiedzieć o Łysiaku. Rzeczywiście, wcześniej można było nigdy o nim nie słyszeć. Pod warunkiem, że ktoś urodził się równo w „Gazetą Wyborczą” i nigdy nie czytał niczego poza nią. * „Zniesmaczony” ma do mnie pretensje, że nie wyciąłem jakiegoś chamskiego postu. Cóż, staram się nie tracić czasu na użeranie z Mendami Internetowymi. Przelatując wzrokiem, co tam pod kreską, idiotów wypisujących o rozmiarach moich narządów płciowych czy insynuujących mi jakiś „stołek” w TVP czasem skasuję, ale przeważnie po prostu omijam – srał ich pies, szkoda czasu. Co i normalnym czytelnikom polecam. Poza tym, cóż, niektórych ze stałych respondentów trudno mi nie podziwiać. Za każdym razem piszą mi, że nie mogą mnie czytać, że kiedyś owszem, ale się skończyłem, że żal ich bierze i mdłości, że w ogóle szkoda ze mną się zadawać i tak dalej – i, cholera, pod następną notką znowu ich widzę, i znowu wpisują to samo. Masochiści jacyś?
Inne tematy w dziale Polityka